Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

W sumie to nad formą się nie zastanawiałam, napisałam co mi serce dyktowało i wyszło co wyszło :)

Treść chyba zawsze u mnie ważniejsza od formy, ale ostatnio rzeczywiście wychodza mi same miniatury :)

Dziękuję serdecznie za komentarz i pozdrawiam <3

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

"W domu mego Ojca jest mieszkań wiele..." (J 14,2)

 

Posiadam swą własną i niepłonną

nadzieję przemądrzałą

o złoto-ametystowym kolorze

z chryzolitowo-różowym odblaskiem

serafickich skrzydeł

 

iż z koniczyną przepachnionego

strychu mojej chatynki rajskiej

mieć będę perspektywę

na Cztery Pory Roku

Księdza Antonia Vivaldiego

 

(Wiersz pt. "La speranza saputa" pochodzi ze zbiorku "Popołudnia z Vivaldim". Kraków 2002)

 

Różne są widoki [wyobrażenia] Raju, np. Beata Obertyńska pytała w "Dokładności" o:

 

Nie żebym miała jakieś wątpliwości,

bo wiem, że w niebie będzie kiedyś wszystko,

tylko chcę wiedzieć - tak - dla dokładności, 

czy i kwitnące kartoflisko?

 

Czy kiedy wieczność - czas, co go poruszał -

z zatrzymanego już zdejmie Zodiaku -

będzie pamięcią mogła wrócić dusza

do takich kwitnących ziemniaków?

 

Czy Boża wielkość, do swych miar nawykła,

zechce uwzględnić ważąc nasze sprawy,

czym człowiekowi umiał być - na przykład -

skrzyp przydrożnego świerszcza z trawy?

 

Bo - skoro szczęścia czeka nas tam pełnia,

to poza tamtym - Niepojętym - Wszystkim -

koniecznie także: biała, młoda pełnia

nad takim letnim kartofliskiem..."

 

:))) 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Moze rzeczywiście będziemy mogli sobie wybrać miejsce bytowania w niebie, kto wie :D 

Ci co wolą wieś, niebiański raj a ci co miasto - wieczne Jeruzalem :D

Tak żartem też można, chyba... :D 

Opublikowano

Jeszcze przypomniał mi się Lechoń:

 

Niebo

 

Śniło mi się dziś niebo: zaraz je poznałem

Po zapachu koniczyn i śpiewie skowronka.

Cykały w trawie świerszcze, falowała łąka,

I wiem. że był tam Pan Bóg, choć go nie widziałem.

 

Nie widziałem aniołów, ale nad ugory

Z szumem białe swe skrzydła podniosły bociany,

I były jeszcze jakieś buki i jawory,

Które w wiatru poszumie grały jak organy,

 

A później, niby wielki robak świętojański,

Srebrny księżyc rozświetlił Akropolu gruzy,

Nad którym wysoko stał Paweł Kochański

I grał w tej boskiej ciszy Źródło Aretuzy.

 

:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękiję serdecznie za komentarz <3 Bardzo lubię pisać miniaturki. Tak naprawdę to zależy też od danej chwili, czasem mam wenę na taką krótką formę a czasem na zwrotkowy wiersz. Pozdrawiam cieplutko <3

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @huzarc - niepotrzebnie.   śmierć nie jest niema- za nią kryje się nazwisko, imię- ktoś- osoba- ktoś komuś najdroższy, najbliższy, ktoś kto ma tyle do powiedzenia. śmierć dosięgnie wszystkich- ale gdy nadejdzie czas, ludzie nie powinni ginąć od rakiet, dronów i nowoczesnych wynalazków powinni żyć
    • @Annna2 A To widzisz, zdaje się nie połapałem się, miewam tak...
    • Czym jest człowiek?... Skorupą z gliny ulepioną… Z prochu, z pyłu sypkiego – weń duszą włożoną. Ona w tej miałkiej masie nie więdnie lecz żyje, Czy to nie cud?... W tym dzieło stworzenia się kryje; Owiane tajemnicą – nierozwiązywalną. Być może Boską?... Piękną?... Na pewno astralną.   To co kruche – na nowo – wciąż trzeba budować, Tak też i ciało strawę musi ci przyjmować, A dusza za życia tę chorobę przejęła, Żeby ją wciąż karmić to człowiecza potrzeba.   Ale czym?... Czym też ona, ta dusza się żywi? Wiarą, że jest coś, co na dłużej uszczęśliwi. Przecież nie nagła rozkosz – ot namiętność byle, Uniesienie chwilowe, które zaraz zginie, Lecz pewność, która mówi: „Zobacz sens istnieje. Nie wszystko płonne, proszę, miej jeszcze nadzieję.”   Jednak dla duszy każdy owoc dziś parszywy, Już na drzewie dojrzewa cały robaczywy. Skoro wiesz, że wszystkie te, które dotkniesz – marne; Sięgnąć po któryś trudu żadnego nie warte.   Więc kroczysz bez nadziei i o suchym chlebie, Pustynią nieskończoną, po jałowej glebie Szukając źródła, w którym woda życia płynie. Ponoć tam jeszcze drzewo poznania się wije.   Ale nie ma oazy – jest fatamorgana, Źródło wyparowało i też uschła trawa, Zostały tylko węże w błocie pełzające; Tak jak ty głodne, na żer – Cię – wyczekujące.   Mimo tego, idźże, bo źródło wypłukało Coś takiego, co duszy mocy by dodało I nie zważaj wcale na jadowite żmije; Walcz o to, co u kresu podróży się kryje. Nie popadaj przypadkiem w przeraźliwy lament, Z odwagą wyjmij w błocie zatopiony diament.
    • @Amber Zrobię, tak to dobry pomysł, taneczną i skoczną piosenkę o dynamicznym przemilczeniu :)) Tak, pójdę w to :)
    • Zerwany krzyk - ostatni półton I rozbity na fotony W błysku końca przechodzę w stan plamy   A miało być widowiskowo   Białe pióropusze rakiet Odprowadziły je do stratosfery Gdzie wykluły się Uranową poświatą   Czarny deszcz i wieczna zima Wypełniły kolejne stulecia Bez kronikarzy  Bez komentarzy  Ale śmierć zawsze jest niema   Tylko te syreny  nie potrzebnie Wcześniej  Napędziły strach  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...