Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Niewielka stacyjka w małym miasteczku,

Późne popołudnie..

Do pociągu wsiada niewielu pasażerów,

wśród nich ,kobieta z małym chłopce..

Kobieta wsiada do wagonu sama.

Pociąg rusza...

Na stacyjce zostaje chłopczyk..

Przeraźliwie krzyczy....Mamo!!,Mamo!!

.

Przeraźliwy krzyk dziecka ...Strach na jego twarzy

To wszystko jak w obrazie Muncha "Krzyk"

Na stacyjce na ławce siedziały dwie kobiety.

Zachodzące słońce oświetlało ich  dobre twarze...

Kobiety przychodziły na stacyjkę obserwować i odprowadzać podróżnych.

Żegnały ich serdecznie..

Później wracały do miasteczka...Do pustego domu

Tego dnia było inaczej....

Krzyk porzuconego dziecka ...poderwał je z ławki...

Podeszły do chłopca i zapytały

Chłopczyku skąd jesteś?

Płacząc-odpowiedział...nie wiem...

Jak się nazywasz?

Chłopczyk odpowiedział...Ksawery

Wraz z chłopczykiem poszły do miasteczka

Drogą wijącą się wśród drzew,

A drzewa już kwitły,

Pięknie kwitły kasztany,lipy,magnolie

W koronach drzew śpiewały ptaki

Ten śpiew był,przejmująco piękny

Piękne drzewa,piękny śpiew ptaków,

I smutny płaczący Ksawery

Wszyscy weszli do pustego domu...Już nie!!!

Kobiety nakarmiły i ułożyły do snu Ksawerka.

Rankiem"-obudził się Ksawerek.

Zapłakał i zawołał...mamo!!!....mamo!!!

Nikt mu nie odpowiedział.

Wszędzie panowała cisza.

Kobiety wróciły do domu

Podały chłopcu śniadanie.

Ksawery jadł i płakał,,,Powtarzał...

Często śniadanie robiła mama.

Kobiety obejmowały i przytulały Ksawerka

I powtarzały-Jesteśmy ciocie,,Jesteśmy ciocie

Ksawerku kochaj nas,

Przez miasteczko płynęła rzeka

Mieszkańcy chodzili nad rzekę

W rzece pływały kaczki.

Wiosną i wczesnym latem za kaczką pływały kaczątka...

Kacperek ze smutkiem patrzył na kaczątka,,,

Jego już nie miał kto prowadzić..

A ciocie szukały mu matki na próżno

W starym kościele w miasteczku.. była i jest

Ikona Najświętszej Matki

Ikona przerażała Ksawerka.

Ta macierzyńska miłość promieniująca z Ikony..

Była dla niego nie do zniesienia.

Ksawerek omijał stary kościół.

Ksawerek stał się samotnym Ksawerym,,,

Wyjechał w daleki świat.

Lecz do miasteczka przyjeżdża choć raz na kilka lat.

zapala znicze na opuszczonych mogiłach cioć,,

by dziekowac im za miłość,którą mu okazały.

Kochane matki kochajcie dzieci,wszystkie dzieci!

 

 

.

 

 

Opublikowano

Motyw z Awantury o Basię. Bardzo smutny utwór, przejmujący i zatrważający.

W moim sercu wywołał trzęsienie.

Bo jestem matką.

Ale nie oceniam surowo innych matek, bo wiem, że życie to nie tylko Aleja Róż, to Aleja Róż wśród burz.

 

Nie wiem tylko, czemu jest w tej kategorii? Nie rozumiem tego kompletnie.

Zabawy słowem...

Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia i veny.

 

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Droga Pani!

Nie przypuszczałem,że utwór jest tak przejmujący.Opisane w wierszu zdarzenie jest jednostkowe.

Zawsze pamiętam,że miłość matki przezwycięży wszelkie trudności.Trzeba wierzyć w miłość.

W mojej praktyce zawodowej spotykam się na co dzień z patologią i ludzką biedą A z ogromu ,jak jasna gwiazdka przebłyskuje miłość

 

