Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Kiedy w gardziel rzucą pieca 

 

Kiedy w gardziel rzucą pieca
lub do ziemi trupa,
kto mi rękę poda z nieba, 
bym w nicość nie upadł?

 

Kiedy przyjdzie się roztopić
i zlać z absolutem,
kto wygodną mi wymości
wieczystą poduszkę?

 

Gdy się później albo wcześniej
dojrzeje do trumny,
kto przyczepi mi na grzbiecie
parę skrzydeł szumnych?

 

Kto z kościstych szponów śmierci
wyrwie i ocali,
i kto Raj przychyli, jeśli 
Boga nie ma z nami?

 

 

Opublikowano (edytowane)

Witam -  słabe peel  ma zaufanie...ktoś tu błądzi między prawdą a kłamstwem.

Dobry mocny wiersz więc serduszkiem wynagradzam.

  

                                                                                                                                                                                                                                                    Pozd.

 

Edytowane przez Waldemar_Talar_Talar (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Bardzo spodobał mi się ten wiersz,

klimatem przypomina mi ludowe pieśni żałobne lub średniowieczne ballady.

 

A pointę odczytuję jako przytyk w stronę niewierzących w żadną pozazmysłową rzeczywistość,

którzy w obliczu śmierci stają się... biedni, bo odbierają sobie szansę na nieśmiertelność i zaświatowe luksusy :)

Ale to ja tak czytam.

 

Pozdrowienia :)

Opublikowano (edytowane)

Nie ma jego między nami

Nie ma się co łudzić 

No bo gdyby był to przecież

Szarpał by za uszy 

 

Za czupryne też by chwycił 

Kiedy język plecie 

Nieraz tak by wyratował 

Przed gorącym piecem 

 

Wielki zgrywus i żartowniś 

Inne złożył plany

Kiedy przy kołysce wolność 

Oraz miłość dał mi

 

Bez poręczeń i gwarancji 

Oraz zbędnych kwitów 

Jak pościelesz tak się wyśpisz

W tym sęk leży bytu ;) 

 

Próżno szukać tych skrzydlatych

Czarno białych cieni

Gdy przychodzi ta przy kości 

Nic już człek nie zmieni

 

 

Edytowane przez Marcin Krzysica (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Czarek, bardzo dodry wiersz. Razi mnie tylko, że na początku czytam trzy razy ten sam wers. Tytuł, chyba tytuł i pierwszy wers.

Pozdrawiam :)

 

P.S.: Ja tam wierzę, że On jest pomiędzy nami, a raczej w nas. I działa. Czasami mam takie wrażenie, że nic nie dzieje się przypadkiem. Dużo jednak od nas zależy. Mamy jakiś wybór... czasami :).

Edytowane przez Sylwester_Lasota (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pierwszy wers jest jednocześnie tytułem. To dwa. Trzeci raz się nie pojawia. Zabieg dość częsty w poezji i nie tylko. Uprzemysłowienie pogrzebu mnie mierzi i odpycha. Aż chce się w ostatniej woli stosowny zapis sporządzić nie zezwalający na takowe praktyki. Cóż, nie wszytkiego uda mi się uniknąć, ale już teraz raz wiem na pewno, że żaden ksiądz nie odstawi nade mną swojej sztaby za 'co łaska, nie mniej niż tysiąc'. 

Pozdrawiam serdecznie! 

