Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

+18. DZIENNIK CODZIENNY 2020. PRZYSTANEK NOKIA 3310


Rekomendowane odpowiedzi

12 takie to było zadupie, że był tylko jeden autobus. co pół godziny. kilka bloków, szczere pole
kilka sklepów i nic więcej. mówiliśmy na to dziki zachód. skręciłam sobie fajka i jarałam tego
szluga, niezbyt dobry tytoń, tani. przylazł dziad i się kręci, isię wierci, chłopcze mówi, a jestem
dziewczyną, za mały jesteś na palenie , w miejscach publicznych , nie wolno palić, wiata autobusowa
jest takim miejscem. zgaś papierosa. tryb rozkazujący. jak jesteś taki mocny to zabierz mi tego
papierosa. dzwonię na policję, mówi . wyciąga telefon i zaczyna liczyć. jeden, dwa, trzy.
na trzy pstryknęłam . dziadowi petem w ryj. później dostał strzała ze łba, aż mi bejsbolówka
spadła. i na koniec przepisowego kopa w jaja. spadł z ławki. i leży. nie wiem, może mu jaja pękły ?
przyjechał autobus. otworzyły się drzwi. kierowca pyta, panienko co z nim. nic mówię, pijak.
wsiadłam. drzwi się zamknęły za mną z cichym sykiem. pojechaliśmy. nie cierpię takich systemowych
dziadów, dobrze dopasowanych, tchórzliwych, zawsze za czyimiś plecami. miał nawet fajny ten telefon,
już nie ma. pewnie prezent od syna. albo od córeczki. teraz jest mój. miałam fart na tym przystanku.
w moim świecie najbardziej liczy się fart.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Jam zyla na "dzikim zachodzie",

Jakiez to tam bylo zadupie!

Nieczesto tam jedzil autobus,

I nic nie zdarzalo sie w sumie.

 

Jam zyla na "dzikim zachodzie",

Palilam niezbyt dobry tytoń,

I pilam niezbyt dobra wodke,

Ze dalo sie w sklepie zakupic.

 

Przyjany podzsedl starszy czlowiek,

Powiada: "Nie wolno tu palic!"

Mnie grozi, policja mnie straszy,

I kaze mnie jakby spierdalac.

 

A Ja odpowiadam: "Czlowiecze!

Ja dobrze rozumiem Twe smutki,

Mizernej emerytury,

Nie stac na tyton i na wodke!"

 

Siadajcie, czcigodny staruszek,

Wypijcie ognistej tej wody,

A jesli wasz smutyek mie przejdzie,

Byc moze ze zrobie wam lody.

 

:)))

 

@Marek.zak1

 

Ja powiem Panu tak - to bardzo ciekawa i oryginalna fabuła. A zarymowac to nietrudno. Zob. powyzej. :)

 

Edytowane przez Domanski (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A więc usiądź tu. Wskazuję gestem puste krzesło. Przy stole. Przy tym stole z uschniętą różą w wazonie pękniętym na wpół.   Za oknami wiatr szeleści i szumi.   Snuje jakąś opowieść pośród drzew.   Pośród drzew rozchwianych w szpalerze.   Wśród topól, kasztanów…   Wśród nocy…   W pustym pokoju słońce wiszącej lampy. Zakurzone, szklane klosze z cmentarzyskiem czarnych much.   Wiszący nade mną ciężar śmierci. Nad nami.   A więc siada na krześle.   Otwiera usta, jakby chcąc coś powiedzieć.   Chwilę się zamyśla. Zamyka je znowu. Zaciska mocno, ukrywając wzruszenie. Tak, jak się widzi kogoś bliskiego po wielu latach.   I nic.   Jedynie szum dojmującego milczenia białej ciszy.   Zdawać by się mogło, że nie ma tu nikogo. Bo to prawda. Albowiem prawda. Tylko głód wyobraźni owiewający pajęczyny na jakichś nachyleniach ścian, załomach, mansardach, nieskończonych amfiladach pokoi oświetlonych kinkietami świec…   Ale mówi coś do mnie. Mówi zbudzonym cichością głosem. Takim płynącym z daleka rzeką czasu.   Niedosłyszę. Albowiem zagłusza go piskliwy szmer wzburzonej we mnie krwi.   A więc mówi do mnie, poruszając bladymi jak papier ustami.   Wyodrębniam ze słuchowych omamów niewyraźne słowa.   I próbuję ująć jej dłoń, którą trzyma na stole przy talerzu z okruchami czerstwego chleba.   Dłoń aż nazbyt chudą, aby mogła należeć do świata żywych. Doskonale nieruchomą.   Nie mającą już tego blasku, co kiedyś.   Kiedy skupiam się w sobie, aby jej dotknąć, cofa ją nieoczekiwanie.   I patrząc się na mnie tym wzrokiem wyblakłym śmiercią, mówi szeptem, nie-szeptem, głosem jakimś dalekim: „Wybacz, synku, ale mogę tobie usłużyć jedynie wspomnieniem”.   I nie mając czasu obrócić wzroku, tylko patrząc się nieruchomo jak kamienne popiersie – rozpływa się wolno w tym deszczu wirującego kurzu.   W melancholii, w bólu nieistnienia.   Mamo. Mamo! Ja wtedy śpiewałem ci kołysankę, wiesz? Tutaj i tam. Nad szarą, lastrykową płytą.   „Wiem, synku, wiem…”.   Poczekaj! Chciałem cię jeszcze tyle…   Odwracam się, ockniony krótkim skrzypnięciem podłogowej klepki. I znowu.   Jakby ktoś na nią nadepnął nieświadomie.   Jakby od czyichś kroków.   Omiatam spojrzeniem pustą otchłań smutku.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-03)    
    • Macanie świata chwilą, a każdy wydech jest tak czy inaczej ostatnim, każdy wdech pierwszym – wiedziano o tym 40 tys lat temu, przechowali Eskimosi, zresztą w Genesis mowa o tym samym... Więc pierwszy do mnie mówi, drugi z tym "zapachami ze wspomnień" mniej, bo nie bardzo lubię słowo "wspomnienia" nie posiadając żadnych miłych...    Pozdrawiam :)    
    • Ładne te słowa. Kiedyś zwierzęta także padały, nie tylko w rzeźni. Dawne czasy wyczarowałaś, bardzo ładne.  :-)
    • @Nefretete Przy każdym odczytaniu tych, co wydają  się zrazu wiele nie kryć odkrywa się. Potem wrócę jeßcze. Pozdrawiam :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Odpowiadam: 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...