Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

 

wychowałam się w dobrej katolickiej rodzinie

dzień kiedy ojciec przylapał mnie w sukience

był przełomowy i bolesny - zlał mnie sprzączką od pasa

matka ścierała krew z podłogi

później był ksiądz egzorcysta i psycholożka

która moje milczenie skwitowała chorobą psychiczną

 

czasy gimnazjum były dość neutralne

oprócz jednej imprezy na początku III klasy

pijani idioci otoczyli mnie siłą zdjęli majtki dali nożyczki

i głośno dopingując krzyczeli żebym to obcięła

 

w liceum było gorzej musiałam być bardziej ostrożna

nie zawsze z powodzeniem za to z wpierdolem

 

ty jebana cioto

ty pedale

żryj kał jak chcesz się ruchać w dupę

ale ja nie chcę!

ruchać się w dupę tylko w cipę jak będzie gotowa

 

przed siedemnastymi urodzinami prawie się zabiłam

wylądowałam w psychiatryku

na oddziale przepełnionym Pluszowymi bestiami

w końcu poczułam że jestem w domu z rodziną

 

matka cyklicznie zamawia msze w mojej intencji

ojciec wyrzekł się mnie ale czasami po pijaku dzwoni i grozi

że jak nie przestanę go ośmieszać to mnie zabije

 

mam na imię Ola

nie jestem dewiantem jestem człowiekiem

i chcę być szczęśliwa

proszę, pozwól mi

 

 

Opublikowano

@Gathas  No średni, bo ja nie umie pisać, ale pcham się na afisz, co zrobić za wiejską babą nie trafisz...

 

Mnie ludzkie historie poruszają, nic na to nie poradzę :(

 

@w kropki bordo Mnie wzruszają młodzi zagubieni nieszczęśliwi ludzie.

Napisałam źle, ale poruszyłam temat, bo nie mogę pogodzić się z tym, że ktoś nazywa LGBT dewiantami.

Napisz lepiej. Chętnie przeczytam. Może się wzruszę. Kto wie...

Opublikowano

@w kropki bordo  Dobra, pokaż światu, że mieszkasz w piwnicy i wisi ci, co się dzieje na świecie, w Polsce, na Twojej ulicy, u sąsiadów obok. Nie ma problemu.

 

Poruszył mnie komentarz innej użytkowniczki tego portalu i stąd ten utworek.

DEWIANT.

 

DEWIANCI. DEWIANCI. DEWIANCI.

21 wiek, nie mogę tego pojąć, to sie po prostu nie mieści w moim mózgu.

Opublikowano

Przyjaźniłam się w dzieciństwie z chłopcem transseksualnym. Wiem, co przeżywał na osiedlu, w domu i w szkole. Był molestowany przez ojczyma. Prowadzi normalne życie.

Jak czytam wpisy osób wydawałoby się "światłych", to ogarnia mnie wściekłość.

Nigdy nie nazwałabym dziewczynki, która czuła się chłopcem, DEWIANTEM.

I autentycznie mnie to boli. I gdybym miała wszystkie niezwykłe moce z filmów sf, to każda osoba, która tak myśli i mówi, zwiedziłaby Rów Mariański.

Ale nie mam tych mocy z filmów sf :(

 

Życie jest takie niesprawiedliwe :-/

@Marek.zak1  Dziękuję za Twoje przychylne stanowisko w powyższej sprawie.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Tekst jak widzę budzi emocje. Można się było tego spodziewać i choć LGBT to zapewne nie dewianci, ani też ideologia, to jednak tekst mnie nie przekonał. Może dlatego, że spodziewałam się więcej poezji, liryzmu? Gdybyś zrobiła z tego prozę... ale co by nie mówić temat ważny, potrzebny i za to chwała, oraz piątka ode mnie, ale poniekąd zgadzam się z Markiem, że potrzebny jest dystans w przeciwnym razie emocje niepotrzebnie wezmą górę, to co istotne zejdzie na drugi plan, a my przyjmując mocno antagonistyczną postawę staniemy się sobie wrogami. Nie o to chodzi. Pozdrawiam Ais.

Opublikowano

@ais a ja uważam ze to jeden z lepszych kawałków które ostatnio tu przeczytałem. Nie jest wysublimowany nie jest przyjemny w odbiorze ale nie pozostawia obojętnym a to już bardzo dużo. Ktoś ty pisał ze tamat ważny (!) ale potrzebny dystans. Trudno o dystans kiedy lżenie mniejszości władza legitymizuje, a minister sprawiedliwości zbija polityczny kapitał okazując srogość bo wyszło im z badań ze polskie społeczeństwo ma homofobiczny potencjał. 
@KotA co do określenia „dewiant” jeśli się sam tak określasz nie jest to pozbawione uroku, gorzej jak ktoś o Tobie tak powie;-) wtedy już nie jest tak zabawnie.

