Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jest coś czego pragniesz i wszystkie twe zmysły pragną się temu poddać.
Lecz na to czego pragniesz, nie zgadza się twoje dotychczasowe życie.
Jednostajne i nudne tak ,że poczułeś ochotę stanąć obok z obojętnością przechylić głowe poobserwować tylko,to centrum jałowe, w którym byłeś.
Słowa ,,pragnę sprobować czegoś nowego’’ jak się urzeczywistniają prowokują ,by dokonać wyboru; zmusza to do odpowiedzi na pytanie chcesz próbować tej nowości ?,która za jakis czas i tak będzie taka sama jak nowość, która przerodziła się w tą monotonną terażniejszość ?
Będą piękne chwile cudowne mogą nawet być ,.. będzie szczęście ,może nawet rozsadzające twoje serce..no i ręce a później będzie- Życie, powrót do rzeczywistości: to co poznane nie ma już dobrego smaku, to co poznajemy smakuje wybornie i tylko nasz apetyt zmusza nas do probowania coraz to nowych doświadczeń życiowych.Tylko czy warto?przekreślać to życie w ktorym nie brak za dużo ,a zaczynac to niepewne co może być ciekawe do jakiegoś czasu
Co przemieni nas i to jak spostrzegamy , czy warto podjącć takie ryzyko? Tak czasem warto
Ale nie wiemy kiedy warto i dlatego jest to ryzyko.
...


Czasem trzeba tysięcy igieł ,które z uporem wbijają się z zewnątrz i wewnątrz do centrum dowodzenia twoim życiem -
które wbijają sie , nie dając odpocząć
czasem to potrzebne
dla małego czasu ukojenia w którym wszystko się wydarza -zawiera przepastne wszechświaty dwóch ludzi, które nagle wybuchają w sobie przenikają sie cząstkami
wszelkie odcienie najbardziej pożądanych uczuć się wtedy wydarza-
to niesamowite-
dlatego pomimo wszystko warto się męczyć, warto żyć

Opublikowano

jest to bardzo chaotyczna i zaniedbana praca a jej temat nienajciekawiej ujęty,
niemniej jednak, chyba coś z tego zrobić się da :) powodzenia.
jeśli mogę coś zasugerować, to proponuję budując zdania nie gubić wątku myślowego, takie filozoficzne, poniekąd, dywagacje powinny być spójne i sensowne.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




praca chaotyczna -gdyż pomyślana i tak jak zapisana
o to mi chodziło
umyślnie nie poprawiona została
zadawenie pytań próba tłumaczenia-wewnętrzna terapia-tak jak wewnętrzne filozofowanie,
a wg racjonalizm to obce uczucie będąc tu naprawde
mimo to dziękuje za sugestie. Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



chaotyczna, gdyż pomyślana?!
no wiesz? to co to ma być? jeszcze gdyby to był fragment i opisywałbyś w podobny sposób czyjeś myśli, to może tak. Ale jako osobny twór ja tego nie kupuję.

i mimo co mi dziękujesz? mimo tego, że mi się nie podoba? A musi? Łaskę mi robisz dziekując, czy jak?

moim zdaniem to wewnętrzne filozofowanie powinieneś albo obrobić, zdania uporządkować tak, żeby miały ręce i nogi, albo zostawić ten chaos dla siebie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



chaotyczna, gdyż pomyślana?!
no wiesz? to co to ma być? jeszcze gdyby to był fragment i opisywałbyś w podobny sposób czyjeś myśli, to może tak. Ale jako osobny twór ja tego nie kupuję.

i mimo co mi dziękujesz? mimo tego, że mi się nie podoba? A musi? Łaskę mi robisz dziekując, czy jak?

moim zdaniem to wewnętrzne filozofowanie powinieneś albo obrobić, zdania uporządkować tak, żeby miały ręce i nogi, albo zostawić ten chaos dla siebie.


logika co wg ciebie jest logika bede pisactak bo to tak naprawde caly twoj slowotok jest prawda o rzeczywistosci
sprubuj wyjsc poza kanon obowiazujacych cie schematow to zrozumiesz
a dziekowanie w moim odczuciu to szacunek dla twojego zdania i dla odmiennosci twojej mysli na temat tego co ma cokolwiek wyrazac
ja to ujelam tak
co uwazasz ze mysli sa logoka ze musza miec ciag przyczynowo skutkowy - po co
nigdy nie zrozumiesz niczego pomimo iz bedziesz w to wierzyc to jest twoje zludzenie twoj blad
ja top tak odbieram
,,Chwila ''to to co sie rodzi z ciebie niewazne jakie by to nie bylo -to niesie prawde o zyciu i moze zahaczac o wszystko
Opublikowano

