Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nigdy nie jest tak , 

jakby chciał każdy z nas

Czegoś wciąż brak ,

I zawsze jest ktoś

kto rzuca Ci kłody pod nogi

I niepotrzebne łzy leją się po policzkach ,

A zakrwawione stopy , 

znaczą Twoje drogi

 

Jak Syzyf, pod górę pchasz

kule swego losu

A ręce już bezsilne ,

bo wepchnąć ją na szczyt nie sposób.

Rozglądasz się wokoło, lecz nie ma nikogo,

jesteś tylko Ty i Twoja kula.

 

Nogi Cię już bolą

i ręce bolą 

i serce.... i topisz się we własnym pocie.

Przez łzy widzisz szczyt , który się oddala.

W uszach brzmi wewnętrzny głos:

" Człowieku , uważaj obyś się nie stoczył na samo dno ,

bo tam już nikt Cię nie podniesie ... ,,

 

Opublikowano

Witaj Magdo - niech ci tu miło będzie.

A wiersz ciekawy  ostrzegawczy zarazem

a takie lubię - a z tym dnem to bym polemizował

bo może ktoś wyciągnie pomocną rękę.

                                                                        Dużo miłego życzę.

                                                                                       

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

może by tak trochę zmienić (...)i z sił już opadasz

ale to kwestia kosmetyczna a co do treści bardzo prawdziwa 

bardzo mi się podoba ten fragment o zakrwawionych stopach... 

pozdrawiam

Opublikowano (edytowane)

Właściwie, to mógłbym zacytować własny komentarz spod wiersza, który znajduje się kilka wierszy niżej... i tak zrobię:

"Bardzo dobry pomysł na wiersz, niestety sporo zostało jeszcze do zrobienia. Wspomnę tylko, że wiersz, to nie list i staramy się nie używać zaimków osobowych pisanych z dużej litery, jeśli nie jest to naszym zadaniem absolutnie konieczne. Tutaj wydaje mi się zupełnie zbędne. Druga uwaga dotyczy spacji i przecinków. Już na pierwszy rzut oka widać, że coś złego się z nimi dzieje. Zasada jest jedna: najpierw piszemy słowo, potem stawiamy przecinek, a potem spację i dopiero następne słowo. Czyli słowo,(przecinek) [odstęp]następnesłowo. nie może być słowo ,następnesłowo albo słowo,następnesłowo  czy słowo , następnesłowo. To samo dotyczy kropek i innych znaków interpunkcyjnych. No i, jeśli już używamy interpunkcji, to używamy jej konsekwentnie, czyli stawiamy wszędzie tam znaki, gdzie zgodnie z zasadami pisowni powinny się one znaleźć.

To tyle mojego marudzenia na początek :)."

Pozdrawiam serdecznie

 

P.S: Jeszcze jedna uwaga, jeśli w tytule nie cytujemy kogoś, to cudzysłów jest zbędny.

Edytowane przez Sylwester_Lasota (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...