Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

I died for beauty, by Emily Dickinson

Pierwodruk, Czas a Wieczność,  poemat X, 10

Indeks Johnsona 449 | Franklina 448

 

Dla piękna umarłam, ale było mnie mało
Upasowanej w grobie,
Gdy spoczął ten, co umarł za prawdę
W pokoju przyrodnim.

 

Gładko zapytał, dlaczego przegrana?
„Dla piękna”, odparłam.
„A ja dla prawdy — to jak dwoje;
My bratanki”, zagadał.

 

Jak krewniacy kiedy spotyka ich noc,
Rozmawialiśmy poprzez ściany,
Aż mech sięgnął naszych ust,
I zakrył imiona.


 

Opublikowano

Dzień dobry, z prawdziwą przyjemnością przeczytałem Twój przekład. Nie znam angielskiego i  nawet mi  przez myśl nie przeszło, by ewentualnie porównywać przekład z oryginałem. Zresztą jakiekolwiek teksty literackie obcych autorów  czytam wyłącznie po polsku. Sięgnęłaś po piękny wiersz Emily Dickinson i nie mam żadnych wątpliwości, że przełożyłaś go znakomicie. Zachowałaś w przekładzie jego prawdziwe piękno i ogromną siłę wyrazu. Nie wiem, czy to jest Twój debiut translatorski, czy masz już na swoim koncie inne przekłady. Jeśli nawet nie, to myślę, że tym swoim przekładem dołączasz do grona najznakomitszych naszych poetek i poetów, którzy tłumaczyli na polski poezję Emily Dickinson. Gratulacje!

 

Opublikowano

Nie wiem czy Autorka zapoznała się z regulaminem tego portalu,

gdzie mowa o swoich wierszach. Nie znalazłem nic o tłumaczeniach wierszy, a tym bardziej innych niż własne.

Odnośnie do przekładów;

wiadomo ile tłumaczy, tyle różnych tekstów od pięknego do wiernego i gdyby obok takiego przekładu pojawił się drugi,

trzeci przekład, wtedy użytkownik portalu mógłbym wyrazić swoje zdanie - który ładniejszy, który wierniejszy.

 

Mnie osobiście nie interesują przekłady wierszy, a czy ta pozycja/przekład jest trafiony na tym portalu,

pozostawiam Administratorowi poezja.org.

Powyższe, to tylko moje widzimisię.

 

PS. Jeszcze tylko dodam, że na innym portalu literackim - vide poezja-polska.pl - nie mówi się o swoich wierszach,

a cyt. -  Użytkownik ma prawo do umieszczania nieodpłatnie w Serwisie swoich utworów, wypowiedzi, komentarzy, informacji itp.

i umieszczenie takiego przekładu byłoby tam zgodne z regulaminem.

 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Skąd taka  pewność ?

Całkowicie się z Tobą zgadzam Egzegeto.

 

Zastanawia mnie jednak - dlaczego to tłumaczenie trafiło tutaj. Być może  autorka zauważyła, że na  tym forum pojawiają się tłumaczenia, swoiste falsyfikaty  mniej lub bardziej nieudolnie przetłumaczone (stąd tyle potworków literackich) jednak bez podania tytułu i nazwiska autora tekstu oryginalnego.

Edytowane przez czytacz (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Nie jestem w stanie potwierdzić ani zaprzeczyć temu, co piszesz Bożenko o trafiających tu nieprawnych ( co jest zwykłym świństwem) przekładach, ale ale Autorka tego tłumaczenia bardzo uczciwie podała źródło i autorkę oryginału. Nie znam oryginału, stąd nie potrafię powiedzieć na ile przekład oddaje jego klimat , ale jako polski tekst wydaje mi się on dość ciekawy i być może warto by poznać utwory własne Autorki.

Pozdrawiam :)

AD

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Upraszam o czytanie ze zrozumieniem. Złego słowa nie napisałam na temat autorki przekładu, wręcz przeciwnie zwróciłam uwagę na fakt, że autorka podała do wiadomości z kogo i co tłumaczy .

Andrzeju, przeczytaj - proszę, - jeszcze raz to co napisałam.

Edytowane przez czytacz (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

To może teraz ode mnie , nie poety, po przeczytaniu wiersza regulaminu i komentarzy, słów kilka.

Ten mały ciekawski chłopczyk we mnie (patrz avatar) poprosił bym użył google.

 

" Emily Elizabeth Dickinson (ur. 10 grudnia 1830 w Amherst w stanie Massachusetts, zm. 15 maja 1886 tamże) – poetka amerykańska."

Tak więc bez naruszenia praw autorskich można tłumaczyć, jak mniemam tłumaczenie jest utworem więc zamieszczono utwór... czy własny?

Tłumaczenie zamieszczone powyżej jest tez w serwisie poema.pl podpisane "Teresa Pelka" w 2015 roku, osoba tam podpisana twierdzi że to jej tłumaczenie.

Gdybym tego nie znalazł myślałbym że to jakiś automat przetłumaczył, ale wybaczcie nei ejstem poetą więc słabo się na tym znam.

wujek google tłumaczy to tak:

 

Umarłem dla piękna, ale byłem rzadkością
Dostosowane do grobowca,
Kiedy ten, kto umarł za prawdę, był lain *
W sąsiednim pokoju.

- zapytał cicho, dlaczego nie?
- Na piękno - odpowiedziałem.
"I ja za prawdą - obie są jedno;
My bracia jesteśmy - powiedział.

I tak, jak kiczowie spotkali się w nocy, **
Rozmawialiśmy między pokojami,
Dopóki mech nie dotarło do naszych ust,
I zakrył nasze imiona.

