Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

coś uciekło to się zdarza

różne tego są przyczyny

czy za dużo było marzeń

czy za mało było wina

 

dziś dostałem esemesa

Misiu wszystko jest skończone

możesz na mnie już psy wieszać

nie zostanę twoją żoną

 

myślę szkoda fajna laska

i potrafi mnie rozruszać

ja uwielbiam cztery ściany

ona ogień wolna dusza

 

odpisuję tak jak umiem

głupi ciągle mam nadzieję

„woda ogień lekko stłumi

ogień wodę zaś ogrzeje

Edytowane przez Andrzej_Wojnowski (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dwa razy się* nie wygląda dobrze. Może coś przemija to się zdarza*?

Zabrakło rymu laska - ściany*:))))

Jeśli zwraca się Misiu* to raczej nie wszystko skończone:)

Sympatyczny wiersz:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

No nie wygląda. Zaraz coś wymyślę.

Z tym rymem może być trudno.(kiedyś dopracuję)

A Misiu musi zostać.

Taki obraz sobie wymyśliłem

Ona  wulkan jak Zeta - Jones w " Tango in love"

On ciamciaramcia  jak Bogumił w "Noce i dnie" - czyli Misiu.

Opublikowano

Ale ja nie mówiłam, żeby Misia wywalić. No wiesz? Jedynie chodziło mi o to, że jest nadzieja, jeśli nawet po rozstaniu zwraca się do peela MIsiu:)))))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...