Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Widziałem

rzesze bezrobotnych pastuszków

Wędrownych  Mędrców z osiedla

niosących do stajenki

butelki puszki i makulaturę

króla Heroda w kominiarce

narodziny nadziei

na sianku ulotek wyborczych

skałki uszek rozbarszczonych

po morzu czerwonym

Opublikowano

Wiersz o wszystkim i niczym. 

Budowanie na zasadzie łagodnie szokującego paradoksu (wędrowni mędrcy - lumperia, bezrobotni pastuszkowie jak jacyś bezprizorni) otrzaskane. 

Rozumiem, że ma to być odtrutka na wszechobecną wizję pogodnych, rodzinnych świąt, okraszona językowym zgrywem o barszczu, ale wyszło tak se. Szczególnie jak na osobę, która serwuje pod większością tutejszych tekstów soczystą krytykę.

 

Herod w kominiarce zabawny.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To Twój odbior i Twoje postrzeganie tego tekstu.

Odwet czy co? Towarzystwa z tego forum nie znam, wiec nawet gdybym chciał, nie za bardzo mogę się znecać nad kims personalnie. Komentuję teksty, nie ludzi i tego samego oczekuję. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Bardzo mnie to cieszy. Nie po to publikuję wiersze, by zbierać pochwały, ale usłyszeć (przeczytać) krytyczną opinię, to zawsze coś daje do myslenia. Dziekuje. :) 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Gdy po blisko pół godzinie Milanek zasnął - uprzednio nagabując mnie, aby Jerzy przyszedł i opowiedział mu drugą po mojej bajkę - posiedziałam przy nim jeszcze kilka chwil, aby być pewną, że się nie obudzi. Dopiero wtedy wyszłam z jego pokoju i skierowałam się do salonu, skąd dobiegały przyciszone głosy. Gdy tam weszłam, zobaczyłam Jerzego rozmawiającego z moją mamą.     - Aha, polityka - stwierdziłam, odsuwając sobie krzesło, siadając obok niego i biorąc go za rękę.    - Ale komentowana ostrożnie i z poszanowaniem dla cudzych poglądów - uśmiechnęła się moja mama. - Jerzy na ten temat wypowiada się bardzo... oględnie - przez chwilę szukała innego słowa, aby nie powtórzyć "ostrożnie".    - Mamo, bo jego poglądy są nietypowe - stwierdziłam z przekonaniem. Zupełnie tak, jakbym miała czas poznać je wszystkie, przeargumentować je we wspólnej rozmowie, a później samej przeanalizować. - Jego widzenie świata - kontynuowałam - jest ponad i pozareligijne. Dlatego liczą się dlań wartości, przede wszystkim te duchowe, a nie którakolwiek wiara jako system nakazów i zakazów, głoszony i wspierany autorytetem czy też powagą instytucji jak Kościół Katolicki.     - Zdążyłam już dojść do takiego właśnie wniosku - zaczęła powoli odpowiadać - jak i do tego, że musiał pan poświęcić wiele czasu na przemyślenia i na poukładanie ich w spójną całość.    - Tak właśnie jest, proszę mamy - Jerzy po raz kolejny uścisnął mi dłoń.    Spojrzałam szybko na mamę, a potem na niego. Uśmiechnęła się ledwie zauważalnie, z pewnością jednak Jerzy zauważył jej uśmiech - nie tylko ja. Z jednej strony zadowolona i szczęśliwa, z drugiej pamięć o byłym przejęła mnie nagłym chłodem. Mimo znaczniejszej różnicy wieku on też rozmawiał z moją mamą na różne tematy. I nic wtedy zapowiadało, że...     - Czyli najprawdopodobniej uznaje pan wędrówkę dusz i  wiele światów albo wymiarów - podjęła.     - W rzeczy samej - przytaknął Jerzy.    Znów rzuciłam mamie szybkie spojrzenie licząc, że zrozumie, iż zaczynam czuć się nieswojo. Dłoń zaś  Jerzego ujęłam mocno swoją lewą, a paznokciem palca wskazującego prawej przeciągnęłam po jej wierzchu, zostawiając znikającą błyskawicznie jasną linię.     - Mamo, odprowadzę Jerzego - skierowałam swoje słowa do niego równocześnie. - Dobrze? - zapytałam, chcąc złagodzić wyczuwalne w moim tonie zdecydowanie.     - Zrobiło się już ciemno - zaoponował. - Lepiej zatelefonuję po taksówkę. Odwieziesz mnie i wrócisz tą samą bezpiecznie do domu. I dasz mi znać, że dojechałaś i że wszystko jest w porządku. Zgoda? - uścisnął mi dłoń, spoglądając na mnie wyczekująco.     Ledwie powstrzymałam się od przytulenia się doń.    - Zgoda - odparłam, "mój ty Jerzy" dopowiadając w myślach.       Voorhout, 16. Kwietnia 2025 
    • @Kwiatuszek nawet o tym nie pomyślałem:)
    • @violetta Nić przepływu energii pomiędzy duszami...
    • @Jacek_Suchowicz W kaloszach można rozdeptać ślimaka:-))) Ładny wiersz, pozdrawiam;-)
    • @Domysły Monika dobrze dobrany kalosz w wodzie na pewno nie utknie służyć ci będzie wiernie w Turku Koluszkach i Kutnie :) dzięki

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      to się Tobie tylko tak zdaje bo kalosze powiodą w obejścia w listopadzie marcu i maju może masz kalosze szczęścia :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...