Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

puszczam rozterki w nicość

paląc papierosa tli się niepokój

puszczam z dymem

nadzieje na lepsze frywolnie dymią

opuszczają oddech

dymi się bezwstydnie 

mgliście tłusty strach

wypuszczam

rozkosznie w przestrzeń

puszczam się

perwersyjnie gasząc kolejnego peta

w popielniczce

na chodnikach

w parku i w różnych zakamarkach

tyle zwłok leży

jedna na drugiej

cuchnące myśli wypalone rozmowy

afekty zdarzeń stosy detali

pośpiech i stres

a ja tutaj

w zwolnionym tempie

czytam książki łykam poezje

słuchając muzyki alternatywnej

czasami Chopina zapraszam na whisky

przechodzę w stan nirvany

 

niezwłocznie musimy nauczyć się

spokoju

tylko on nas uratuje

 

przed wypaleniem

Edytowane przez Tomasz_Biela (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

zawijam w bibułę i truję (z oryginału o kiecy ;) Też się trułem i puszczałem z dymem to życie.

- Dlatego współczuję, odzwyczajania (bo kiedyś to nastąpi), nie wiersza. Wiersz w porządku, puszczanie z dymem - wolna wola. Ale i tak wystarczająco i konkretnie jesteśmy zaopatrywani w sztachy, o których nie chcemy nawet słyszeć, jednak słuchamy - mimowolnie i biernie. Pochłaniamy te smrody i wyświechtane komunały razem ze smogiem, zaciągamy się, aż do zawrotów głowy, bo to jest nałóg, dozowany prymitywnie, ale skutecznie od co najmniej trzech dekad. Ci, którzy już się od tego uwolnili (czytaj - porzygali, wyjechali, zwariowali) i tak nie są wolni, ale wypracowali przynajmniej jakiś swój wewnętrzny air conditioner, dzięki któremu chociaż ich nie mdli. :)

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ja palę bo sprawia mi to przyjemność. Być może kiedyś będę w natyle złym stanie że postanowię to przerwać. Póki co jaram jak smok. Pomaga mi to I jest to dla mnie pewien rodzaj subiektywnego odlotu. Dzięki za gościne. 

Pozdrawiam t.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @tie-break fajnie, wodopój na kryształowej  pustyni
    • Każdy płaci, czym chce, gotówką lub cierpieniem za to, co zwykł ktoś zwać  swoich win odkupieniem. Zwój Mamony I   Do wirującej w próżni czarności chwiejnym krokiem wszedł przysadzisty różowy słoń, Balgo.“Oj, cóż to było za niezdarne stworzenie!” – każdy by o nim tak powiedział. I słusznie, bo słoń ten, ledwo co drzwi do nicości przekroczył, a już zdążył zahaczyć trąbą o niebyt i potknąć się o nieistniejący próg. I potknąwszy się już o próg, spadł z niewidzialnych schodów na samo dno, które, ku niezadowoleniu Balgo, było także górą. – Nie cierpię tej roboty! – zatrąbił żałośnie, wymachując trzymanym w kopycie papirusem. Przysunął papirus bliżej oczu.  – Wilhelm Greateman, spadkobierca GoodLove’a, dowódca w bitwie nad Odettą – przeczytał. – Szukam Wilhelma Greatemana! Balgo podreptał nieco w prawo, i prosto, rozejrzał się po otaczających go korowodach zapadłych we śnie gwiazd.  – Szukam Wilhelma Greatemana! – powtórzył. –  Herbu Ostrokrzew, z domu Lwów Nadmorskich.  Cisza. – Niech to! – przeklął pod trąbą Balgo. – Nie udawajcie, że nie widzicie słonia w pokoju. Powtarzam jeszcze raz: szukam Wilhelma Greatemana, duszy czystej jak intencje szczeniaczka, duszy odważnej niczym szczekający szczeniak, duszy niepoległej w sposób inny niż śmierć.  A w tle rozchodziły się jedynie jęki leżących w stercie, jedno na drugim, dogorywających ego.  Balgo rozejrzał się to w jedną nieskończoność, później w drugą nieskończoność, i jeszcze raz w tę pierwszą. Podrapał się trąbą po głowie.  – A niech to! No trudno, ty też się nadasz. – Balgo wyciągnął z próżni kawałek koloru czarnego i odłożył do wiklinowego koszyka. Koszyk miał na plecach, przywiązany fioletowymi wstęgami do brzucha. Pod opinającą tors wstęgą nosił jeszcze nerkę, do której włożył zgnieciony papirus.   Nieszczęsny Balgo musiał wspinać się z powrotem po nieistniejących schodach, zatrzymując się co dwa piętra, by złapać oddech.  – Ty to masz pecha – powiedział do czarnego obłoku wyrwanego z przestrzeni. – Mogłem wybrać nieskończenie wiele różnych od ciebie, a trafiłeś się właśnie ty. To ci nieszczęście!   – Nieszczęścia chodzą parami – westchnęła otchłań.  Balgo otworzył drzwi do kosmosu, przeszedł przez nie trwożliwie nim zatrzasnął je za sobą.  Praca w zaświatach nie jest pracą łatwą ani przyjemną, w szczególności dla słonia, który odpracowuje grzech lenistwa.
    • @huzarcDziękuję :)
    • @tie-break To bardzo delikatny, kojący zarazem wiersz. Widać w nim pragnienie bycia dla kogoś spokojnym miejscem, ostoją , azylem. Motyw wodopoju i gazeli pięknie oddaje kruchość tej drugiej osoby i cierpliwą, nienachalną obecność innego. Pięknie do tego wkomponowane symbole i uroczy finał.
    • @APM nie wiem pytaj , u mnie masz minus z BHP @APM nie wiem pytaj , u mnie masz minus z BHP @APM nie wiem pytaj , u mnie masz minus z BHP @APM nie wiem pytaj , u mnie masz minus z BHP @APM nie wiem pytaj , u mnie masz minus z BHP @APM nie wiem pytaj , u mnie masz minus z BHP @APM nie wiem pytaj , u mnie masz minus z BHP @APM nie wiem pytaj , u mnie masz minus z BHP @APM nie wiem pytaj , u mnie masz minus z BHP @APM nie wiem pytaj , u mnie masz minus z BHP
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...