Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Wibrator to rzecz jak każda inna
trochę tajemna trochę intymna
ale od tego się nie umiera
czasami grzechem duszę uwiera
                
Ciało zaś pragnie tej słodkiej męki
więc włącz wibrator i usłysz dźwięki
brzęknie jak mucha jak wąż zasyczy
spuść wyobraźnię jak psa ze smyczy
          
Rozkosz diabelska rozpala skronie
Anioł skrzydłami chce zgasić płomień
Ciało się pali więc stąd te dreszcze
Bóg palcem grozi łono chce jeszcze
              
Tu w grzechu toniesz a tam w rozkoszy
Krzyk i ekstaza zamyka oczy
Opadasz z sił usta otwierasz
Szarość przez okno znowu spoziera 
 

 

Edytowane przez W.M.Gordon
Błędy gramatyczno stylistyczne (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Cześć W.M. 

Wibrator – wibrujące urządzenie służące do masturbacji i wzajemnej masturbacji, najczęściej wykorzystywane przez kobiety. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

erotyk  - zupełnie zaczarowany. 

Pierwsza zwrotka uspokoić ma, ale i wprawia w niepokój.

 

Druga - 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

i tylko tytułowy wibrator słodyczą męczy, Mucha, wąż, pies -- bzyk, syk, szczek - to odgłosy wydawane przez odbywających stosunek z kawałkiem czegoś, co nie jest ludzkie. 

 

Tu już kwestie trudne. Diabeł - to podzielenie, Anioł chce ugasić, ale skrzydła spłoną i ciało się pali. TRAGICZNE. 

 

To zagadka, jak bardzo obcy sztuczny nieorganiczny wytwór, może doprowadzić do palca Bożego - grożącego. 

 

gdy się tonie, nawet w grzechu, to brak oddechu. Zatem krzyk ostatni, czyżby był? Zamykanie oczu - sen, czy śmierć? 

Opadanie z sił, otwarte usta - to konanie. 

I już jest tylko szarość spozierająca przez okno - znowu. 

 

Czy akt się powtórzy, czy się jeszcze zdarzy? 

 

Wojtku, zaskoczyłeś tym wierszem.  W głowie mam mętlik. Co za celne uderzenie!.   Justyna. 

Edytowane przez Justyna Adamczewska (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Justynko - mogę napisać, że  rozebrałaś ten wiersz do  naga.

Można go traktować dwojako.

Raz - jako śmiesznostkę - błahostkę, żarcik, lekkostrawną politurę.

Dwa - jako coś co ma głębsze dno. I Ty do niego dotarłaś.

O szczegółach nie będę dyskutował, bowiem Ty będąc kobietą, znasz ten przedmiot 

o wiele lepiej niż ja... 

Edytowane przez W.M.Gordon (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Annie - też mi się podobasz

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Marcin - rymy są bo wiersz jest pisany z przymrużeniem oka, ale to nie znaczy że jest komiczny.

MaksMara - hmmm, nie zakwalifikowałbym wibratora do niczego, no chyba jak się popsuje

Waldemar - Mam nadzieję że wiersz się da zrozumieć, choć instrukcji obsługi nie zamieściłem.

 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Cześć W.M. rozebrałam do naga, bo Król jest nagi.

 

Dziękuję, że wyjaśniłeś, iż można wiersz traktować:

Dla mnie satyra, czy, jak napisałeś

 

jest, oczywiście taką, ale ma i zabarwienie poważne, jak dowcipy. 

 

I tak wiersz potraktowałam, lekko, acz poważnie, stąd moje rozważania: 

Zawsze próbuję docierać do głębi utworu. 

Nie traktuję ich lekceważąco - jeśli już zdecyduję się na wyrażenie własnego zdania na ich temat. Szanuję Autorów i ich utwory. Traktuję tak, jak sama bym chciała być traktowana. 

Szczegółach czego? Wojtku. I po co zaraz dyskusja? Już zresztą się wywiązała, ale nazwałabym to raczej rozmową. 

 

Wielokropkiem zakończyłeś powyższe...    To jednak jest pewna doza niepewności, co do znajomości  tego przedmiotu - rozumiem, że tytułowego wibratora. ;))  

 

Pozdrawiam Wojtku, Justyna. 

Edytowane przez Justyna Adamczewska (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Justynko - ja wibrator znam tylko ze słyszenia. Sąsiadka zza płotu często go włącza, na dodatek przy otwartym oknie.

I w ten sposób ujawniłem genezę napisania tego wiersza.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

He, he, Wojtku. 

 

Dobry masz słuch. A o płotach to ja wiem ze słyszenia, napisałam coś tam kiedyś o takim spróchniałym.  

 

Dziękuję za odpowiedź. 

Geneza wiersza - ważna jest. Czasami naprawdę trzeba się napracować, aby do niej dotrzeć. ;))  J. Miłego dnia. 

Opublikowano

Ostre i dobre.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jednak bym proponowała, bo to liczba poj. raczej.

 

A tutaj po "z sił" dodałabym "i", będzie co prawda powtórzenie,

ale tak jakoś rytmiczniej i sensowniej, bo brak przecinka trochę mnie tu uwiera.

 

Poza tym - naprawdę fajnie i pomysłowo :)

 

Pozdrawiam :)

Opublikowano

Deonix - eh te ogonki... poprawione.

Odnośnie drugiej sprawy pozwolę sobie się nie zgodzić. Dwie samogłoski obok siebie nie wygląda to dobrze jak się czyta na głos. Jest zgrzyt i zacięcie się rytmu.