Opublikowano (edytowane)

@ais Pobawię się tekstem i tytułem bo temat jak to mówi Umbra szalenie i okropnie istotny. Emocje kopią jak to u Ciebie i to widać gołym okiem, niech rzuci kamieniem pierwszy ten co nie popełnił wiersza pod wpływem emocji.

Jest poruszenie więc jest i przekaz. 

Tak na szybko.

 

w moim magicznym domu
w każdym pokoju wisiał krzyż
a ojciec miał głos ostateczny

czasem granica zasad przebiega o włos
albo o te przeklętych kilka centymetrów
kiedy lekko wyrośnięta z sukienki
nie zakrywszy kolan - dostałam za swoje

mój brat raz ją przymierzał czułam
wtedy że świat jest nasz i pędzi
z nami w naszą stronę a ojciec 
zatrzymał go ot tak - miał taką moc

brat mówił na odczepne że to nie tak
że sprawdzał jak to jest być księdzem
dał mu wiarę ten jeden jedyny raz

później już tylko był gorzej...

.............................................

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch

 

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@tetu  Wogle nie myślałam o tym, żeby przekaz ubrać w liryzm. Słowo DEWIANCI wyświetlało się w mojej głowie, jak neon i było główną motywacją.

Może za jakiś czas, gdy emocje wygasną zdołam przemówić lirycznie i ubrać myśli w poezję.

Może...

Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam.

 

@Kot Wybacz, ale nie jestem pewna, czy prawidłowo zrozumiałam Twoją wypowiedź. Wiesz neon wyświetla mi się w mózgu i nie jestem za bardzo lotna.

No więc tak...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ok, ale czym są obecne normy i czy z czasem nie ulegają one TRANS-FORMACJI?

Wg sjp.pl ---> Norma, to ustalona, obowiązująca zasada; przepis, wzór, reguła, kanon;

Polska należy do UE, a tym samym powinna respektować normy unijne w tym stosunek do LGBT.

Pytanie z sjp.pl ---> Czy zainteresowanie tą samą płcią jest normalne, a jeśli tak, to kiedy zmieniła się ta norma w naszej strefie cywilizacyjnej?

 

I tej części nie rozumiem, Kocie. Pedofil a osoba transpłciowa, to chyba nie ta sama płaszczyzna...

Pedofil, koncentruje swoją seksualność wokół dzieci. To osoba zaburzona. I nie bałabym się określenia w tym przypadku, że to DEWIANT. Człowiek, który krzywdzi dziecko jest dewiantem, potworem, bestią i na pewno nie jest człowiekiem, chociaż tak wygląda.

A jeżeli ktoś twierdzi inaczej i ma synów, to niech zaprosi do swojego domu M.T. i niech

przekona się na własnej skórze o człowieczeństwie "takich osób".

Czy można porównać LGBT do pedofila?

Jeśli Twój przekaz był inny, niż moje zrozumienie, to wybacz i wytłumacz, bo nie zrozumiałam widocznie Twójego skrótu myślowego. Dziękuję za komentarz.

Pozdrawiam.

 

@Lahaj Szorstki tekst pozbawiony kropli poezji, ale musiałam go napisać. To jest mój bunt przeciwko stygmatyzacji LUDZI LGBT. Warto zauważyć, że na ulicę wychodzą dzieciaki, może ktoś nimi kieruje, a może to samodzielny głos młodego pokolenia? Nie wiem...

Wiem tylko, że nikt nie ma prawa nazywać ciemnoskórych osób CZARNUCHAMI a LGBT DEWIANTAMI. Dziękuję za komentarz.

Pozdrawiam.

 

@Pan Ropuch

Jestem typowa Grażyna EMO spod spożywczaka xD

Nie znam żadnej lesbijki. Nie znam żadnego geja. Ale kiedyś znałam zwyczajne dziecko, które było traspłciowe. I teraz dowiaduję się, że ten chłopak to DEWIANT.

Co mam zrobić? I co mogę zrobić? Tylko se popisać. A że nieudolnie, cóż...

Nawet niezły utwór Ci wyszedł, choć ja wolałabym bardziej dosadnie.

