Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Mieszkam pod zimnym kloszem domu

gdzie może żyć, jeść, uczyć się i odpoczywać

tylko moja powłoka

nie ja, i to im wystarcza

 

Snuje się po ciemnych pokojach, jak cień

nie chce być za bardzo obecna

drży z zimna, nie tylko w powietrzu

co drży, nie ja?

 

Nawet nie wie, że nieustannie

Układa fantazje w głowie, jak dziecko

to nie boli, bo nie poddaje się krytyce

zamknięte szczelnie pod kloszem

 

A ja jestem zmęczona, od lat

Robię zadania z listy zadań dla dobrych dziewczynek

Myję podłogi, ścieram kurze

słucham żali, kłótni, pretensji

płaczę tylko w nocy, pod kocem, kiedy wiem

że mogę wrócić do siebie

wtedy odbudowuje syzyfowo ciepło własnego ciała

 

A w umyśle układam klocki które nie pasują

w umyślę biegam, szukam skrytek

w umyślę dbam o obraz siebie

nieustannie, od lat

 

I jeszcze nie wiem, że to otoczenie

to źródło mojego przewlekłego zmęczenia

porażki sukcesu idealnej córki

 

I jeszcze nie wiem, że otoczka też chłonie

ten stęchły odór nacisku, wymagań i wizji

roszczeń opatrzonych nalepką z kultury

 

I jeszcze nie wiem, że stworzyli we mnie potwora

pożerającego własne wnętrzności

żeby oni nie musieli wiecznie tego robić, bo to męczące

 

I jeszcze nie wiem, że z czasem łapiąc ciepło

wypłyną na wierzch moje uczucia

które położą mnie do łóżka na miesiące

 

Żebym odpoczęła

 

Edytowane przez gałąź (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@gałąź raczej paskudna historia, i dziwnie mi znajoma.

Dobrze to opisałaś, czuć ten klimat, samotność i wyobcowanie we własnym domu, brak zrozumienia, niezaspokojenie potrzeb emocjonalnych, brak miłości, czuć ból. Ostatnia strofa mrozi (jest moc!) ale puenta daje nadzieję, nadaje sens.

Pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Treść mojego życia.   Na krześle w moim pokoju leżą martwe strony, spisane przez Boga – płakały w nocy. Teraz treść pełna przemocy wyraźnie opuściła niebios bramy.   Treść zaczęła się tam, gdzie wschodzi słońce. Jezus nie uratował oczu granatowego dziecka, bo nie wymodliło się wystarczająco dobrze. Zostawił je na pożarcie wschodnich ludzi. A granat nie poradził sobie – uciekał, jak tylko mógł, potykając się o skutki tragedii, zamknął się za pustynnymi drzwiami.   A teraz, po latach, otworzyłem je znowu, pamiętając dawny bieg wschodniej szkoły. Nie zniosę już wagi mojej głowy. Przewiduję każdy element przyszłości. Wiem, kiedy zaczniesz mnie nienawidzić, i męczę się niezmiennie, bo Jezus konkuruje z Bogiem.   I j*bie mnie to, że spłonę w piekle, bo ratując siebie, zaniedbałem wiarę. A nawet tego nie udało mi się dokonać. Wciąż coś we mnie pęka, kiedy przypominasz mi lata granatu. Ale teraz przynajmniej mam cząstkę woli w sobie.                
    • Szukam cię w jaśminowych kwiatach, rozgrzanych słońcem wczesnego lata, kolorach jak nie z tego świata, tańczących tu chabrach i makach. W smug jutrzni miazmatach jezior tafli ażurowa krata, Ptasi witraż drzewa splata, reliefu rzęs sosny kantatach Sznur chmur jak białe pieluchy, smutki ukryją w leśnym poszumie, utulą dłonie- tak dla otuchy. Czy wietrzny pielgrzym to zrozumie? Obłoki mają dziś z błękitu okruchy, niwa bezkresna lnem szyć nie umie.
    • @Migrena  nie wiem, może to idealistycznie zabrzmi, może trudno i niemożliwie. Czasami trzeba pozwolić komuś odejść. Bo takie jest życie. I być wdzięcznym ( mieć w pamięci to, co było) za wspólny czas, i jednocześnie dać pewność, że w razie czego, pomocy, dobrego słowa- będzie się tuż obok.  Albo można poświęcić, dać komuś życie- podarować cząstkę siebie
    • @Migrena Nie aż takie męki.
    • Nie wiem, dlaczego. Byłem wierny - pachniałem twoimi rękami, znałem każdy cień twojego głosu. W lesie pachniało wolnością. Myślałem: pójdziemy dalej. Ty się odwróciłeś. Drut zasyczał złośliwie - jak wąż. Zostałem sam. Pod drzewem, które nie zna imion. Wyczułem twój ślad w wietrze - jeszcze jeden oddech, jeszcze jeden cud, który nie przyszedł. Świat odsunął się ode mnie jak woda od kamienia, który przestał być potrzebny rzece. Patrzyłem, jak słońce kładzie się na mchu i odpływa - w ciemność nocy. Nie rozumiałem, czemu ziemia jest taka zimna, czemu nie wołasz mnie już po imieniu. Jakby wszystkie liście straciły sens drżenia, a wiatr zapomniał, że istnieje powietrze. Kiedy noc przyszła, słuchałem własnego serca - biło jak kij w blaszanym wiadrze. A we mnie rosła cisza - jak w drzewie, które uczy się oddychać w ciemności. Cicho. Coraz ciszej. Cisza ciemnieje. A potem wszystko się rozpłynęło: mój głos, mój zapach, mój świat. Tylko drzewo zostało. I cisza. Echo ludzkiego kroku - ostatnie, co kochałem.      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...