Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Oni wchodzą w bezimienne morze
idą pod wodą wabieni obietnicą lądu
i jedynie wstrzymali oddech

proch przesypuje się w nieodwracalnych oczach
zbyt szerokim przesmykiem
czarny wicher otwiera czaszki
i uprząta z nich drogi bałagan

tak bardzo umarła
jak też jej 24 godzinne ramiona
nie zachowały się
i cylinder dłoni skąd wypuszczała gołębie
ani lawina księżyca nie runie zboczem włosów
ani nie zastawi więcej sideł na powietrze

nawet kiedy zwycięski chłód wypędził płomień
z jej piersi
była jak odwieczny cud wiatru i słońca
wspomnienie pędzącej krwi

nie przyłapano śmierci na włamaniu do jej serca
i teraz ciężki kamienny strażnik
zazdrośnie strzeże przed okiem
gdy ta wtrąca się w ciało
gasząc symetrię z niesłychaną wprawą

jest starożytny zachód w poranku
i świt sabotujący zabiegi nocy
całując jej zastygłe usta widziałem
że na parapecie zabitych okien
usiadł wyczerpany ptak z gałązką

Opublikowano

Świetne proszę Pana
już od jakiegoś czasu z zainteresowaniem czytam Pana poezję

z dużym wdziękiem bawi się Pan frazeologizmami i eksperymentuje Pan na łączliwości wyrazów -to samo w sobie może nie jest nowatorskim poetyckim odkryciem , ale trzeba talentu, żeby z takiej zabawy wychodziły rzeczy interesujące i wykraczające poza zabawę dla samej zabawy-a Panu się to udaje. Poza tym cały utwór podoba mi się, a aspekt , na który zwrocilam uwagę nie wyczerpuje sprawy opisu Pana wiersza, ale ja jestem fanką tego typu zabaw poetyckich, dlatego właśnie o tym powiedziałam;-)

ahoooj



chyba lubi Pan Szymborską, co?;-))

Opublikowano

Dzięki za opinię.Dodałem jeszcze:
"proch przesypuje się w nieodwracalnych oczach
zbyt szerokim przesmykiem
czarny wicher otwiera czaszki
i uprząta z nich drogi bałagan".
Pozdrawiam serdecznie(-:

Opublikowano

Do Izabella:
Tak,ja się po prostu bawię.Wątpię czy robię poezję.
Bardzo mnie Pani zawstydza tym określeniem.
Muszę przyznać,że jeśli chodzi o poezję,
to jestem chyba ignorantem,
bo zupełnie nie interesuje mnie ona od strony technicznej.
Myślę,że w tych sprawach zaufałem bardziej czuciu i z pewnością
prowadzi mnie to do błędów,które wytrawne analityczne oko wychwyci
z całą bezwzględnością.
I nie roszczę sobie prawa do miana odkrywczego w czymkolwiek(-:
A!I tylko nie Pan.Mam na imię Robert(-:
Z Szymborską to śmieszna sprawa, nie wiem czemu pytasz.
Przeczytałem parę Jej wierszy,ale oględnie mówiąc,
nie przypadła mi w całości do gustu(-:

Do Wioletta:
Cieszę się,że tak piszesz,bo jak coś wzbudza czyjeś uczucia,
to nie jest zupełnie do niczego.

Pozdrawiam serdecznie(-:

Opublikowano

jestem za zabawą słowem, jednak ten wiersz mnie przytłoczył, trudno się czytało i czułam że kręcę się wkółko. wiele ciekawych zestawien wyrazów poprostu ginie w tak długim tekście, uważam że lepiej byłoby je wyesponować, kosztem długości całości...

wrócę tu jeszcze bo nie mam określonego zdania
pozdrawiam
Agnes

Opublikowano

;-) no to jeszcze raz ja na chwilę;-)
jeśli chodzi o Twoją ignorancję w stos.do poezji;-) to chyba trochę kokietujesz ;-)Jeżeli zaczęlibyśmy utożsamiać "taktyczne teoretyczne " podejście do poezji z pisaniem wiersza wg wzoru, czy przepisu to każdy pewnie nazwałby się ignorantem , a przecież nie o to chodzxi- tylko o pewną świadomość formy w przekazywaniu własnych treści i pomysłów ,czytając Twoj tekst sądzę,że masztę świadomość i po prostu o to mi chodziło.
Jeżeli chodzi o Szymborską- to po prostu łatwo wychwycić pewne analogie filozoficzne (pewnie, że mogą być przypadkowe-po prostu zwrocilam na to uwagę) i formalne- tutaj znowu sprawa frazeologii , też trochę podobna budowa zdań-np:

