Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Nie moge przestać o tym myśleć 
Zarżnąć człowieka niczym świnie
Czy może ktoś to wytłumaczyć
Jak w świetle kamer można zginąć

 

Filmików mnóstwo w internecie
Na scenę patrzą z każdego kąta 
W smartfonie ich jest całe życie 
Z rzeczywistością stracili kontakt

 

Gdyby ktoś wyjrzał zza telefonu
Może udało by się zatrzymać
Zło które rośnie coraz bardziej
Zrodzone z jadu polityków

Edytowane przez Marcin Krzysica (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Tak, domena diabła to rozdzielenie, totalna analiza -zimna i logiczna - bez syntezy. Ale on dojdzie do ściany :), to pewne jak amen w pacierzu. Synteza natomiast jest miłością - bo chce skupić wszystko, także grzeszników.

Co do tekstu Marcina to jest zawołaniem szczerym i bez chęci odwetu, i o to chodzi, bo wytykanie drugiej stronie błędu prowadzi, niestety, do eskalacji, choćby się miało najświętsze intencje..

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witaj Marcinie -  zgadzam się z tym złem które pokazują  politycy 

wszyscy politycy i to przy kamerach podczas obrad sejmu i senatu

oraz przed komisjami -  szkoda człowieka  - ubolewam nad tym.

Mam nadzieje że  politycy głęboko  przemyślą tę tragedie.

                                                                                                                              Pozd.

Opublikowano

Odbiegnę na chwilkę od tematu, jw.

Wczoraj obejrzałam film, "Janek Wiśniewski padł"...  gotowało się we mnie, jak oni mogli... jak widać, mogli, bo mieli władzę, tj. my byliśmy pod butem i rzesza "tańczyła" jak chciał "przyjaciel".

Co do treści, "Jak można", takie rzeczy nie napawają optymizmem... i powtórzę, jak widać, można, tylko co dalej...

Pozdrawiam.

Opublikowano

człowiek to wspaniały mechanizm biologiczny-fizyczny

a jednocześnie dramat moralny i duchowy

jak widzę rodziców  kupujących smartfony dla swoich dzieci

to widzę rodziców co krzyżują własne dzieci ...

 

Opublikowano

Śmierć człowieka zawsze porusza - ale chyba najbardziej wstrząsająca jest śmierć w całkowitym osamotnieniu, gdzie znikąd nie ma pomocy - i śmierć na oczach tłumu. Choć obie te sytuacje są diametralnie różne, mają też wspólny mianownik: bezradność. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...