Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Za każdym razem, gdy widzisz muchę albo inne owady na martwej naturze, zwiędły płatek albo czarną kropkę na jabłku, malarz przekazuje ci potajemnie wiadomość. Mówi ci, że rzeczy żywe są nietrwałe, wszystko jest tymczasowe. Śmierć w życiu. Dlatego mówimy o martwej naturze.
Donna Tartt, Szczygieł 

 

 

 

 

czyha

krąży 

w okna zagląda

 

sprawdza jak się mam

i czy żyję

 

gdy macham do niej kutasem

kurczy się i jakby zawstydza 

lecz nie odchodzi 

 

każdy do odegrania ma swoją rolę

 

pozwól mi tylko doczytać 

rozpoczęte książki 

dopić 4 róże i zaśpiewać 

jak Tom Waits

 

hey little bird, fly away home

Edytowane przez Olaf Gawryluk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

:)

Przed publikacja dluuugo zastanawialem się czy w zastępstwie słowa kutas nie użyć słów „strzała amora”

ale uznałem ze to byłaby „czysta poezja”

ktora tylko „czyste umysły” mogą się napawać. Nie ma co udawać bo równie daleko mi do jednego i jak i do drugiego.

 

Opublikowano

@Grynszpani przepraszam ze nie odpowiedziałem w pierwszym odruchu. To wynika stąd ze nie za bardzo wiedziałem co napisać. Teraz tez nie wiem. Zasadniczo nie jestem na nic chory a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Pewnie to drugie, bo diagnostyka to dziedzina rozwojowa:-) Ale istotne ze choroba czy choroby nie przeszkadzają mi w codziennym życiu. Skąd takie tematy i słowa? Trudno powiedzieć. Dla tego wiersza temat znalazłem w kodzie książki

Mariusza Szczygła pt Nie ma. Tam on cytuje i rozwija ten genialny cytat:-). 
Może i powinno być Ś. ale S. co jest w istocie figlem smartfona s.jest zagadkowe bo może to sumienie, albo samobój albo Sylwia :-) s. może mniej śmieszne bo zmiękczenia liter są śmieszne. Smert’ w innych językach z ostatnia litera zmiękczona brzmi jakoś dostojniej. Trzymaj się i bardzo dziękuję za uwagę i wskazanie orta

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...