Hania jest taka chuda, tak bardzo nic nie ma. (Szymborska ,"Hania)

tak bardzo umarła(Ty;-)

(to tylko jeden przykład, ale dla mnie podobienstwo formalne w wierszu jest duże- chociaż-żebyś mnie źle nie zrozumiał-absolutnie nie chodzi mi o jakieś zgapianie czy coś-tylko o pewne pokrewieństwo języka -które przynajmniej w moim odbiorze powstaje)A że to rzecz przypadku- to wierzę zupełnie, takie analogie samosiejki zdarzają się często


pozdrawiam raz jeszcze

Opublikowano

"Oni" - nie potrzebne moim zdaniem
"proch przesypuje się w nieodwracalnych oczach" - proch w morzu?
"tak bardzo umarła" - brzmi niepoprawnie
"24 godzinne ramiona" - brzydko wygląda
"nie przyłapano śmierci na włamaniu do jej serca" - a nie lepiej bez "do jej serca" ?
"że na parapecie zabitych okien
usiadł wyczerpany ptak z gałązką" - i może był to jeszcze gołąb? parapet mi się już przejadł.

Wiersz jako całość w miarę dobry, jednak nie w moim stylu (pewnie dlatego mi się nie podoba). Proszę poczytać trochę Poświatowskiej i spróbować napisać wiersz od początku.

Pozdrawiam

Opublikowano

jeżeli chodzi o powyższy komentarz to tylko dwa słowa:

nie atakowałabym "tak bardzo umarła" jako brzmiące niepoprawnie-odsyłam do mojego komentarza powyżej, to po prostu poetycka zabawa z łączliwością(rodzaj chwytu poetyckiego) ,która w poezji ma szerokie zastosowanie i w chwili obecnej rozpatrywanie tego w kategoriach poprawne /niepoprawne raczej nie ma racji bytu, pozdrawiam

Opublikowano

wiem o co chodzi, jednak nie podobają mi się takie zabiegi (nadal uważam, że nie powinno się łączyć słowa 'bardzo', nawet w poezji, z takimi wyrazami, z którymi efekt końcowy brzmi conajmniej koślawo) więc sprostuję swój poprzedni komentarz dotyczący tego fragmentu:
"tak bardzo umarła" - nie w moim guście jest ten chwyt, brzmi to tak samo jak np. :



- tak bardzo biegła
- tak bardzo spała
- tak bardzo patrzyła
- tak bardzo czytała
- bardzo brzmiało
itp., itd.
pozdrawiam

Opublikowano

Do Agnes:

Nie zapieram się,że już nie dokonam tu żadnych korekt.
Kiedyś napisałem wiele wierszyków i myślałem,że są niezłe.
Minęło trochę czasu i wyjąłem z nich jedynie fragmenty,
bo całość przestała mnie zadowalać.
W stosunku do niektórych "stałem się Śmiercią"(-:

Do Izabella:

Wiem co masz na myśli.Jeśli mówisz,że mam świadomość formy,
to pozostaje mi się z tym pogodzić(-:
Odrzucam natomiast wszelkie insynuacje dotyczące kokietowania(-:
No tak,wygląda,że jeśli nie polubię Szymborskiej,
to logicznie wypada mi przestać lubić siebie,a tego bym nie zniósł(-:
Chodzi oczywiście o pisanie.
Czytałem tylko kilka Jej wierszy(akurat "Hani" nie)
i nie ujęła mnie.
Ale z tymi analogiami filozoficznymi to już przesadziłaś na moją korzyść.
Nie wiem,czy jest tu choćby jedna literka,która ma coś z filozofią wspólnego.
A tak poważnie,jeśli jest tu jakaś filozofia,
to chyba sklecona z doświadczeń życiowych.Czyli taka domowej roboty.
Chociaż trzymam się z dala od wszelkich "autorytetów" to przyznaję,
że porównywanie mnie z W.Szymborską sprawia mi niekłamaną przyjemność.
Dziękuje i BARDZO pozdrawiam(-:

