Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

kiedy wcisnę pedał

karuzela się zakręci

i raz i raz w prawo

a rakiel niespieszny

wespół z nagarniaczem

przesunie gęstą maź

przerobią na nową

chińskiej produkcji

czerwoną szmacianą

torbę wielorazową

 

dołożę białą farbę

ściągnę stare nitki

wyczyszczę sito

zmienię rękawiczki

i spojrzę ukradkiem

jak bardzo się zmienia

gdy kilowaty płyną

a ona nieświadoma

jeszcze mokra w piecu

wygrzewa swe treści

 

z firmowym nadrukiem

 

4.05.2019

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Oj to już dobrze jak widać w tym proces technologiczny :) ale to chińskiej szmacie nadaje się nowe życie... nie koniecznie w Chinach albo przez Chinkę. Baaardzo dużo takich szmat ostatnio przerobiłam więc mnie wzięło na opisanie :)

Dzięki za wgłębienie się w treść.

 

Pozdrawiam :)

Opublikowano

Od razu przypomniał mi się cytat z J.Tuwima ,,I poszedł po holajzę. Albowiem z powodu kajli na uberlaufie trychter rzeczywiście robiony był na szoner, nie za krajcowany, i bez holajzy w żaden sposób nie udałoby się zakryptować lochbajtel w celu udychtowania pufra i dania mu szprajcy przez lochowanie tendra, aby roztrajbować ferszlus, który źle działa, że droselklapę tandetnie zablindowano i teraz ryksztosuje." :)   Dałem serduszko za tak głębokie zainspirowanie się wykonywaną  pracą - pozdrawiam serdecznie.  d(*_*)b

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

W pierwotnej wersji tekst miał być bardziej eko, ale stwierdziłam, że to chyba ani nie jest odpowiednie miejsca ani czas ku temu. 

Powyższy tekst jest po "retuszu". Bardzo nie lubię retuszować swoich tekstów, bo wychodzi mi po tym inny wydźwięk w stosunku do tekstu pierwotnego. Czy lepszy? nie wiem. Zwykle jeśli tekst nie będzie jak trzeba od razu, to z niego rezygnuję i tyle. Ale skoro tak bardzo interesuje cię temat eko to pod zastanowienie wklejam poprzednią wersję.

 

tracę rachubę

 

przerobiłam na nowe

dwa tysiące sto

szmacianych toreb

chińskiej produkcji

w czerwonym kolorze

 

dogoniłam normę

 

znów naciskam pedał

karuzela się kręci

i raz i raz w prawo

a rakiel niespieszny

wespół z nagarniaczem

przesuwa gęstą maź

 

w niezrozumiałe logo

 

szesnasty już raz

dokładam białą farbę

ściągam stare nitki

czyszczę brudne sito

zmieniam rękawiczki

 

jednorazowego użytku

 

wszystko funkcjonuje

piec wygrzewa

jeszcze mokre drukiem

wielorazowe torby

a jak rzeka szeroko

kilowaty z myślą płyną

 

czy ja ziemię chronię

 

3.05.2019

 

 

To nowe życie jest dodawaniem produktom nowym takich efektów, aby były atrakcyjniejsze dla odbiorcy, czyli upiększaniem ich. W tym przypadku to sitodruk.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nic nie rozumiem niestety z tekstu pana Juliana. Mam nadzieję, że mój jest choć trochę bardziej zrozumiały.

Inspiracje są wszędzie dosłownie fruwają nam koło głowy, pod nogami, można się o nie potknąć, tylko czy wszystko się da opisać na tyle żeby było zrozumiałe?

Dzięki za pochylenie się nad tekstem i oryginalny komentarz.

Pozdrawiam:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar fajny.
    • ich życie to łysa zarówka zawieszona nad czaszką, w malutkim kwadracie w bloku, wyjąca jak rtęć w gorączce. nie świeci - tylko rzuca cień własnego śmierdzącego światła, a oni siedzą pod nią jak karaluchy w garniakach zrobionych z porzuconych butelek i plastiku z dna oceanu, kupionych w lumpeksach z centrów ich ponurych miasteczek. umierają na miękko, z oczami wbitymi w ekran jak w hostię. nie mają marzeń - tylko zdrapki, które śnią im się nocą jako języki lizane przez automat do kawy. ich głowy to akwaria z brudem po reklamach, gdzie pływają złote rybki z amputowanymi życzeniami. serca mają zrobione z topniejącego linoleum, biją na przemian z dźwiękiem nadchodzących powiadomień. nie mają idei -  tylko strzępy logotypów wbite w korę mózgową jak tatuaże z supermarketu. ich dusze są jak portfele po przejściach - pełne paragonów i kieszonkowego od rodziców na emeryturze. przyjaciele? głosy w słuchawkach, co grają playlisty melancholii, czasem piwo na murku pod sklepem. kochankowie? ciepłe zwierzęta z funkcją „mute” i oczami jak ślepe panele dotykowe, na jedną noc przy zgaszonym świetle, bez funkcji wydaj resztę. w ciemności prezerwatywa wypada z ręki i wrzask na placu - ful  aborcja od zaraz. dni - długie gumy do zucia, ciągną się jak kisiel po podłodze w lunatycznym biurze, zostawiając na stopach lepką warstwę cyfrowego kurzu. sny - pamiętniki cudzych pożarów, które próbują odczytać przez filtr z benzyny. jedzenie - topiony serek z biedronki, gratisowy hot dog od kumpla z marketu i niedzielny schabowy u mamy. chodzą jak strusie w szpilkach, z głowami w powietrzu, które śmierdzi Wi-Fi. oczy mają jak przeterminowane lody - niby słodkie, ale coś się w nich psuje. a pod powiekami mieszkają dźwięki niedokończonych myśli: "ja...ja...ja..." „może… może… może…" kiedyś...kiedyś...kiedyś..." ich zazdrość to pies z dwiema głowami, gryzie ich krtań i genitalia naraz, znaczą podłogi krwią, ale myślą, że to nowa wersja dywanu IKEA co dziadek kupił im na imieniny. i żyją - nie dlatego, że chcą, ale boją się, że śmierć nie ma Wi-Fi. bo w ciszy słychać echo: „tu nic nie ma”, głodne, lepkie słowa, co śpią pod językiem jak zdechły szczur w kiblu. nie mają hobby - tylko palce, co w nocy same scrollują do końca internetu. nie mają Boga - mają aplikację, co przypomina o oddychaniu i wysyła wersety z cytatami motywacyjnymi. kiedy umierają - to jak dym z grilla zrobionego z plastikowych lalek od dorosłych dzieci sąsiadów, a ziemia przyjmuje ich cicho, jakby wrzucała imię do folderu „spam”. i gniją - powoli, elegancko, jakby ktoś chciał z tego zrobić reklamę perfum Armani unisex, dla ludzi, którzy już nie czują niczego.  
    • @Annna2 Miłość do przeznaczenia...to Podziękowanie za istnienie.    Pozdrawiam serdecznie  Miłego dnia 
    • @Roma poproszę ! Będę obok. I będzie jeszcze bardziej dziko. A póżniej wezmę Cię na barana i poszybujemy....ku przyszłości.
    • @Migrena pobiec? jak ja się o własne nogi potykam, bo ciągle z głową w chmurach... Ale jak już się potknę, to sturlać się mogę... tam gdzie dziko i pięknie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...