Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Befana

ja bym przełamał ten 3. wers

tylko nie wiem czy za słońcem, czy za nocą;

wtedy byłoby na przykład:

 

niczym polarna noc ze słońcem

nad widnokręgiem

 

Pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję za "łamanie". Wiersz opublikowany w jednej z Antologii. A tak na marginesie - i moim zdaniem: ani uczuć, ani ich zapisu nigdzie nikomu się nie "łamie", ponieważ wchodzą one w najintymniejszą strefę autora tekstu ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Niestety, to że opublikowany w jakiejś antologii, to jest najsłabszy argument w Twoim komentarzu.

Ile bubli można przeczytać w różnych antologiach, to ja dobrze wiem.

Ale nie ma żadnej sprawy.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Przepraszam, Egzegeto, ale tu - choć niechętnie - zabawię się we Freda.

Mam swój dorobek, za który wyłącznie odpowiadam ja, to po pierwsze.

Po drugie: nie raz i nie dwa zauważyłam, iż w momencie, gdy ktoś coś sobie zaksiążkuje, to natychmiast zamienia się w mentora.

Antologia, w której wspomniany wiersz został opublikowany posiada niezaprzeczalną rangę  oraz wzorowe edytorskie zaplecze.

Dlatego, pod względem formalnym, wyłącznie ja odpowiadam za swój zapis, więc od dawna przestałam się tłumaczyć z pytań, które według mnie, do "myślnych" nie należą.

A że posiadam rzekomo "rozdęte ego", to je posiadam. Każdy przecież musi coś swojego mieć ;) 

Opublikowano

Cóż, ale dałaś tutaj wiersz na forum.

Każdy ma prawo do swojego odbioru, ja też uważam, że byłoby lepiej

tak jak sugeruje egzegeta

Ja to czytam tak 

 

"Po przedwieczornej drzemce  

wszystko takie jasne  

niczym polarna noc ze słońcem

 

nad widnokręgiem  

Sen

stoi u wezgłowia  

w perkalowej sukience -  

 

Ma Mamy uśmiech "

 

Pozdr. :)

 

 

Opublikowano

Taki sen, na pewno stał się słodką chwilą dla Ciebie.

Całkiem przyjemne 'mini'...  i rady poprzedników słuszne. Czaaasem warto posłuchać i co nieco przesunąć... ;)

Fajna propozycja Annie M. Ja, skusiłabym się na dodatkową spację po "sen". Obstajesz przy swoim, nie ma sprawy.

Delikatna inwersja, "polarna noc".. do przyjęcia, ale ostatni wers, chcesz, czy nie, samoistnie czyta się.. mamamy uśmiech.. 
Droga befano, chociaż tu, aż się prosi o ..ma uśmiech mamy.. :)
Pozdrawiam, już na ten Nowy Rok.

Opublikowano

Kamil Klofczyński przy swoim wierszu "Rutyna" m. in. odpowiedział na komentarze, w tym także i mój:

 

"Dziękuję za wszystkie słowa - żadnych korekt nie mam za złe, jednak skończone utwory zmieniam zwykle jedynie sam z siebie, gdy mnie na to natchnie, nie gdy ktoś mi dane korekty poleci. Wtedy ciężko mi je przyswoić. Polecam zatem szukać w wierszu tego, co w nim jest. Nie szukać tego, co mogłoby w nim być. :)"

 

Tego też zawsze się sama trzymam, co nie znaczy, że innym Autorom czegoś nie sugeruję. Sugeruję, powtarzam, nigdy nie narzucam, motywując własne uwagi indywidualnymi racjami siebie-czytelniczki.

 

Niektórzy nazywają to "megalomanią" albo innym "rozdętym ego" ;-)

 

W świetle niniejszego: za poczytanie Państwa dziękuję, z porad nie skorzystam...

 

:-) 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...