Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Tak, rzeczywiście można różnie odczytywać ten wiersz choć i mnie nasuwa się potrzeba usunięcia niektórych zdjęć , które zostały już tylko sztuką dla sztuki... Niektóre okazały się obojętnie emocjonalne a niektóre zbyt właśnie bolesne... mimo, że po czasie... Jestem zdania, że należy gromadzić w sobie tylko pozytywne zasoby, tych negatywnych - choć w pewnym czasie były dla nas lekcją - trzeba się pozbyć. 

Zdrówka

Opublikowano

Jeszcze dodam - bo Autorka czyni tu rozróżnienie między fotografią a wykonanym (własnoręcznie? )portretem. Zdjęcie często bywa robione "zdawkowo" - choć oczywiście nie zawsze, natomiast przy rysowaniu/malowaniu portretu wkładamy w niego dużo pracy, emocji i uczuć - jesteśmy więc w tym portrecie także i my, tworzący, nie tylko przedstawiana osoba.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Z tym usuwaniem i niszczeniem różnie bywa. Ja też wiele rzeczy gromadzę. A w momencie, kiedy bardzo już chcę się części z nich pozbyć (bo np. przywołują bolesne wspomnienie, albo dołują), przychodzi refleksja, że przecież ta "dokumentacja" jest częścią mojego życia, zapisem wydarzeń i przeżyć. Usuwanie tego zapisu to zubażanie siebie, pozbywanie się części własnego "ja". Dręczyć się, czy pozbyć się? Taki dylemat.

 

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dziękuję, Iwonko - trafnie odczytałaś ten tekst. Jeśli pamiątki są obojętne emocjonalnie - to jeszcze pół biedy. Najgorzej, gdy wspomnienia bolą. Trudno się jednak się przechowywanych przedmiotów pozbyć, bo chociaż są bolesne - wiążą się mocno z ważnymi okresami naszego życia i trudno je tak wyrywać z korzeniami. W dużym stopniu się jednak z Tobą zgadzam, bo usunięcie bolesnych pamiątek oczyszcza umysł i pozwala pójść naprzód...

 

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Słuszna uwaga - to rozróżnienie jest bardzo istotne. Wykonanie portretu to zaangażowanie potrójne: więź z osobą, którą się portretuje, własnoręczna praca twórcza i okoliczności, w których to ma miejsce. Wspomina się więc osobę, własne emocje i tamte sytuacje...

 

Pozdrawiam

Opublikowano

A moim zdaniem szkoda, że celem sztuki stało się "wyrażanie siebie" zamiast odzwierciedlania rzeczywistości. Zdaję sobie sprawę, że to dość płaskie, co piszę, ale dla mnie sztuce nowoczesnej w dużej mierze brakuje duszy. 

Zbyt wiele rzeczy tworzy się dla samego tworzenia, dla pokazania, że można. I to jest wręcz odrzucające. 

Pozdrawiam - i jeszcze tu wrócę z inną myślą :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Bardzo dziękuję za te refleksje. W kilu zdaniach poruszasz istotne i obszerne tematy.

 

Osobiście uważam, że każdy twórca w sztuce wyraża siebie - w mniejszym lub większym stopniu. Nawet drobiazgowo odwzorowana martwa natura, czy pejzaż zawiera w sobie informacje o osobowości i dążeniach autora. Świadczy o nich wybór tematu i narzędzi pracy, wybór miejsca, czy przedstawianych elementów, pory dnia, barw, światła i cienia.

 

Odwzorowywać rzeczywistość można teraz w dużym stopniu za pomocą technik cyfrowych - w zasadzie każdy może być fotografem.

Dlatego, jak sądzę, coraz większą wartość ma osobista wypowiedź poprzez dzieło. Oczywiście osobną kwestią jest to, CO dany autor ma do powiedzenia. Nieraz lepiej, żeby milczał...

