Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Zwykle rozmawiam w łóżeczku ze swoją niewidzialną przyjaciółką która wie że nie jestem tylko dzieckiem i traktuje mnie na równi ze Sobą z całą swą wiedzą i stopniem rozwoju. Mama jej nie widzi,choć  ona jest ze mną od zawsze. Nigdy też nie zwraca uwagi na orby które często są zaraz obok niej, ale tak już mają wszyscy dorośli. Wydaje im się że rozumieją tak wiele gdy jest odwrotnie. Przeważnie nie wiedzą  jak dużo  mogli by nauczyć  się od swych dzieci, gdyby tylko umieli słuchać z pustką w głowie.


 My z Amelką  porozumiewamy się dziwnym sposobem. Po prostu słyszę ją w swojej głowie.To bagatelka  jak mówi. Natomiast kiedy ja czegoś chcę  to ona już dużo wcześniej to wie, to też nie jest nic nadzwyczajnego. Ludzie myślą że taka telepatia to jakaś magia czy cud. Przecież to nauka jak wszystko czego nie rozumiemy. Sklasyfikowanie tego nie ma wpływu na kulistość  ziemi.   Aniołek mówi że nie  jest tu tylko po to by dopilnować abym przypadkiem nie stracił życia. Jej zadaniem jest dbanie o to bym nie czuł się zbyt samotny i wystraszony gdy mama jest zajęta. Wszystko to jest możliwe dzięki temu że mój mózg  na  to pozwala i jest w stanie "widzieć" tak wiele. Ludzie w naszym wieku nie umieją za dobrze mówić i zupełnie nie znają tego świata ani reguł jakie w nim panują. Babcia nazywa Amelkę  Aniołem Stróżem i modli się do niego przy mnie choć nie widzi go tak jak ja. Myśli że powinna mnie uczyć wiary. Amelka nie raz mówiła mi że raczej mi to zaszkodzi w przyszłości niż pomoże. "Dzieciom" powinno się bardziej wpajać  ciekawość, uczyć je aby dużo pytały i szukały prawdy. Cóż babcia chce dla mnie dobrze. Czasem nawet spojrzy w miejsce w którym widzę Amelkę, zupełnie jakby czegoś  się domyślała.


 Aniołek oznajmia mi że dziś nadszedł ten dzień. Dzień w którym wszystko czego doświadczyłem do tego momentu mojego życia, odejdzie w niepamięć. Ponieważ  mój układ pokarmowy nie jest już w stanie "wykarmić" energetycznie mojego mózgu i taka jest kolej rzeczy.   Pociesza  mnie tym że w pewnym sensie że nie utracę tego. Doskonale rozumiem co ma na myśli, choć jeszcze nie umiem opisać tego słowami. Anioł przekazuje mi  też  że musimy się pożegnać i za moment przestanę go dostrzegać swoim umysłem. Ta wieść wywołuje u mnie strach, trwogę. Wpadam w dziecięcy ryk, który rozpoczyna się ten proces. Wrzeszczę  -nieeee! Z całych sił zaciskam pięści jak bym chciał w nich zatrzymać  pamięć o tych wszystkich ważnych rzeczach. W pewnym momencie  mój lament zmienia się w  łkanie a ja wiem już tylko że płaczę za czymś czego nie chciałem zapomnieć, choć starałem się ze wszystkich sił tego nie puścić . Na to przybiega wystraszona mama. Bierze mnie na ręce i pyta co się stało. Wiem już tylko to że zapomniałem i powtarzam to mamie, 
-pomniłem, pomniłem.

 

Edytowane przez Gieesz (wyświetl historię edycji)
  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

Co do tekstu się nie wypowiadam, bo to nie moja działka, choć od początku do końca

naprawdę!! - przeczytałem. Myślę, że ta Amelka to na 100% jakowaś Amelia,

i przypuszczalnie mentalnie osiągalna.

Napisałem, że odnośnie do tekstu się nie wypowiadam, ale do interpunkcji to mogę,

bo strasznie ona kuleje, zwłaszcza przecinki.

 

Ale co najważniejsze, to najpierw wysłuchałem zarekomendowanej muzyki

- a jako żem człek muzykalny, nie powiem złego słowa, wysłuchałem do końca.

Kojarząc muzykę z migającymi obrazami, można śmiało powiedzieć, że to

muzyka kosmogoniczno-kobieca:)

Serducho dałem za muzykę 8/10 , a za tekst 2/10.

:)

Pozdrowienia

Opublikowano

Dzięki za przeczytanie i szczerą punktację. U mnie też 2/10 dlatego dodałem filmik :) Myślę że interpunkcja tego tekstu nie uratuje, ale się nie poddaję i jeszcze napiszę coś innego.

Opublikowano

Cześć, Gieesz. Am - e - lia. Zwana dalej Am - e  - lką. "Ba - ga - tel - ka" Dobre. 

Mama, babcia, dziecięce postrzeganie? Nie wiem, dorosłe jednak, bo przecież:

"

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zagadkowe. I jeszcze koniec: 

 

Razem jest mówienie, wiedza, ale i niewiedza. Reguły - pom (i) ń (ij) je. A tak naprawdę to pominąłeś już. 

 

Muzyka - teledysk - zaranie. Zbiór. Pozdrawiam J. 

Opublikowano

Cześć, Justyno. Właśnie, dobrze zauważyłaś dziecięce postrzeganie pomieszało mi się z dorosłym. Ta końcówka  to prawdziwe wspomnienie opłakiwania amnezji. Dzięki za przeczytanie i wpis. Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...