Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Ojej, Marku :) naprawdę nie ściagałam :) wprawdzie czytałam Twój wiersz o czym świadczy mój kmnt pod nim ale o tym spierdalaniu zapomniałam ;)

 

 

 

 

Dzięki Waldemarze, całusy 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

, wirtualnie dozwolone

Zdrówka też

 

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Podpisuję się,  walczymy i nie poddajemy się :) Również zdrówka, szczególnie teraz. Ucałuj Sowę :)

 

Beatko, do serca na pewno sobie nie weźmie indywiduum,  które serca  nie ma...a że skona to jest pewne jak Amen w pacierzu :)  

Czy przeżywa uczucia? Doskonale udaje, że tak jest I ta perfekcja jest dla nas problemem. Można się nabrać,  pomylić.  Ale spoko, miłość zwycięży każdy fałsz. 

 

 

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

:) ;) tak właśnie :) nie mamy innego wyjścia  ;)

 

 

 

 

 

Dokładnie  :)

 

 

 

 

 

Oj... ona tylko się tak tłumaczy... ja niewinna ... :) oczywiście masz rację, są tacy, którzy  wykonują rozkazy słuszne,  ale co jest słuszne a co niesłuszne  to już każdy indywidualnie musi/może (na szczęście może:)) w sercu swoim rozstrzygnąć. 

 

 

 

 

Sporo od nad zależy,  fakt, ale procentowo to nie każdy ma 99%. 100% to jest już zarezerwowane ;)

Zdrówka też 

Opublikowano

Ta liryczność tutaj nabiera cechy niemalże astralnej. Astralność jako forma oderwania się od ciała - więc atrybut "kostuchy", ale tu astralność występuje także jakby w roli lirycznego  i  świadomego oderwania wszelkiej szkaradności turpistycznej od pięknej roli życiorodnej liryczności, i nagle - końcowy akcent stricte - turpistyczny wyrażony w tym użytym wulgaryzmie w epilogu - to tak jakbyś użyła broni niszczycielskiej przeciw tejże mocy niszczycielskiej, bardzo to pomysłowe. Odreaktywne - mega ludzko. Ty to potrafisz zaskoczyć. Fajne. Ok.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...