 

Pozdrawiam i zapraszam do dalszych refleksji. :)

  • 1 miesiąc temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.
    • @Waldemar_Talar_Talar Piękne przesłanie !! 
    • @FaLcorN – bywa, że melodia słów niesie, przynosi nieoczekiwane znaczenia (skąd wziąłeś tego "wieszcza mokradeł"?).
    • dziewczyny nie płaczcie że miłości za mało  że ciągle przed wami  o duży krok   dziewczyny nie smućcie się niedługo będzie maj kwiatem zakwitnie bukiet będzie was   w nim znajdziecie miłości las który pokocha nie tylko na chwile ale w sam  raz
    • Upalne lato 1649 roku na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej. Hordy tatarsko-kozackie pod wodzą  Chmielnickiego i chana Islama III, rozpoczęły oblężenie Zbaraża. Twierdzy pełnej dzieci, kobiet i starców z okolicznych wsi i miasteczek, którzy schronili się tutaj przed nawałnicą ze wschodu, oraz pełnej wojska pod rozkazami rady pułkowników. Ciężkie walki trwały każdego dnia i tygodnia. Brakowało jedzenia, wody, amunicji i broni. Każdy kolejny dzień walki był cięższy dla obrońców od poprzedniego. W niższych wałach zaporoskiej twierdzy rozlokowana była wyborowa książęca piechota, złożona z osiłków wybranych z doborowych zastępów wojska. Dowodził nimi wachmistrz  Źrebenko, człowiek sprytny, uparty i odważny. Gdy nieustępliwość ataków nieprzyjacielskich rosła, powodując coraz większe straty i panikę wśród obrońców, dzielny wachmistrz wpadł na dziwny, jak na tę wojnę, pomysł. Wybrał ze swojej piechoty pięćdziesięciu dwóch chłopów ,  ludzi wielkich, brzuchatych i odważnych. Karmiąc ich znalezionym w lochach twierdzy grochem, postanowił powierzyć im zadanie obrony, jakiej nikt nigdy dotąd nie widział. Odsłonięte i wycelowane w oblegających nieprzyjaciół dupy żołnierzy ryglowane są grubymi, drewnianymi kołkami osikowymi, które z zapałem strugają  ich towarzysze broni. Dochodzi  do niesamowitych i dramatycznych  wypadków. Pewnego poranka żołnierz Rybko, zbrojąc dupę towarzysza broni, kapralowi Zapince, na skutek przedwczesnego wystrzału został ciężko ranny w głowę i pierś. Biednego, błąkającego się rannego żołnierza pożarły wałęsające się całymi gromadami psy. Był i prawdziwy bohater tych nowatorskich form walki z wrogiem – kapral Bartłomiej Zawrotny, chłop ogromny, żylasty i groźny . Gdy strzelał, żyły na jego łysej głowie pęczniały, aż ludziom wydawało się, że pękną. Ale nie. Ten nic nie wiedzący o później wprowadzonym konwencją genewską zakazie używania gazów bojowych żołnierz, grzmiał na nieprzyjaciół, słusznie pojmując, że w ten sposób ocali głowę swoją i innych. Wystrzeliwane osikowe kołki rozrywały sierpniowy mrok, siejąc zamęt w szeregach tatarskich zastępów. Widać było pierwsze oznaki paniki. Ten waleczny kapral wystrzelił już dzisiejszego popołudnia trzydzieści cztery razy. Dupę  polewają mu wodą dla ochłody. Patrzyli na to zdziwieni ludzie i za każdym strzałem matki mocniej przytulały swoje dzieci do piersi. Wreszcie nadeszło długo oczekiwane zawieszenie broni, a nieco później pokój. Kapral Bartłomiej Zawrotny został przeniesiony do służby u króla jegomości, a Tatarzy, pobici przez niebanalnie walecznych przeciwników, odstąpili od oblężenia Zbaraża i ze sromem odeszli. Wojna się skończyła.              
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...