                                                                                                                                                                         Pozdrawiam

                                                                                                                                                                         Advocatus                                                                                       

  • 3 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Znajdowałem się w laboratorium, odkryłem oksytocynę  Zafascynowany odkryciem, wypowiedziałem Ci nowinę  Dałem ci skosztować, być może ci zasmakowała  Przy czym zapomniałem, że pewnej substancji brakuje do wiązania Mowa o wezopresynie, nie posiadałem jej wiele Ja ją spróbowałem, by skończyć jak Scheele Chciałem ci ją dostarczyć, abyś poczuła to co ja Otrzymałem od ciebie, negatywny znak Przesiąknięty trucizną, nie zechciałaś mi pomóc  Szukałem lekarstwa, sięgnąłem do alkoholu Nic nie pomogło, wszystko wokół się kręci  Przekręciłaś mój świat, pozostając tylko w pamięci 
    • Jura, dała za kozła koza; z oka łzo - kazał, a daruj.  
    • @viola arvensis dziękuję za miłe słowa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • I.         Nadpalonej świecy migocący płomień, Budzi rzewne odległego dzieciństwa wspomnienie, Niedosięgłe jak drugi wielkiej rzeki brzeg, Niewyraźne i rozmyte jak sen,   Chodząc w życiu różnymi drogami, Potykając się o losu przeciwności, Wspominamy barwne z dzieciństwa obrazy, Czasem próbując się nimi pokrzepić,   Zapamiętany w dzieciństwie babci śmiech, Czasem wlewa w duszę otuchę, Gdy nocami huragany szalejące, Do snu nie pozwalają zmrużyć powiek…   A gdy wokoło druty pozrywane, Od uderzeń piorunów żarówki popalone, Roztrzęsioną dłonią dzierżąc zapałkę, Czasem strwożeni zapalimy świecę.   I jak przed laty nasi dziadowie, Niewielką choć świeczkę postawimy w oknie, By swym blaskiem odbijając się w szybie, Nikły na twarzy zarysowała uśmiech,   Wtedy blask maleńkiego świecy płomyka, Zdaje się samotnie stawiać czoła, Srogim piorunom przeszywającym czerń nieba, Wichurom uderzającym o trzeszczący dach….   II.   Spalającej się świecy migocący płomień, Na wszystkie strony łagodnie chyboce, Niczym zatroskany, zmartwiony człowiek, Podejmujący w życiu decyzje niepewnie.   Bo te zawiłe losu koleje, Milionów ludzi na całym świecie, Są jak te tajemnicze świec płomienie, Z czasem wszystkie gasnące.   Ten tańczącego płomyka nikły blask, Na tle mroku nocnego nieba, Jest jak odmierzony ludzkiego życia czas, Na tle nieskończonego niepojętego wszechświata.   Te gorącego wosku krople, Spływające wzdłuż palących się świec, Są jak naszego życia lata kolejne, Biegnące nieśpiesznie aż po jego kres.   A ten gorący roztopiony wosk, Zdaje się kłaniać minionym wiekom, Pełnym wyrzeczeń, trudów i trosk, Spowitym mgłą niepamięci zamierzchłym tysiącleciom.   I jak ten maleńki świecy płomyk, Sami niegdyś zagaśniemy, Na wieki zamkną się nasze powieki, Ku wieczności nieśpiesznie odpłyniemy…   III.   Dogasającej świecy migocący płomień, Gdy zamigoce życia już kres, Ozłoci nikłym blaskiem włosy srebrne, I spływającą po policzku łzę,   A gdy zmęczeni życiem na starość, Wspomnimy z rozrzewnieniem odległe dzieciństwo, Czapkujmy naszym bezcennym wspomnieniom, Migocącym za niepamięci zasłoną,   Gdy będąc roześmianymi dziećmi, Pełni radosnej beztroski, Byliśmy jak te migocące świec płomyki, Nie lękając się odległej przyszłości,   Wciąż tylko na zabawach, Spędzaliśmy cały swój czas I tak płynęły kolejne lata, Pośród radości bez żadnych obaw,   Aż dorosłość naszą beztroską zwabiona, Za rogiem niepostrzeżenie się zaczaiła, By pochwycić nas w swe sidła, Pełnego trosk i problemów dorosłego życia,   Aż za pełną problemów dorosłością, Przykuśtyka niebawem już starość, By twarz zarysować niejedną zmarszczką I uprzykrzyć końcówkę życia niejedną chorobą…   IV.   Wypalonej świecy gasnący już płomień, Nim ulotni się z sykiem, Przerażony gwałtownie zamigoce, Nim już na wieki zagaśnie…   Podobnie i niejeden człowiek, Wydając w życiu ostatnie już tchnienie, Duszę swą gwałtownym strachem przeszyje, Nim ku wieczności nieśpiesznie odpłynie,   A czasem z wolna poruszając wargą Pokrzepi się jeszcze cichuteńką modlitwą, Nim w gardle uwięźnie już głos, Nie dając kształtu kolejnym słowom.   I jak z wypalonej świecy delikatny dym, Tak dusza z schorowanego ciała się ulotni By po przekroczeniu progów Wieczności, Stanąć wkrótce przed Stwórcą Wszechmocnym…   A wtedy Bóg Litościwy, Spyta ją głosem łagodnym, Czy pośród ziemskiego życia kolei, Była jak ten maleńki świecy płomyk…   Czy odbiciem Bożej Dobroci, Jaśniała w grzesznym człowieku ułomnym, Czy zanieczyszczona szpetnymi grzechami, Była jak czarny z smolnego łuczywa dym…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Berenika97    Dziękuję Ci wielce za uważne czytanie. I za uznanie oraz oczywiście za komentarz.     Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę spokojnego week-end'u.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...