Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

gdziekolwiek jesteś 
wysyłamy do ciebie
sygnał s o s 
nadawany spod tybetańskich
szczytów które wznoszą się 
nad naszymi głowami
 
gdziekolwiek jesteśmy ślemy
wołanie o ratunek
jak diamentowe ostrze mantry
która kruszy powiązania karmy
w klasztorze tabo gompa
na zboczu gór
w kraju w którym się rodzimy
i który ochraniamy
 
gdziekolwiek jesteś
i cokolwiek robisz
tutaj powietrze stępiło się
na szczytach himalajów
które świecą w ciemności jak zęby

demonów-strażników dharmy

 

jest rok 2143 
w klasztorze tabo gompa

jestem pogrążony
w transie medytacji
mantry dung 
która znaczy nic nie rani

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Radio, piękny utwór. Masz niesamowitą wiedzę o 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Może tylko Himalajów, a nie himalajów

 

Potęga gór, zawsze mnie fascynowała, Ty to pięknie ująłeś. 

 

 

To koło życia. 

Piszesz też o roku 2143 - daleka przyszłość, niektórzy mnisi są w takim transie, że latami wyglądają jak umarli, ale mózg ich pracuje. Trudne to - zagadka nieśmiertelności.  Pozdrawiam J. 

Opublikowano

Dziękuję Justyno za Twoją ocenę i dobrą energię, poczyniłaś obszerny komentarz. Moją wiedza pochodzi z książek i Internetu. Myślę że każdego na to stać :) . Dlatego miło mi tym bardziej że wiersz się spodobał. Życzę Tobie miłego dnia. 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jest taka buddyjska filozofia, która mówi że łzy oświeconych ranią, tych którzy je wywołali... Dziękuję za refleksję i komentarz :)

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Witam -  ciekawy wiersz taki inny od innych - znaczy mi smakuje - Chiny Indie i Japonia mają takie  religię którym się kłaniam.

                                                                                                                                 

Edytowane przez Waldemar_Talar_Talar (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dzięki za uwagę, pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Szanowny Autorze,

nie ustosunkuję się do treści, a do poetyki - z grubsza biorąc;

np. zacytowany wyżej fragment z powodzeniem może być zapisany tak:

 

gdziekolwiek jesteś

wysyłamy do ciebie s o s

spod tych niebosiężnych szczytów 

 

SOS wiadomo, że to sygnał z prośbą o pomoc

 

jeśli w tytule są Himalaje i Tybet

to powtarzanie jest zbyteczne

 

a szczyty wiadomo, że zawsze są ponad naszymi głowami chyba,

że stoimy na szczycie.

 

Tyle mojego, warsztatowego,

ale niezobowiązującego, gdyż każdy ma swój styl :)

 

Pozdrawiam

 

Opublikowano

Dziękuję egzegeto za Twoje uwagi. Przemyślałem Twoje zastrzeżenia, ale myślę, że zostawię swój tekst już w takiej formie w jakiej powstał. Na pewno Twoja wersja ma swoje uzasadnienie jednak również i ja nie mijam się z poprawnością. Dziekuje i życzę dobrego dnia :)

Opublikowano

gdziekolwiek jesteś 
wysyłamy do ciebie
sygnał s o s
(...) 
To jakby sygnały słane (spod tybetańskich szczytów) ludziom do wielu miejsc, ale w taki sposób, żeby dostrzegli własne s.o.s. które mogliby wysłać, a że pod wpływem medytacji można dokonać wewnętrznej przemiany, może to zrobią.
Jest o co walczyć i co chronić. Jeżeli coś na opak czytam, wybacz.
Karma, to bardzo ciekawe zjawisko.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Natalio dziękuję Ci za Twój komentarz. Powiem Ci, że podoba mi się Twoja interpretacja mojego tekstu, jeśli medytujesz nad pięknem i wiedzą, np. jako pewnym wzorem czy kolorem, to już dokonujesz w sobie wewnętrznej przemiany i uzdrawiasz siebie. Medytacja czy przebywanie w koncentracji nad pięknem ma taką moc. Ja pisałem ten wiersz mając na uwadze właśnie moc, którą chcę przekazać, sytuacja którą opisuję, jest kryzysowa dla Tybetańczyków, ale ich wiedza i tradycja jest na tyle silna, że mimo kryzysu, czy beznadziejnej sytuacji zachowują moc.

 

I nie ukrywam że w swoim pisaniu prawie zawsze staram się przekazywać takie wartości jak niezłomność czy heroizm, to lubię najbardziej

 

Dziękuję jeszcze raz i życzę Tobie Natalio miłego wieczoru :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...