Do Bartosza Cybuli:

-Z "Oni" prawdopodobnie masz rację,ale zostawię jak jest.
-Co do prochu,to może on być obecny w morzu w formie rozpuszczonej
lub na dnie-w postaci osadu
(w przypadku gdy substancja jest nierozpuszczalna w danym rozpuszczalniku).
No,ale dość chemizowania wypowiedzi.
Tak,ale jakże mógłby się przesypywać w wodzie..?
Zresztą,żle zadałeś pytanie,bo nie o "proch w morzu",
ale skąd w oczach powinieneś raczej najpierw zapytać.
Po prostu nie bierz tego zbyt dosłownie.
Zauważ klepsydryczne spojrzenie(muszę to wykorzystać przy najbliższej okazji)
Cenie jednak analityczne umysły oraz dociekliwość.
-Jeśli chodzi o "tak bardzo umarła" to chciałem mocno podkreślić.
"tak bardzo umarła" to nie to samo co "tak bardzo biegła"...
-Gdybym napisał "dwudziestoczterogodzinne ramiona"
to wydłużyłbym.Już wolę niech brzydko wygląda.
-"do jej serca" musi być.Tam się zaczęło.
-nie pamiętam z lektury w 1 klasie L.O. czy to był gołąb.
Poza tym ten ptak nie wyleciał z cylindra,jeśli to Pan ma na myśli.Raczej w tym wierszu przebywa on drogę dłuższą(przynajmniej mając na uwadze rozpiętość strofową).
Z parapetem to żadna innowacja,fakt.
Rozważam "na deskach zabitych okien".

Proszę Bartku nie odczytuj mojego komentarza do twojego komentarza,
jako złośliwości.Po prostu chciałem być równie dokładny ja ty.
Ciesze się,że uznałeś wiersz za w miarę dobry.
Dalej jednak stanowczo zaprotestuje.
Nie zamierzam dostosowywać stylu do niczych oczekiwań.
To gorsze niż pisać złe wiersze.
A od początku mogę napisać jedynie następny wiersz.
Pozdrawiam(-:

Do Joanny W.:A ja cieszę się,że tak Pani uważa.Pochlebia mi ta opinia.Pozdrawiam(-:
P.S. Wszystko zniosę tylko nie Pana(-:

Opublikowano

haha-co do filozofii Kolego;-)to przeciez Szymborska referatów nie pisze ino poglądy swe na życie w proste wersy ujmuje-a analogie z myslicielami to już trza wyszukać i sobie przekład interdyscyplinarny omalże ;-))))))))))strzelić;-)(ja akurat zauważylam podobienstwo do niej pod tym wzgledem w mysli zawartej w pierwszej cząstce Twego wiersza;-)
A jeśli nie polubisz Szymborskiej, to wcale to nie oznacza, że tym samym nie będziesz lubił siebie;-) No nie przesadzajmy;-)Ty to Ty ,Ona to Ona;)Jeszcze raz ahoooooooooooooj

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie odczytuję Twojego komentarza jako złośliwego, wręcz przeciwnie.
Przymknę oko na to "bardzo" i ponownie powiem, że wiersz jest w miarę dobry. Ja nie zmuszam nikogo aby dostosowywał się do moich oczekiwań, sugerowałem tylko skromnie.
Pozdrawiam