Opublikowano (edytowane)

@Waldemar_Talar_Talar, @Maria_M,

@beta_b, @Deonix_, @Marcin Krzysica

Dziękuję wam serdecznie za czytanie i komentowanie. Niech poniższe strofki będą na nie moją odpowiedzią 

 

Wiersz ten tak składałem, 

by interpretacje

można było znaleźć 

na koniec dwojakie:

 

nadzieja i wiara

może być wynikiem, 

sceptyk zaś w pytaniach

znajdzie retorykę ;) 

 

A wszystkim serdeczności i udanego weekendu :)) 

Edytowane przez Czarek Płatak (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Taki zabieg w poezji, gdzie tytuł jest jednocześnie pierwszym wersem i czytamy go jako tytuł i początek wiersza, akurat mnie się podoba. A co do uprzemysłowienia pochówku, nie mam nic przeciwko. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Mi najbardziej jeśli o te sprawy chodzi odpowiada jej bardziej ludowa wersja. Tzn. jak to drzewiej bywało, w sumie to jeszcze nie tak dawno, że to rodzina przygotowywała swojego zmarłego do pochówku, a ten oczekiwał na ten moment w domu, nie w lodówce zakładu. Ale teraz dla wielu taka praktyka wydaje się odrażająca i za nic nie chcieliby, by tak to wyglądało.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

W zasadzie... nic dodać, nic ująć. 

Bardzo to melancholijne, aż widzę w wyobraźni zawodzącego śpiewaka pod rozpadającą się chałupą albo karczmą w mało uczęszczanym miejscu. 

Śpiewne, melodyjne, pikna pieśń. 

Pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mnie proszę nie liczyć. Policzcie sobie nawet psa, kota czy świnkę morską. Ale beze mnie… Że co? Że co się ma wydarzyć? Nie. Nie wydarzy się nic ciekawego tak jak i nie wydarzy się nic na płaskiej i ciągłej linii kardiomonitora podłączonego do sztywnego już nieboszczyka.   I po co ten udawany szloch? Przecież to tylko kawał zimnego mięsa. Za życia kpiarsko-knajpiane docinki, głupoty, a teraz, co? Było minęło. Jedynie, co należy zrobić, to wyłączyć ten nieustanny piskliwy w uszach szum. Ten szum wtłaczanego przez respirator powietrza. Po co płacić wysoki rachunek za prąd? Wyłączyć i już. A jak wyłączyć? Po prostu… Jednym strzałem w skroń.   Dymiący jeszcze rewolwer potoczy się w kąt, gdzieś pod szafę czy regał z książkami. I tyle. Więcej nic… Zabójstwo? Jakie tam zabójstwo. Raczej samobójstwo. Nieistotne z punktu widzenia rozradowanych gówniano-parcianą zabawą mas. Szukać nikt nie będzie. W TV pokazują najnowszy seans telewizji intymnej, najnowszy pokaz mody. Na wybiegu maszerują wieszaki, szczudła i stojaki na kroplówki… Nienaganną aż do wyrzygania rodzinkę upakowaną w najnowszym modelu Infiniti, aby tylko się pokazać: patrzcie na nas! Czy w innym zmotoryzowanym kuble na śmieci. Jadą, diabli wiedzą, gdzie. Może mąż do kochanki a żona do kochanka... I te ich uśmieszki fałszywe, że niby nic. I wszystko jak należy. Jak w podręczniku dla zdewociałych kucht. I leżących na plaży kochanków. Jak Lancaster i Kerr z filmu „Stąd do wieczności”? A gdzie tam. Zwykły ordynarny seks muskularnego kretyna i plastikowej kretynki. I nie ważne, że to plaża Eniwetok. Z zastygłymi śladami nuklearnych testów sprzed lat. Z zasklepionymi otworami w ziemi… Kto o tym teraz pamięta… Jedynie czarno białe stronice starych gazet. Informujące o najnowszych zdobyczach nauki. O nowej bombie kobaltowej hamującej nieskończony rozrost… Kto to pamięta… Spogląda na mnie z wielkiego plakatu uśmiechnięty Ray Charles w czarnych okularach i zębach białych jak śnieg...   A więc mnie już nie liczcie. Idźcie beze mnie. Dokąd.? A dokąd chcecie. Na kolejne pokazy niezrównanych lingwistów i speców od socjologicznych wynurzeń. Na bazgranie kredą po tablicy matematyczno-fizycznych esów-floresów, egipskich hieroglifów dowodzących nowej teorii Wielkiego Wybuchu, którego, jak się okazuje, wcale nie było. A skąd ta śmiała teza? Ano stąd. Kilka dni temu jakiś baran ględził na cały autobus, że był w filharmonii na koncercie z utworami Johanna Straussa. (syna). Ględził do telefonu. A z telefonu odpowiadał mu na głośnomówiącym niejaki Mariusz. I wiedzieliśmy, że dzwonił ktoś do niego z Austrii. I że mówi trochę po niemiecku. I że… - jest bardzo mądry…   Ja wysiadam. Nie. Ja nawet nie wsiadłem do tego statku do gwiazd. Wsiadajcie. Prędzej! Bo już odpala silniki! Ja zostaję na tym padole. Tu mi dobrze. Adieu! Poprzytulam się do tego marynarza z etykiety Tom of Finland. Spogląda na mnie zalotnie, a ja na niego. Pocałuj, kochany. No, pocałuj… Chcesz? No, proszę, weź… - na pamiątkę. Poczuj ten niebiański smak… Inni zdążyli się już przepoczwarzyć w cudowne motyle albo zrzucić z siebie kolejną pajęczą wylinkę. I dalej być… W przytuleniu, w świecidełkach, w gorących uściskach aksamitnego tańca bardzo wielu drżących odnóży… Mnie proszę nie liczyć. Rzekłem.   Przechadzam się po korytarzach pustego domu. Jak ten zdziwaczały książę. Ten dziwoląg w jedwabnych pantalonach, który po wielu latach oczekiwania zszedł niebacznie z zakurzonej półki w lombardzie. Przechadzam się po pokojach pełnych płonących świec. To jest cudowne. To jest niemalże boskie. Aż kapią łzy z oczu okrytych kurzem, pyłem skrą…   Jesteś? Nie. I tam nie. Bo nie. Dobra. Dosyć już tych wygłupów. Nie, to nie. Widzisz? Właśnie dotarłem do mety swojego własnego nieistnienia, w którym moje słowa tak zabawnie brzęczą i stukoczą w otchłani nocy, w tym ogromnie pustym domu. Jak klocki układane przez niedorozwinięte dziecko. Co ono układa? Jakąś wieżę, most, mur… W płomieniach świec migoczące na ścianach cienie. Rozedrgane palce… Za oknem jedynie deszcz…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-03)    
    • @m1234wiedzialem, że nie zrozumiesz, szkoda mojego czasu. Dziękuję za niezrozumienie i pozdrawiam fana.   PS Żarcik etymologiczny od AI       Etymologia słowa "fun" nie jest w pełni jasna, ale prawdopodobnie wywodzi się ze średnioangielskiego, gdzie mogło oznaczać "oszukiwanie" lub "żart" (od XVI wieku). Z czasem znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki", które są obecnie głównymi znaczeniami tego słowa.  Początkowe znaczenie: W XVI wieku angielskie słowo "fun" oznaczało "oszukiwanie" lub "żart". Ewolucja znaczenia: W XVIII wieku jego znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki". Inne teorie: Istnieją spekulacje, że słowo "fun" mogło pochodzić od średnioangielskich słów "fonne" (głupiec) i "fonnen" (jeden oszukuje drugiego). 
    • Po drugiej stronie Cienie upadają    Tak jak my  I nasze łzy    Bo w oceanie nieskończoności  Wciąż topimy się    A potem wracamy  Bez śladu obrażeń    I patrzymy w niebo  Wszyscy pochodzimy z gwiazd 
    • na listopad nie liczę a chciałbym się przeliczyć tym razem
    • Dziś dzień Wszystkich Świętych: Na płótnach ponurych I tych uśmiechniętych, Ale wspomnij zmarłych, Nie tych, co tu karły, – Co drzwi nieb otwarli! Choć w spisach nie ma, Bo jakieś problema... – Na dziś modlitw temat!?   Ilustrował „Grok” (pod moje dyktando) „Nierozpoznany święty”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...