Praca bardzo mnie zaintrygowała, aczkolwiek troszku chaotyczna.
Czytając ten tekst, szczególnie jego pierwszą część, pojawiła mi się taka wizja: jakieś pomieszczenie, powiedzmy gdzieś w klasztorze; pary małżeńskie w średnim wieku mają spotkanie z duchownym. Wiadomo, po kilkunastu latach małżeństwa następuje jakieś znudzenie. Małżonkowie, wierzący i praktykujący, pragnąc wzbogacić swój związek udają się na takie małe, kameralne spotkanie z przewodnikiem duchowym.
Jeśli mogę to tak określić to utwór porwał mnie w sensie filozoficzno-duchowym.
Ow przywódca duchowy przemawia do tej małej grupy, uświadamia, wskazuje drogę, mówi o ryzyku. Mówi głosem opanowanym, akcentując w pewnych momentach niektóre słowa
Moim zdaniem to jest styl, jakim się posługują właśnie osoby zajmujące się zawodowo udzielaniem wsparcia duchowego, przedstawiciele różnych wyznań (sama swego czasu zwiedzałam różne zwązki wyznaniowe, oczywiście powierzchownie, z pozycji obserwatora).
Styl charyzmatycznego, jednocześnie pełnego ciepła i wzbudzającego zaufanie przewodnika.
Druga część trochę bardziej chaotyczna, ale dla mnie zrozumiała (ze względu na moją chaotyczną naturę pewnie ;-)). Troszku stylistyka szwankuje. Ale tylko trochę, bo tego rodzaju utwory, mowy rządzą się, moim skromnym zdaniem, własnymi prawami.
Ja ten utwór słyszę wręcz.
Dobrze jest czytać na głos swoje utwory. Szczególnie polecam tę metodę słuchowcom. Życzę powodzenia w dalszych eksperymentach. Jeśli wyrazisz chęć, to mogę tu zamieścić swoją wersję Twojego utworu (pierwszą część).
Pozdrawiam :-)

P.S. A tematyka może być dowolna, niekoniecznie pary małżeńskie ;-). Ja już średni wiek jestem to tak mi się skojarzyło, he he...

Opublikowano

Jesteśmy ludźmi szukającymi odpowiedzi na pytania które sa w nas od dawna
Jesteśmy wspaniali i wielcy niepokonani weseli zadowoleni
Jesteśmy zli samolubni puści i mściwi
Jesteśmy skarbnica radości gwiazdami na niebie
Jesteśmy pustymi powłokami błąkającymi się na świecie
Jesteśmy kim jesteśmy i gdzie dążymy pozwolimy sobie zrozumieć czemu tak jest czy pozwolą nam zrozumieć kim tak naprawdę jesteśmy



Jeżeli pomyslimy odczucia z sensem i logika to czy pisanie ma jaki kolwiek sens
text jest zeby msylec nad nim a nie czytac i zapominac
opwoiadania poukladane opwiadania zapomiane
uczucia rozszarpane mysli poplatane
a posrodku postc i jej wlasne drogi

pisac szybko i nagle to chyab wazne :)

Opublikowano

Pani natalia napisała:

[quote]i mimo co mi dziękujesz? mimo tego, że mi się nie podoba? A musi? Łaskę mi robisz dziekując, czy jak?


Pani Natalio ( bardzo żałuję , że mamy tak samo na imię) ta wypowiedź jest bezczelna, że trudno mi uwierzyć, iż ktoś kto się interesuje literaturą (to tylko przypuszczenie) mógł jej uzyć.
Autorka tekstu zachowała sie kulturalnie a Pani jak jakiś niedouczony gbur.
Krew mnie zalewała jak to czytałam , ale niby czemu?
Potwierdza to fakt, iż wciąż na tym świecie brak kultury. Jak już ktos podziekuje nawet za negatyną opinię , to go jeszcze zgniotą i najlepiej poniżą !
Pani się to jednak niedokońca udało bo autorka wyszła z tej całej dyskusji obronną ręką.
Pewnie moderator usunie całą moją wypowiedz a piękne , kulturalne i niezwykle pasujące do tego forum zdanie "i mimo co mi dziękujesz? mimo tego, że mi się nie podoba? A musi? Łaskę mi robisz dziekując, czy jak? " pozostanie i będzie "podnosić" poziom całego forum.

PS. DZIĘKUJE BARDZO.
Opublikowano

A ja mam małe, nieważne pytanie. Czy brak znajomości zasad interpunkcji i gramatyki też specjalnie tutaj występuje? Pewnie dla żartu, bo czym innym wytłumaczyć się tego nie da. Popada Pani w "Pilchomanię" (to moje prywatne określenie) i to wcale nie wygląda dobrze. Chaotyczne myśli można zapisać w sposób pozornie chaotyczny, ale w taki, który bez problemu da się odczytać. Tutaj tego nie ma. Jakiś bełkot, w który nawet nie mam ochoty się zagłebiać.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...