P.S. Moje nazwisko się nie odmienia :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tak bardzo kochałam to co nigdy nie miało się stać Na dźwięk imienia jaśniał dzień potężniał szelest liści  Wszystko stawało się intensywniejsze  Zapach lata wybuchał z rozłupaną pestką brzoskwini aż w końcu spłyną z pierwszymi kroplami jesieni w mroki wspomnień    I przyszło życie ze swoimi jałmużnami i daninami  Jak to ono z chciwym łonem ale bez poczucia szczęścia  No bo jakże? w tych czterech ścianach gdy przyszło to co miało się stać  Wszystko wiesz znasz  Jak być szczęśliwą?   A jednak byłaś, w krótkich chwilach byłaś  Bo jak ktoś śpiewał  " W życiu piękne są tylko chwile"
    • Piękne ciało  Morze wspomnień    Ostatni pocałunek  Chłód jesieni    Jej nagie piersi  Prezent od Boga     
    • @Kwiatuszek ostatnio sypiam na podłodze i tak mi dobrze, kołderka nie to, co koc.
    • Pamiętasz to moje nocne misterium? Wtedy, kiedy płonące świece wzniecały poblask jaskrawy. Skrzydlate momenty na suficie, na płaszczyznach porzuconych rzeczy. Teraz już wiem, że ta moja próba przejścia przez ścianę miała na celu dosięgnąć gwiazdy, kiedy stałem w kącie pokoju, przywierając ustami do zimnego tynku.   Szeptałem. Recytowałem słowa tajemne.   Wtedy. I wtedy…   Za oknami szeleściły liście oschłej topoli, kasztanu… Za oknami otwartymi na przestrzał. W ogromnym przeciągu, co się wspinał z krzykiem po ornamentach tapet..   I byłem blisko zrozumienia. I byłem blisko… Blask olśniewał mnie coraz większy. Ten migoczący blask nieznanej natury.   Wiesz... Nie. Nic nie wiesz.   Bo i co masz wiedzieć? Wtedy, kiedy czekałaś długo na nic. Na dworcu, tuż po odjeździe ostatniego pociągu. Czekałaś na mnie. Wiatr zakręcał i gwizdał. I tak jak teraz tarmosił poluzowanymi blachami parapetów. Zacinały ostre krople deszczu…   Z megafonów płynęły enigmatyczne dźwięki jakiejś nadawanej nie wiadomo skąd transmisji.   To nadaje wciąż sygnał. To wysyła w eter zaszyfrowaną wiadomość, której sensu nie sposób zrozumieć. Wtedy i teraz. Tylko, że wtedy nie przyszło nam to do głowy. Nam? Przecież nie ma nas. I chyba nigdy nie było…   A jeśli byliśmy, to tylko we śnie. Razem, gdzieś trzymając się za ręce. Raz. Jeden, jedyny. Albo i niezliczoną ilość razy.   Wiatr szeleści liśćmi topoli. Teraz, kiedy jest bardzo zimno. Skrzypią konary. A więc to już tak późno? Nocne obrazy jak dym z łęciny płyną…   Nie. To już przecież było poprzednim razem. W innym życiu, w innym wierszu… Bądź w innym...   A teraz?   Co z nami będzie? Jeśli w ogóle cokolwiek było.   Światłość wiekuista przemierza otchłań czasu. Wieczność całą. I wywija się z gałęzi topoli księżycowym sierpem.   I ten szelest skrzydlaty wznieca kurz, ten śpiew słowiczy. Aż wzrusza czarną sadzę w kominie, przysiadając na krawędziach pustych krzeseł jak jakiś zbłąkany kaznodzieja. Jak ten blask na dębowych klepkach podłogi. Na fornirze szafy. Na lakierze...   Na jawie? We śnie? Coś pomiędzy…   Coś jak kształt jakiś spętany cieniem mojej własnej ręki, kiedy się przebudzam, otwierając zlepione maligną oczy, próbując to pochwycić w jakimś nagłym przypływie zadziwienia.   Nie. Nie przebudzam się wcale. Przecież ja nie śpię. Spójrz! Mam otwarte oczy!   I nigdy nie spałem. Podczas gdy ty, śpisz snem twardym jak przydrożny kamień. Omszony...   Jeśli w ogóle tu jesteś. Jeśli w ogóle tu kiedykolwiek byłaś.   Co z nami będzie?   Albowiem pęd ten rozwiewa włosy. Czyni bruzdy w skibach mokrej ziemi.   Widzisz?   Jaskółki wznoszą się do nieba. Wychodzą naprzeciw tej łunie coraz większej.   Jeśli uderzy w nas świetlista rozpacz zapomnienia, czy będziemy jeszcze?   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-08-27)        
    • @poezje_krzyczane Dziękuję za pamięć. Tylko tutaj niczego nie ma. Po prawej stronie Twojego postu masz trzy kropki - kliknij tam - następnie w 'usuń' Ja tego nie mogę zrobić, bo to Twój post.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...