Dziękuję za komentarz.

Pozdrawiam.

 

 

 

Chciałabym żyć w świadomości, że LUDZIE, którzy żyją uczciwie, są przyjaźni, empatyczni i dobrzy, a jedyną ich winą jest to, że należą do LGBT, że LUDZIE ci będą bezpieczni.

 

Czy nagonka na mniejszość seksualną nie wynika z chęci odwrócenia oczu od win popełnionych przez księży KK; księży, którzy robili krzywdę dzieciom?

 

Dla chętnych:

 

 

Opublikowano

@Kot @Kot @ais Widziałem taki mem:(tłumaczę z pamięci a później może poszukam linka ;) jeśli pedofilia to następna seksualność i odmienność to zabijanie ich(pedofilów) to następna odsłona ogrodnictwa. 

I tu jest właśnie pies pogrzebany przypominam, że LGBT jako organizacja ma już 60 lat i dzisiaj to już jest LGBTQIAP+ i rośnie o literki i podgrupki. Jestem spokojny bo jestem otwarty. Dostrzegam też rzeczy, o których zaczyna się mówić już na głos, a które są i dla mnie nie do przyjęcia. W Niemczech już się dyskutuje w debacie publicznej o związkach kazirodczych. Znów zaprzęgając do tego tych wytartych sloganów dotyczących wolności i miłości. Był nawet jeden artykuł w Polsce na ten temat bodajże profesora Hartmana, który chciał być tym pierwszym i otworzyć tą dyskusję i w Polsce. Niestety jak dla mnie stety wylano na nim wiadro pomyj i stał się w swoim środowisku persona non grata.

Pedofil to niestety i człowiek wciąż i niestety wynaturzeniec, który powinien sam poddać się i kuracji i chemicznej kastracji oraz nie mieć żadnej styczności czy być i mieszkać w pobliżu dzieci. Ktoś powie, że historia zatoczyła koło w moich słowach, a ja mam to w swoim ropuszym nosku. Brak mojej empatii i akceptacji w tej kwestii jest tylko naturalnym odruchem w obronie tych którzy bronić się nie potrafią. Nie uważam tego ani za konserwatyzm ani za fanatyzm ani za heroizm ot zwykła norma.

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Długo nie rozumiałam Twojej myśli, aż w końcu przypomniałam sobie scenę z Nimfomanki...

Z tą częścią wypowiedzi, jak najbardziej się zgdzam. W tej kwestii panuje chyba już istne szaleństwo. Pozdrawiam.

 

 

 

