Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Gdyby
z pieniędzy ambicji i władzy
wybrać najlepsze
doceniam spokój
śpiew ptaka i słońce
mam 44 lata
nie lubię opisów
ale gdybym miała powiedzieć
co czuję
to jak w miejscu
gdzie się świat kończy
i zaczyna pełnia
takie mało oryginalne
moje małe szczęście.
Czy tak wyglada
początek czy koniec?
Wiem że to nie wiersz
ani speech motywacyjny
formuła luźna nie skazuje na czytanie
ale z całego zaplecza wzruszeń
jakie daje sztuka
wybieram to jedno
co dziś napisane.

Edytowane przez beta_b (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

..... te słowa są mi bardzo bliskie, utożsamiam się z nimi.

To osobista treść, opisujesz sercem, to co czujesz, to co dla Ciebie ważne i mając swoje małe/mniejsze i

nieco większe szczęścia, powinniśmy zawsze szukać spokoju własnego wnętrza, a 'to', powinno uskrzydlać.

Niech to, co w zakończeniu wybrałaś, będzie pewnym priorytetem w życiu, jakie przed Tobą jeszcze.

Podoba mi się spokój i.... mimo wszystko.. ciepło, jakie bije od słów powyższego.

Pozdrawiam.

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Z uśmiechem czytałem 

Nie lubię opisów 

I śpiew i spokój 

Nastroił

 

Słów lekkość wibracje 

Muskane oczami

Sprawiają że lepiej się

Czuje

 

Chylę czoła proste słowa, a niosą w sobie tyle pozytywnej energii, że chciało by się pobiec na księżyc :) 

 

Edytowane przez Marcin Krzysica (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Witam -  podoba mi się twoje szczęście - miło 

przeczytać przed snem.

                                                                                                          Kolorów życzę.

                                                                 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Marcinie, to miłe, dziękuję za czytanie. 

 

Widzę zatem pokrewną duszę :D tylko władającą lepiej językiem. Ściskam ciepło. 

 

Nie pamiętam, żebym dostała tak cenną pochwałę, za to co naskrobałam. I choć różnej są jakości te wiersze, to Twój komentarz Prosto napisane stawia ten tekst wysoko. Dziękuję Marcinie za niespodziankę. 

 

To też, Waldku, wyjątkowo cenne dla mnie, gdy komuś jest ze mną miło, albo z moim tekstem. W zasadzie po to piszę. By więzi tworzyć. 

 

Tomaszu, zgadzam się; częściej z sobą gadam niż z otoczeniem, więc mam to przerobione. Może dlatego wylewa się tak konkretnie.

 

To zaszczyt dla mnie Alu, usłyszeć to od Ciebie. Jesteś mi wzorem. 

 

Kłaniam się wszystkim i dziękuję raz jeszcze za obecność pod wierszem. bb

Opublikowano

A ja się zastanawiałem w jakim możesz być wieku.Teraz już wiem :) Ja od pół roku doceniam to o czym piszesz. Jest drewniany domek pod lasem, darmowe i cudne wschody i zachody słońca. Spokój. Ptaki na wyciągnięcie dłoni. I tylko czasem wpadają w gości smutne rachunki. Pozdrawiam :). FK.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...