Po drugie spróbuj ten wiersz czytać na głos według mojej interpretacji czyli pierwsza strofa cicho, powoli, nieśmiało, druga i trzecia oraz 2 wersy w ostatniej coraz szybciej,głośniej,  bardziej podniecająco, bardziej narywczo...

A dwa ostatnie wersy jak pierwszą zwrotkę czyli powoli i między "i u" jest pauza.

Jednym słowem wszystko gra

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Opublikowano

Rytmiczny, w całości prawie sylabotoniczny, z czytelną pointą u "zmierzchu utworu". Widać w nim walkę sacrum z profanum  (kto wie: może nawet walkę rozumu z ciałem)... Czytelne są również: ironia i dystans do zjawiska.. Podoba mi się :) Pozdrowienia. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jest Niedziela. Za oknem popołudnie; dzisiejsze, w odmienności do całej Soboty, dopuszczajace do miasta mało słonecznego światła.    Uważny Czytelnik z pewnością rozpoznał - w początkowych słowach powyższego akapitu - nawiązanie do "Rozmowy przez ocean" - piosenki wykreowanej przez Andrzeja Sikorowskiego zapewne w tysiąc dziewięćset osiemdziesiesiątym piątym roku, a wykonywanej później także przez Marylę Rodowicz. Pomijam celowo przedstawienie większej ilości szczegółów, jak również zamieszczenie linku do wspomnianiej piosenki. Przecież Czytelnik, chcący przenieść się myślą i uczuciem do song'owej sytuacji, może uczynić to bez mojego pośrednictwa.     Autor bieżącego opowiadania - zgodnie z tym, na co mu przyszła ochota - sięga po piwo. Czerwone Pszeniczne, butelka nabyta poprzedniego wieczoru. Któż mnie, Corleone'owi11, zabroni, oprócz moich własnych myśli? One pozwalają, wewnątrzumysłowa decyzja dopuszcza. Prawda, że pewien kłopot z aurą jest możliwy, ale z drugiej strony - wokół jest tyle energii. Świadomość i wola decydują, żeby intencjonalnie sięgnąć i zaczerpnąć, też intencjonalnie, po stosowną ilość. Sięgam.     Butelka odkapslowana - skoro odkorkowujemy wino, to piwo odkapslowujemy. Nachylam ją i przelewam - kufel czeka. Spokojnie i cierpliwie. Ten kupiony w sklepie z pamiątkami o nazwie "Szafa Gdańska", mieszczącym się przy ulicy Garbary 14; wiadomo, którego miasta i że w jego staromiejskiej części.     Piszę stopniowo i stopniowo wychylam - sączę - czerwonopiwny w barwie trunek. Procenty nie przeszkadzają w myśleniu - jestem im wdzięczny. Dzięki.     Pamiątkowy kufel z miasta, z którym - zbiegiem okoliczności, a naprawdę jedną z międzywcieleniowych decyzji - łączy mnie wiele.    Gdańsk. Spędziłem w jego Głównym Mieście sporo, sporo czasu. Trudno byłoby zliczyć godziny co najmniej kilkunastu week-end'ów, ale także dni przed miedzynarodowymi wyjazdami, jak chociażby ten do Brazylii. Podczas właśnie tego poznałem Gabrielę... Przetańczona noc: tyle mogę - i tyle wypada - napisać. Nie proś, Czytelniku, o szczegóły. Wiem, że chciałbyś je znać; cóż, ciekawość. Gdybym był Tobą, też zapragnąłbym je przeczytać, a Ty, gdybyś był mną, też pominąłbyś ich przedstawienie.     Od tamtego week-end'u - od jego dni - minęło dużo czasu. Więcej niż rok. Minęły spotkania - te, które były, jak również upłynął czas tych, do których nie doszło. W porze tej inne kraje stały się naszym osobnie czasowym udziałem: jej Grecja, Albania Serbia i Niderlandy; moim Sri Lanka, Tajlandia, Gruzja, Peru i Boliwia.     Ludzie poznają się w miastach, miasta spotykają ludzi. Gdańsk nas poznał i przywołał do siebie na powrót. Można uznać to za, znów przysłowiowy, zbieg okoliczności, jako że pochodzimy z odległych miast. Czy to ważne, z których?     Gabriela i Gdańsk. Gdańsk i Gabriela.    Wysączam z kufla resztkę czerwonego, aromatycznego napoju. Zmrok już zapadł, ale godzinowo to wciąż popołudnie.     Nie spodziewałem się. Ona też nie. Ani wtedy, ani kilka tygodni temu.     Jest Niedziela, popołudnie zbliża się do wieczora.    Gabrysia i Gdańsk...       Kartuzy, 9. Listopada 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • A nora Aarona   No, geju, kata Azy zaatakuj! - Egon   Po to ozłacał zootop?
    • @Berenika97   więc tańcz Nika do białego rana :)   a ja, z niezwykłą przyjemnością będę pośród gwiazd, podawał Ci kryształowe kieliszki z Dom Pérignon Plénitude.   i będę zachwycony :)    
    • @violetta   super :)))))   jest Ci przyjemnie bo Twoje ciało obejmują we władanie endorfiny.   Twoje własne - Violetkowe :)))    
    • @Berenika97 Bardzo dziękuję za tak głęboką i trafną analizę. Cieszę się, że udało się Pani dostrzec te niuanse i złożoność tematu, na której mi zależało. Pani interpretacja doskonale oddaje intencje utworu.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...