Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Witam wszystkich. Proszę o ocenę i krytykę. 

 

Flisak na rzece myśli

 

Będziemy pływać choć to nie jest szanta

Pamiętaj z życiem nie ma co się szarpać

 

Nie ma co się szarpać z życiem… 

Nie ma sensu. 

 

Jest mi czasem ciężko bo noszę cały świat na barkach.

Krętą rzeką słów spławiam też ideę na barkach.

Jestem trochę taki flisak jak był Noe na arce

Potop myśli i pomysłów, ja się śmieje z tym starcem. 

Święty wsparł się o barierke, wrzuca peta do wody.

Mowi: "Jak se coś za mocno wkrecisz to się zaczną schody! 

Głowa ciężka Ci się zrobi jak u szyi psa kamień" 

 

tu na arce same wilki… On się cieszy a ja wzajem.

 

Swąd padliny się tu miesza, z lekka wonią gnoju za burtę gówno wywal, nie pomagaj myslom w boju. 

Bo po latach głowa to juz puste pole bitwy.

Leżą konie martwe, nie zdzierżyły tej gonitwy. 

Ty jak husarz co zajezdzil je miast wrzucić na luz

Szybuj i dryfuj mam nadzieję że już kumasz ten blues. 

 

Motywy marinistyczne… 

Myśli są takie plastyczne… 

 

Pan od głowy mi powiada: "Weź wypełnij ją helem". 

Nie da rady Panie to jak z nie udanym weselem:

Kucharz z żoną, druchna z grajkiem, młody ze świadkową.

myśli-sodomitki, czarny miesza je rogata głową. 

 

Zbieram baty od życia głośno krzyczę litosci

Więcej bicia nie zniosę mięso odłazii od kosci

 

Jak przyjadą ci od Jana jeźdźcy apokalipsy

Zewrzyj pięść i wal ich w wyszczerzone trupie pyski. 

Bądź jak bomba co żołnierzom z dupy nogi wyrywa

Z problemami nie ma żartów tylko silny wygrywa. 

 

Zyletka szczerzy się zębami zachęcająco, 

Da ci ulgę w zamian weźmie twą posokę gorąca...

 

Siwy starzec sandalami drepta po pokładzie. 

Spluwa za burte, wiatr zostawił mu fryzurę w nie ładzie.

Pytam: A gdzie płynie to mobilne zoo? 

On zdziwiony: Przeciez tego nikt nie wie. A co? 

 

Drogi flisaku na tym właśnie polega dryfowanie 

Że się nie ma celu. I co ma się stać to się stanie. 

Czasem góra lodowa, czasem wiatr w plecy wieje. Nie myśl tyle. Patrzy w dal, pomarszczona twarz mu się śmieje. 

Chciałbyś mieć życie tak słodkie jak esencja tokajska? 

To pamiętaj najważniejsza - akceptacja!

Zapamiętaj najważniejsza - AKCEPTACJA

 

Bo nie ma co się szarpać z życiem… 

 

Pływam najdalej. Chcesz znać moja do sukcesu furte? 

Powiem Ci: Koło sterowe wyrzuciłem za burte...

 

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jak cię zwą?   Czarnym proszkiem na białej koszuli. Potknięciem w holu, gdy cisza grobowa  grzebie zawarte przed ołtarzem faux pas. Poczekaj proszę, chcę by wszyscy wyszli.   Albo morderstwem, które ogłoszono  najbrutalniejszym na całym Mazowszu aktem miłości istoty najdroższej  sercu ofiary — komentuje gorąco...   Mam na imię strach — zjadacz białych chlebów, tłustych wiejskich kur i brudnych gołębi. Mam na imię lęk — badacz fenomenów   ległych u podstaw, jak pijanych zręby. Mam na imię Trzy — tylko proszę nie mów  mi po imieniu, tylko proszę nie krzycz.
    • Polska*             przekaże więcej pieniędzy na pomoc Palestyńczykom ze Strefy Gazy i jak przekazał rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych - Paweł Wroński - do specjalnej agencji Organizacji Narodów Zjednoczonych z polskiego budżetu - w dwutysięcznym dwudziestym piątym roku - trafi na ten cel milion dolarów więcej, a rok wcześniej na pomoc Palestyńczykom Polska przeznaczyła blisko osiemnaście milionów dolarów.   Źródło: Wirtualna    *zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian i jak widać - warto wywierać presję na każdy rząd    Łukasz Wiesław Jan Jasiński 
    • Nazwałbym to moim pierwszym romansem z przemijalnością. Miałem wtedy może z 11 lat, mroźne jesienne poranki zazwyczaj zajmowała mi droga do szkoły przez szeregi posowieckich bloków, szarych, nieprzyjemnie nastawionych, ale proletariacko autentycznych. Pośród nich, już niedaleko szkoły zawsze stała ona - niska i ruda, przytłoczona między blokami, jakby szukała przy nich schronienia przed wszędobylskich wiatrem. Otaczała ją aura tajemniczości, która działała cuda w moim nastoletnim mózgu, aczkolwiek nie miałem nigdy w sobie na tyle odwagi aby uczynić przed nią pewny ruch, dopiero przy niej zaczynałem czuć w kręgosłupie pierwsze przymrozki października, przyśpieszać swój krok oraz naciągać czapkę. Oczywiście nie oznaczało to, że mi się nie podobała, od zawsze miałem tendencję do ukrywania mojego zainteresowania, ze wstydu czy strachu, efektywnie kopiąc pod sobą dołki w relacjach z innymi. Moje podchody zacząłem jeszcze przed pierwszym śniegiem, z początku ostrożnie zmieniłem swoją trasę do szkoły tak, aby przechodzić tuż przed nią, czekając aż jej oczy, kiedyś pewnie zeszklone, dzisiaj wyznaczające jedynie dwa ciemne punkty na frontowej fasadzie, spotkają się z moimi, obiecującymi dawno zapomnianą młodzieńczą energię. Wkrótce zacząłem chodzić do szkoły również w soboty - przynajmniej tak pomyśleliby moi sąsiedzi, bowiem do szkoły nigdy nie dochodziłem. Siadałem na ławce po drugiej stronie chodnika, starając się docenić to jak działało na nią dojrzałe, południowe słońce, odkrywając nowe zakamarki, podnosząc przede mną grama jej spódnicy. Wcześniej niedostrzegalne cienie raz nadawały jej ponury, niedostępny charakter, raz zapalały ją całą namiętnością, rudą zalotnością, tą samą która rozpalała moje blond włosy, tą samą która pozostawiała ciepłą sensację na mojej skórze. Już wtedy wiedziałem, że nie zadowolę się samym wzrokiem, że krótkie upalne momenty w kwiecie jesiennego dnia nie tylko za niedługo zanikną, ale że nawet w przyszłym roku, będą jedynie półcieniem spełnienia mej żądzy. Moje ciało po raz pierwszy domagało się ostatniego ze zmysłów, poczucia bliskości i zjednoczenia wcześniej jeszcze przeze mnie nie zaznanych, wiedziałem że będę musiał ułożyć plan, jak do tej jedności doprowadzić, jak wreszcie, raz na całe życie, pozwolić sobie na śmiały ruch.
    • Och, te róże z karpiowymi usteczkami

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...