Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Nad Czarnym Stawem krążą kruki,
Niczym straż wiecznie wartująca,
Wciąż wnosząc w górę, hen, dopóki
Nie znikną z oczu w blasku słońca.

 

Ach też mieć skrzydła! Sięgać nieba
Na zawołanie, wolą tylko!
Gdy, by szczyt zdobyć, sił nie trzeba,
Gdy piąć się można bez wysiłku!

 

Nie dla nas odpoczynek błogi.
Nie dla nas dar kruczego lotu.
Bo nasza ścieżka to dwie nogi,
To krok, to oddech, strużka potu.

 

Wiedzie wzdłuż stawu, przez strumienie
Wciąż oddalając się pomału
Od dolin wszerz objętych cieniem
Kierując w stronę ideału.

 

Wiedzie wysoko stromym zboczem,
Rzeźbionym ostro skał szeregiem,
A potem kładzie się warkoczem
Strużyny wyłożonej śniegiem.

 

Aż przyjdzie w końcu pył otrzepać
Z rąk przed klamrami w wąskim żlebie.
Myślisz, że to ty patrzysz w przepaść,
Ale to ona patrzy w ciebie.

 

Zerka bezwstydnie i łakomie
Bo cała pragnie twego serca.
Chce abyś przepadł w jej ogromie,
Jest niczym głodny ludożerca.

 

Więc nie patrz w dół, ale na skałę,
Ciągnij się w górę z całej siły.
Wnet otchłań skryją kłęby białe,
Które znad głowy twej zstąpiły.

 

To znak niechybny, że niebawem
Dojdziesz do celu. Siostro, bracie,
Nim zdążysz otrzeć twarz rękawem
Postawisz stopę na Zawracie.

 

Tu się zatrzymaj, odwróć głowę,
Zobacz gdzie stoisz miast ptaszydeł.
Gdy pójdziesz zdobyć szczyty nowe,
Rób to z polotem, choć bez skrzydeł.

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez dmnkgl (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Tekst z rozmachem, taki trochę młodopolsko-romantyczny.

Jest trochę niepłynności, ale całość wybrzmiewa bardzo dobrze. Tę drugą strofkę, tak jak @Kot, radziłbym trochę przerobić.

 

Pozdrawiam. FK.

Opublikowano

@a...a  W wypadku tej konkretnej trasy (czyli Czarny Staw Gąsienicowy-Zawrat+ zejście- najprawdopodobniej do Doliny Pięciu Stawów) nie mogę się zgodzić :) Łańcuchy, ekspozycja, duże spadki wysokości, konieczność używania rąk- to wszystko stanowi dodatkową trudność dla osoby, która jest przyzwyczajona do bardziej wychodzonych szlaków. Ja właśnie taką byłem, więc wiem co mówię :)

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie mam żadnych zastrzeżeń, katastroficzny klimat jest tu bardzo okej, ogólnie nadaje utworowi smaczku. Sam prolog:

te kruki nad Czarnym Stawem, potem przepaść patrząca w piechura, porównanie tejże przepaści do głodnych ludożerców, są to środki charakterystyczne w cechach katastrofizmu takiego nawet spenglerowskiego, naturalnego i pierwotnego - to bardzo dobrze służy w odczycie wiersza. I to uważam za plus. Chyba tyle ;)

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Andrzej_Wojnowski Może właśnie tak pozytywny odbiór. Dlatego, że pisane z serca, z autentyczności. Zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Już pierwsza gwiazda wzeszła – zimna i szklana, Jak oko Boga, co patrzy z nicości na pana. Śnieg otulił ten dworek całunem milczenia, Zgasły dawne hałasy, zgasły uniesienia. Stół stoi biały, wielki – jak lodowa kra, A na nim drży płomykiem samotna łza. Obrus lśni krochmalem, sztywny jak sumienie, Pod nim siano nie pachnie – lecz kłuje jak ciernie. Jest talerz dodatkowy... dla wędrowca, mówią? Lecz dzisiaj cienie zmarłych w nim usta swe lubią Zanurzać bezszelestnie. Nikt nie puka w drzwi. Tylko wiatr w kominie swą kolędę brzmi. Biorę w dłoń ten opłatek, kruchy chleb anioła, Lecz komu go połamać? Gdy pustka dookoła! Wyciągam rękę w przestrzeń – dłoń w powietrzu wiśnie, I czuję, jak ten mróz mi serce w kleszcze ściśnie. „Wesołych...” – szepczą usta do ściany, do cienia, I kruszy się ten chleb w pył... w proch zapomnienia. Choinka w kącie stoi, strojna jak na bal, Lecz bombki w niej odbijają tylko wielki żal. Patrzę w nie jak w zwierciadła – widzę twarz starca, Co przegrał życie swoje w te karty u szulera, u marca. Gdzie gwar dziecięcy? Gdzie matki krzątanie? Jest tylko „Bóg się rodzi” – i moje konanie. O, Panie, co tej nocy zstępujesz na ziemię, Czemuś mi włożył na barki to samotne brzmię? W stajence było zimno, lecz byli pasterze, A ja tu, w ciepłej izbie, w swą pustkę nie wierzę. Więc siedzę i czekam, aż świeca dopali, Aż noc mnie tym czarnym płaszczem, jak kir, przywali.
    • @KOBIETA gdyby nie kobiety, nie byłoby świata:)
    • @violetta zobacz Violetta …jednak my dziewczynki ;) o wiele więcej i szybciej rozumiemy:)  Spokojnych Świąt dla Was

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ️  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...