Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Biała sala bez okien. W prawym rogu drzwi. Na środku pościelone łóżko. Dzwonek. Spod lóżka wyłazi TIM- podstarzały przystojniak ubrany na biało. Kłania się i klęka przy lewej ścianie.

TIM: Boję się! Tak bardzo się boję. Straciłem poczucie czasu. Pewnie zaraz przyjdą po mnie i zabiorą mnie tam, gdzie wczoraj. Nie chcę tam iść. Wszystko jest takie nierzeczywiste. To nie moja rola. Nie potrafię tego zagrać. Ta sztuka wymaga ode mnie gry ciałem a ja jestem za bardzo skrępowany. Nie mogę się skoncentrować. Tu niby wszystko jest takie proste. Wystarczy być sobą a jednak coś mnie hamuje i po cholerę obrygazam te same paznokcie? (kładzie ręce na ścianie) Ty jedna mnie rozumiesz, ty znasz mój strach. Frywolna ściano, widzę jak na mnie patrzysz. Jesteś taka piękna.(składa pocałunek na ścianie), namiętna(kolejny), wyrozumiała(jeszcze jeden) Wiesz, ludzie nie mogą pojąć, że to wszystko to fikcja. Podła mistyfikacja. Przecież jedyna droga jest wypisana w naszych duszach. Jestem drogą, prawdą i życiem mówił. Nie rozumieją tego. (wpada w histeryczny płacz). Oni nie mogą tego pojąć!


Spod łóżka wychodzi SKRZYPACZKA- nastoletnia złotogłowa w białej szacie. Staje pod ścianą, przy drzwiach i zaczyna grać. TIM staje naprzeciw niej.


TIM: Wiesz kim jestem? Nikim. Prowincjonalnym, początkującym aktorem u progu sławy. Zdobywam popularność, jestem rozpoznawalny wiesz? Idę do sklepu a ludzie gapią się na mnie(pauza). Nie wierzysz mi? Jesteś w moim teatrze. Spójrz! Ten pokój to moje życie(wpada w euforię i biega po pokoju), mój świat, moja dekoracja, moja sława! Mój rekwizyt(chwyta poduszkę i rozrywa ją. Wszędzie leci puch. Mnóstwo białego puchu. Skacze po łóżku) Fikcja, zasrana teraźniejszość, sztuka!


Podbiega do prawej ściany, klęka. Skrzypaczka wciąż gra.


TIM: To koniec wierna rzeko- tęsknoty ukojenie. Idą już po mnie. Słyszysz? Są już blisko. Oni nie rozumieją. Żegnaj!(wstaje, odwraca się plecami do ściany, rozkłada ręce.) Panie, jeśli to możliwe oddal ode mnie ten kielich...


Drzwi otwierają się. Wchodzą DWAJ SANITARIUSZE. Podchodzą do Tima,


TIM: Zostawcie mnie popaprańcy. Jutro mam premierę.


Wyprowadzaja go z pokoju.Skrzypaczka kończy, kłania się i wychodzi z pokoju. Trzaska drzwiami. Gaśnie swiatło. Kurtyna opada.


KONIEC

Opublikowano

Bardzo dobre, niejednoznaczne, niedopowiedziane. Cały monolog od początku do końca jest spójny, dobre odniesienia biblijne (nie służące jako ozdobniki tylko, jak to czasami bywa).
Dla mnie ten tekst to pierwsza klasa, szczerze!
Zastanawiam się, czy mogłoby coś z tego wyjść na prawdziwej scenie? Taka mini-jednoaktówka, szorcik sceniczny. Z dobrym aktorem może tak...
Aha, i przed nawiasami spacji brakuje.
To tyle, dziękuję za uwagę:) czekam na następne, równie dobre:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa    "Goździk" charakteryzuje się "(...) uchwytną jakością (...)": to Wspaniałe Opowiadanie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      , przeczytałem je z wielką przyjemnością . Dotknęłaś i dosięgnęłaś sedna Pisania. Brawo - i gratuluję . Co prawda, zawiera adociągnięcia - ale tylko stylistycznej natury. Zaproponuję, abyś odnalazła je sama, a odnalazłszy - poprawiła.    Gratuluję ponownie .     Serdeczne pozdrowienia. 
    • Odrodzenie brzasku   Wędrowcze, zabłądziłeś? Bliżej, popatrz proszę; Rozglądasz się nerwowo: Cóż to jest za echo? Nie przejmuj się, zaufaj. Chodź, pokażę drogę. Spokojnie, już niedługo dowiesz się wszystkiego.   Na razie… Tak się cieszę, że cię odnalazłam! Codziennie, miesiącami, tutaj przychodziłam, W nadziei, że istnieje mała choćby szansa… Nareszcie, mój kochany! Bardzo się stęskniłam.   Odszedłeś tak po prostu, ot, bez pożegnania; Dlaczego? Chciałam rychło zmienić się w marzenie, Najgłębsze, jak najszczersze. Popatrz! Oto rana, Przez którą jestem martwym dzisiaj już kamieniem.   A przecież wciąż tak wiele łączy nas ze sobą, I chociaż zapomniałeś, chociaż nie pamiętasz... Nieważne. Zaraz przy mnie zbudzisz się na nowo, Gdyż przyszłość od przeszłości zawsze jest silniejsza.   Bo widzisz, między snami kryła się nadzieja. Niedługo ją zobaczysz, tam, nad horyzontem, Gdzie kończy się nieboskłon a zaczyna Ziemia, Tam nowej opowieści stanie się początek.   Niedługo, gdy znów Słońce wzejdzie nad tą Ziemią, I stworzy krajobrazy światłem malowane,  Śród cudów wnet umieści swych promieni dzieło, Sprawiając, że ożywić będzie mógł się kamień.   ---
    • @Mati Dudek Przy okazji chcąc nie chcąc stworzyłeś błyskotliwą definicję poezji. 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Doskonałość właśnie Bogu zostawiam,. Ja tylko próbuję, nieporadnie jak my wszyscy, podglądać świat słowami. 
    • Napewno przez postać Ameca wizualizujemy sobie wiersz co sprawia że iskra śmierci dostaje prawdziwej twarzy i tego co może się stać gdy sztuczna inteligencja zacznie pracować na komputerach kwantowych. Przejście od kamienia łupanego do robotów humanoidalnych jako najwyższe osiągnięcie ludzkości ale też ostrzeżenie przed zagładą. Wiersz pewnie i doskonały w formie, ale ja bym wolał aby to się nie wydarzyło. Kocham ten archaiczny styl sprzed 200 lat kiedy człowiek myślał że w niebie mieszka Bóg.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...