Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To powiem Ci więcej. Przyszła mi taka myśl: śnieg pada cicho tak, jak cicho odchodzą samotni, opuszczeni ludzie, to jest smutne, ale masz się nie smucić.

Pozdrawiam wesoło:))

Opublikowano

Droga Anno.

Gdyby człowiekowi wszystko wychodziło, to w skoku wzwyż byłaby tylko jedna próba a nie trzy :-)

Napisałaś wiele pięknych wierszy, które czytałem, ale ten moim zdaniem, prostego człowieka jest to prostu słaby.

 

Takie słowa troszeczkę bolą. Ale w mojej opinii są uczciwe.

Takiej uczciwości strasznie mi brak ostatnio na forum.

Jego poziom jest dramatyczny.

Moim zdaniem tylko w oparciu o uczciwość można się doskonalić.

 

Popatrz na ten wiersz o zimie. Pewnie go znasz. Zrozumiesz mnie bardziej ;-)

 

Senność gęsta jak śnieg i krążąca jak śnieg
Zasypuje śnieżnemi płatkami sennemi
Bezprzyczynny mój dzień, bezsensowny mój wiek
I te ślady bezładnych moich kroków po ziemi.

Jeśli chcę, mogę spać - jeśli chcę mogą wstać,
Siąść przy oknie z gazetą z zeszłego tygodnia,
Albo iść w senność dnia - wtedy inny, nie ja,
Siedząc w oknie, zobaczy dalekiego przechodnia.

Czy to dobrze czy źle: tak usypiać we mgle?
Szeptać wieści pośnieżne, podzwonne, spóźnione?
Czy to dobrze czy źle: snuć się cieniem na tle
Kołującej śnieżycy i epoki przyćmionej?

Śnieg pierzyną mi legł, wiek godziną mi zbiegł
W białej drzemce, puszystym, przyprószonym spacerze.
Bezprzyczynny mój dzień, bezsensowny mój wiek
Składam wierszom powolnym w ofierze.

 

Pozdrawiam :-)

 

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Czasem dobrze jest obudzić się i zobaczyć ten wczorajszy brud pod ładną, czystą pierzyną.

Trzeba się wtedy tym widokiem nacieszyć, bo za chwilę odwilż - jeśli w uczuciach, fajnie,

gorzej z trawnikami. Nie wszyscy wyprowadzający zwierzątka przyzwyczaili się już do torebek ;)

Ciekawy, refleksyjny wiersz. Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dziękuję za komentarz, Janku. To ciekawe, jak na różne sposoby inni odczytują ten wiersz. :)

 

Pozdrawiam

 

P.S. Muszę jednak dodać, że Twój komentarz bardziej pasuje do innego wiersza o śniegu, który sobie powoli układam, ale którego jeszcze nie napisałam. :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

> Napisałaś wiele pięknych wierszy, które czytałem

 

Dziękuję. miło mi. 

 

> ten moim zdaniem, prostego człowieka jest to prostu słaby

 

Masz prawo do własnego zdania,

a ja mam prawo do pisania. :)

 

> Jego poziom jest dramatyczny.

 

O ile się orientuję, jest to portal dla amatorów. Jeśli jego poziom Cię razi, na pewno znajdziesz inne portale, które sprostają Twoim wymaganiom.

 

Dziękuję za wiersz, nie znałam go, ale przeczytałam z przyjemnością. 

 

Pozdrawiam

 

Opublikowano (edytowane)

Jesteś wolnym człowiekiem w wolnym kraju i na wolnym portalu.

Jeśli piszesz na tym portalu, to rozumiem, że zapraszasz do dyskusji.

Jako takie zaproszenie odebrałem Twój tekst.

I napisałem słowa moim zdaniem uczciwe tylko o tym tekście.

One były kierowane w stronę tego konkretnego tekstu.

I mam prośbę do Ciebie, abyś te słowa tak odbierała.

 

A moim zdaniem portal poezja.org ma zdecydowanie najlepszą postać patrząc od strony informatycznej i organizacyjnej, w porównaniu z portalami o podobnym profilu.

(ukłony dla Mateusza :-) ).

I nigdzie indziej się nie wybieram.

Moje słowa oceny są wyrazem troski o niego.

Ten portal to super rzecz i dbajmy o niego.

Apeluje o więcej ocen merytorycznych, a nie typu Och... Ach...

 

A ten wiersz to Tuwim "Zadymka".

Pozdrawiam :-)

 

 

 

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

> Jesteś wolnym człowiekiem w wolnym kraju i na wolnym portalu.

 

"Jestem piasku ziarenkiem w klepsydrze,
Zabłąkaną łódeczką wśród raf,
Kroplą deszczu,
Trzciną myślącą wśród traw
...ale jestem!"

 

> A moim zdaniem portal poezja.org ma zdecydowanie najlepszą postać patrząc od strony informatycznej i organizacyjnej, w porównaniu z portalami o podobnym profilu.

 

Też mi się tu podoba. :)

 

> Apeluje o więcej ocen merytorycznych, a nie typu Och... Ach...

 

"Ochy" i "achy" są poezji potrzebne...

 

> A ten wiersz to Tuwim "Zadymka".

 

Wiem - sprawdziłam. :-)

 

Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
    • @Dagna tym się nie stresuj. Dobry psychiatra wyprowadzi cię z tego. Jeżeli nie.......to już Tworki. Bay, bay.     A tak w ogóle to po co mnie prowokujesz? Nie znamy się, za emocjonalne słowa przeprosiłem, a ty ciągle swoje. Dlaczego ?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...