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andrew     Twój  wiersz to przejmująca refleksja o utracie bliskości i przemijalności relacji. Smutny ale piękny! 
    • @Christine dziękuję 
    • Kocham święta. Naprawdę. Kocham tę przedziwną, coroczną metamorfozę ludzi, którzy przez jedenaście miesięcy potrafią się nie zauważać w windzie, a w grudniu nagle mówią sobie „dzień dobry” z intonacją jak z reklamy margaryny. Bóg się rodzi, moc truchleje, a człowiek – choć na chwilę – udaje lepszą wersję samego siebie. W grudniu nawet ja jestem łagodniejszy. Uśmiecham się do kasjerek, nie przeklinam pod nosem w korkach (no, przynajmniej nie głośno), a na widok choinek w marketach czuję coś na kształt wzruszenia, pomieszanego z lekką irytacją cenową. Ale generalnie – atmosfera miłości przedświątecznej działa. Przynajmniej do momentu, kiedy trzeba zaparkować samochód. Od lat wigilijne potrawy rybne to moja działka. Nie dlatego, że tak bardzo się na tym znam, tylko dlatego, że ktoś musi. A skoro ktoś musi, to padło na mnie. Kupuję ryby od dwudziestu lat w tym samym sklepie rybnym na rynku w Pruszczu Gdańskim. Jem to, co kupuję, i – co ważne – wciąż żyję. To, moim zdaniem, najlepsza możliwa rekomendacja. Jedyny problem, jaki pojawia się co roku, to kolejki. Przed świętami nie są to kolejki – to są procesje. Ludzie stoją w nich z minami męczenników, jakby zakup karpia był formą pokuty za całoroczne grzechy. Parking przy rynku? Zapchany. Samochód przy samochodzie, każdy w trybie „polowanie”. Krążę więc jak sęp nad sawanną. Kółko. Drugie. Trzecie. I nagle – cud. Audi wyjeżdża. Jest miejsce. Widzę je jak objawienie. Czaję się. Wjeżdżam. Parkuję. Tradycyjnie – łamiąc przepisy ruchu drogowego, ale w sposób elegancki, z wyczuciem i świąteczną intencją. Wyłączam silnik i czekam na tę błogą ciszę po walce o byt. I wtedy… KLAKSON. Nie taki zwykły „pik”. To był klakson z pretensją. Z żalem. Z oskarżeniem. Wysiadam, odwracam głowę i widzę ją. Atrakcyjna blondynka. Wzrok bazyliszka. Taki, którym w średniowieczu można było zamieniać ludzi w kamień albo przynajmniej w poczucie winy. – Nie widział mnie pan? Chciałam tu zaparkować – mówi głosem, który jednoznacznie sugeruje, że widziałem. I że zrobiłem to specjalnie. Mam alergię na podniesiony głos. Ale kiedy podnosi go kobieta, uruchamia mi się tryb dyplomatyczny. Więc odpowiadam łagodnie, z nutą autoironii: – Gdyby to było dwadzieścia lat temu, na pewno bym panią zauważył… ale dziś? I tu popełniłem błąd komunikacyjny dekady. Bo ja mówiłem o sobie. O wzroku. O wieku. O tym, że człowiek nie jest już tym samym drapieżnikiem parkingowym co kiedyś. Ona natomiast zrozumiała to tak, że właśnie nazwałem ją starą. Zimne spojrzenie. Cisza. Emocjonalny mróz. Powiedziała „dziękuję”. Ja – odruchowo – odpowiedziałem „nie ma sprawy”. I rozeszliśmy się w poczuciu kompletnego nieporozumienia. Poszedłem do sklepu rybnego. Kolejka – trzydzieści metrów. Wtedy przypomniałem sobie, że nie mam karteczki z listą zakupów. Żona mi napisała, co mam kupić. Zapomnę – zmieni zamki. To nie jest metafora. To realna groźba. Wracam do samochodu. I wtedy zauważam napis. Na moim brudnym, zimowym aucie, palcem, z godnym podziwu charakterem, ktoś napisał jedno słowo: FIUT. Natura i pogoda tego nie zrobiły. To był czyn ludzki. I nagle skojarzyłem twórczynię. Nie obraziłem się. Nawet trochę mi zaimponowała. Krótko. Dosadnie. Bez interpunkcji. Biorę kartkę, wracam do kolejki… I kogo spotykam? Moją blondwłosą znajomą z parkingu. – Dzień dobry. Znów się spotykamy – mówi głośno. A potem ogłasza całej kolejce: – Ten pan bezczelnie zajął mi miejsce na parkingu. Nie mogłem zostać dłużny. – A ta pani – mówię – napisała mi na samochodzie „fiut”. Ale nie mam pretensji. Urodziłem się w ubiegłym wieku, w środku szóstej dekady. Mogła napisać „stary fiut”. Skoro tego nie zrobiła, uważam, że jesteśmy kwita. Kilka osób się zaśmiało. Reszta nie zrozumiała albo nie słyszała. Śmiałem się ja. Śmiała się ona. Złożyliśmy sobie życzenia świąteczne. I wtedy pomyślałem: można się pokłócić, można coś o sobie napisać, można kogoś nazwać fiutem, a potem… podać sobie rękę. I może właśnie na tym polega magia świąt. Nie na tym, że jesteśmy idealni. Tylko że potrafimy się z siebie pośmiać, zanim zdążymy się znienawidzić. A czy ja jestem fiutem? Być może. Ale przynajmniej świątecznym
    • @infelia jak zwykle u ciebie, sporo się dzieje, jeśli talerz wylizuje, to znaczy że mu smakuje, w sumie moje ego zostałoby połechtane, gdyby mój chłop tak robił a nie wybrzydzał  nad filiżanką wody :P 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. A ja się wylągłem w takiej, fakt progresywnej rodzinie, gdzie tym kwokom jakoś nie chciało się siedzieć zbyt długo na jajkach już w pokoleniu pradziadków. Generalnie to wszystkie dzieci latały samopas, a panie zajmowały się karierą zawodową jeszcze bardziej niż panowie.   Przykładowo prababcia była nauczycielką, a pradziadek parał się drobnym handlem i rzemiosłem, nie mając żadnego wykształcenia, ledwo umiał czytać. Siedział w domu i pilnował dzieci, bo ona zarabiała dużo więcej. W Warszawie już dawno jest inaczej. Oboje pradziadkowie urodzeni jeszcze w 19tym wieku.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...