Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@WarszawiAnka wracam kolejny raz, tak mnie zauroczył ten wiersz. Inne też, są melodyjne, rytmiczne, płyną, są mądrze i lekkim piórem pisane. Ale tu moje myśli popłynęły tak wielotorowo jakby ten wiersz miał conajmniej kilka odrębnych znaczeń, nawet mi jakieś biblijne opowieści z czasów Chrystusa zamajaczyły z tyłu głowy. Dla mnie to genialnie opowiedziana historia o pewnej zmianie priorytetów jaka dokonuje się w nas wraz z upływem czasu. Smutna. Nawet jeśli ten ktoś przyszedłby "wczoraj" - myślę że i tak kolejne etapy są bardzo prawdopodobne - jeśli wiesz, co mam na myśli. Zmieniać się będzie postrzeganie tego kogoś. Nie zanudzam, chcę tylko powiedzieć, że jestem zauroczona.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

@Ulk : Bardzo Ci dziękuję za ten wnikliwy komentarz - szczerze się cieszę, że ten wiersz tak do Ciebie przemówił. :) Jest to jeden z moich najstarszych wierszy, napisany jeszcze za czasów studenckich. Przyznam też, że jestem trochę zaskoczona niektórymi refleksjami. Wiersz ten nie miał w moim zamyśle odniesień religijnych, ale ciekawi mnie, jak byś go zinterpretowała w kontekście biblijnym? Bardzo celna jest uwaga o stopniowej zmianie priorytetów, jednak nie przyszło mi do głowy, że opisane etapy mogłyby się pojawić nawet gdyby ten oczekiwany przybył na czas. To bardzo cenna uwaga, która daje do myślenia.

 

Ogromnie mi miło, że tak pozytywnie odbierasz moje wiersze i że wyczuwasz ich melodyjność. Niektóre z nich to piosenki - ułożyłam do nich również melodię. :)

 

Pozdrawiam serecznie!

Opublikowano

@WarszawiAnka

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Cześć. Wiem, że nie miał. Chodziło o pewne skojarzenia, jakie we mnie wywołał, pewne myśli, obrazy jakie się pojawiły. Jak byłam dzieckiem fascynującą rzeczą dla mnie były  opowieści o tym jak Jezus "werbował" (sorry za słowo) swoich uczniów. Było dla mnie oczywiste, że poszłabym za nim zostawiając wszystko za sobą. To nie kwestia jakiejś wielkiej religijności, raczej widziałam w tym niezwykłą przygodę. Z czasem punkt widzenia się zmienia, człowiek myśli już inaczej, i już nie jest taki pewny, czy by poszedł. Potem rodzina, dzieci... czy ktoś zostawiłby je postawiony przed takim wyborem? No i tego typu dywagacje. Ale było tego więcej: o tym jak nasze serce zmienia się z upływem czasu, jak sprawy materialne zaczynają w życiu dominować, jak się traci młodzieńczą spontaniczność i pewnego rodzaju wolność... bardzo, bardzo wiele różnych  skojarzeń wywołanych Twoim wierszem. Dlatego tak mnie urzekł.

 

Tak mi się zdawało.

 

Pozdrawiam serdecznie. :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dziękuję za to wyjaśnienie - przeczytałam z przyjemnością. Szczególnie godna uwagi jest Twoja deklaracja, że poszłabyś za Jezusem nie tyle z powodu religijności, ile dla przeżycia fascynującej przygody. Tak czasem mówią osoby duchowne o swoim powołaniu. 

 

A o zmieniających się priorytetach można by długo mówić. Pojawia się tu zresztą również kwestia odpoiedzialności - kiedy zakładamy rodzinę, nie możemy już sobą swobodnie rozporządzać...

 

Pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar dzięki   jesień owszem zadowoli jeśli ładna jest i młoda słodko może cię ukoić ale kasy potem szkoda :)))       @violetta od czego jest kobietka tego nie wie sam Bóg raz wściekła raz kokietka nieobliczalna i już :)))  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To przepiękna zwrotka warta najlepszych poetów ! I ostatnia też złota warta. Gdyby udało się dotrzymać kroku pozostałym ... 
    • @Poezja to życie Dobrze prawisz i rym jest...  
    • @Jacek_Suchowicz Piękny wiersz o zbliżającej się jesieni. Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • W koszulce pirackiej i mycce z czaszką, Pochylony nad balią z praniem, Pianę wzbijałem ku niebu – chlup, chlup, Wiosłem szarpałem ocean zbyt spokojny.   Wichry w koszulę łapałem na kiju, Kurs obierałem – ahojj! – wołałem. Ster trzymał mój język, nie ręce, Żagiel inspiracją: tam, gdzie wiatr dmie!   Świat zmierzyłem bez lunety i bez map, Z oceanem biłem się z tupotem i krzykiem. Gwiazdom nie wierzyłem, bo mrugają okiem. Ja wam dam, wy żartownisie, dranie!   Na Nilu mętnym, wezbranym i groźnym, Szczerzyłem kły z krokodylem rozeźlonym. Ocean zamarł, gdy dryfem szedłem – skarpetki prałem, Rekin ludojad nad tonie morskie skoczył i zbladł.   Na prerii mustang czarny jak moje pięty, Ogonem zamiótł mi pod nosem – szast! Wierzgnął, kopytem zabębnił, z nozdrzy prychnął, Oko puścił i w cwał – patataj, patataj!   Na safari gołymi przebierałem piętami – plac, plac! Słoń zatrąbił, nie uciekłem, w miejscu trwałem. W ucho dostał, ot tak – i odstąpił: papam, papam. Został po nim tylko w piasku ślad i swąd.   Lew zaryczał – też nie pękłem, no nie ja! W pierś bębniłem – bim, bam, bom – uciekł w dal. Ciekawskiej żyrafie, mej postury chwata, W oczy zaglądałem – z dumy aż pękałem.   A na kontynencie płaskim i gołym, Jak cerata w domu na stole świątecznym, I strusia na setkę przegoniłem – he, he! Bo o medal z kartofla to był bieg.   Aż tu nagle: buch, trach, jęk – strachem zapachniało! Coś zatrzęsło, coś tu pękło – to nie guma w gaciach... Łup! okrętem zakręciło, bryzg mi wodą w oko, Flagę z masztu zwiało i na tyłku cumowałem.   Po tsunami pranie w błocie legło, Znikły skarby i trofea farbą plakatową malowane, Z lampy Aladyna duch też nawiał – łotr i tchórz, Kieł mamuta poszedł w proch, złoto Inków trafił szlag.   Matka w krzyk „Ola Boga!” – ścierą w plecy chlast! Portki rózgą przetrzepała jak to dywan. Aj, aj, aj, aj! chlip, chlip! to nie jaaaa... Smark, smark, łeee – nawyki to z przedszkola.   Z domku, skrytym w kniejach dębu, ot kontrola lotów. Słyszę łańcuch jak klekoce, rama trzeszczy. Dzwonek – dzyń! błotnik – dryń! szprychy aż pękają. Kłęby kurzu w dali widzę – nie, to nie Indianie.   To nie szeryf z gwiazdą pędzi na rumaku, To nie szalik śwista (z klamrą...? e tam) Ojciec w drodze z wywiadówki – coś mu śpieszno. Aż mnie ucho swędzi, no to klapa, koniec pieśni...  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...