*(tu nie wiem daczego google nie podało prawidłowego tłumaczenia  lain - położony - które zna)

(i tu nie wiem dlaczego nie podało znanego sobie tłumaczenia kinsmen -  osoba spokrewnione w linii męskiej)

Oryginał wygląda tak:


I died for beauty, but was scarce
Adjusted in the tomb,
When one who died for truth was lain
In an adjoining room.

He questioned softly why I failed?
"For beauty," I replied.
"And I for truth - the two are one;
We brethren are," he said.

And so, as kinsmen met a-night,
We talked between the rooms,
Until the moss had reached our lips,
And covered up our names.

 

A moje prawie dosłowne tłumaczenie jest takie:

 

Umarłem za piękno, lecz jeszcze nie całkiem

przywykłem do grobu,

gdy tego co umarł za prawdę złożono

w sąsiednim.  

 

Zapytał cicho za co poległem.
"Za piękno" odpowiedziałem.

"A ja za prawdę - a to to samo

jesteśmy braćmi" powiedział.

 

Więc jak krewni którzy spotkali się nocą,

rozmawialiśmy pomiędzy grobami,

aż mech dosięgnął naszych warg,

i zakrył nasze imiona.

 

Nie jestem poeta więc nie oddałem chyba nastroju, parę słów zmieniłem starając się oddać sens zdań.

W drugim wierszu jest dopasowałem się do grobu.. ale to chyba gorzej oddaje sens.

jest też problem z room- dosłownie pokój, komnata, pomieszczenie, miejsce, komora.

 

Więc mogłoby być i tak

Umarłem za piękno, lecz jeszcze nie całkiem

przywykłem do grobu,

gdy tego co umarł za prawdę złożono

w komorze sąsiedniej.  

 

Zapytał cicho za co poległem.
"Za piękno" odpowiedziałem.

"A ja za prawdę - a to to samo

jesteśmy braćmi" powiedział.

 

Więc jak krewni którzy spotkali się nocą,

rozmawialiśmy między komorami,

aż mech dosięgnął naszych warg,

i zakrył nasze imiona.

Edytowane przez Freemen (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No, nie przesadzaj z tym nie byciem :). Twoje dwa tłuczenia ex aequo na pierwszym miejscu (chociaż sklaniałbym się badziej ku pierwszemu), na drugim tłumaczenie Autorki wątku, a najgorzej wypadł wujek Google w  mojej ocenie. Odwaliłeś kawał dobrej roboty :).

Pozdrawiam i do poczytania :)

Opublikowano

W języku angielskim "him" odnosi się  zasadzie tylko do ludzi, a jeśli ie to do czegoś co jest personifikowane jako mężczyzna. Więc ten co umarł za prawdę jest w oryginalnym w wierszu rodzaju męskiego.

A przy okazji... for tłumaczy się zwykle jako dla, ale często też za. W połączeniu z die (umrzeć) prawie zawsze "for" znaczy "za"., dlatego tytuł powinien brzmieć

 

Umarłem(łam) za piękno

 

A na przykład "battle for" jest "bitwą o"

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Podoba mi się, mam tylko taką uwage. W angielskim wierszu niezależnie od interpunkcji każdy wiersz zaczyna się wielka litera, co nie powinno nas mylić przy przekładzie. Scarce właściwie znaczy rzadkość, ale tu jest połączone z "Adjusted " zwróć uwagę na interpunkcję, skoro jest to coś znaczy. Fraza "scare adjusted" jest niezwykle rzadka, lecz adjusted znaczy dopasowanie dostosowanie, a scarce ma to dostosowanie określać, dlatego skałniam się do "ledwie dostosowany"., a podejrzewam że autorce chodziło o "dopiero co pochowany".

Druga sprawa to "And I". Myślę że gdy jest na początku wypowiedzi powinno być tłumaczone na "A ja", a gdy and łączy "I" z kimś innym (na przykład "You and Me") na "i ja".

Edytowane przez Freemen (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Nie jestem filologiem, znam Polaki bo to mój ojczysty język i parę lat mieszkałem w UK wiec troszkę czuję gramatykę angielską lepiej niż gdy jeszcze tam nie byłem. W moim odczuciu scacre w tym miejscu jest przymiotnikiem oznaczającym niedostatecznie, niewystarczająco i określającym następujący po nim  "adjusted" oznaczającym dopasowanie. Dlatego nie sądzę by "wyjątkiem dostosowanym" było intencją autorki.patrząc na całe zdanie chodzilo raczej o to , że Umarł za piękno i (tu opis jakiegoś stanu który przemija, więc z połączeniem faktu pogrzebu określa pewien przedział czasu, na przykład jeszcze do końca nie ostygłem), gdy w komorze sąsiedniej położono tego który umarł za prawdę.

 

Umarłem za piękno, lecz jeszcze niewystarczająco

dostosowałem się do grobu,

gdy ten który umarł za prawdę został położony

w sąsiedniej komorze.

 

Tak to widzę "prawie dosłownie" przetłumaczone.

Edytowane przez Freemen (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

To co napisałam dotyczyło nieudolnych tekstów, które wyglądają jak tłumaczenia translatora Google.  Wyraziłam jedynie  przypuszczenie, że być może to spowodowało zamieszczenie tutaj tego tłumaczenia. Autorka opatrzyła  swój przekład wszelkimi potrzebnymi informacjami więc  to co napisałam nie dotyczyło tego wpisu.

 

"ale" i obrona autorki  noszą znamiona polemiki ;)

 

Przyjmuję do wiadomości, że to nie za mną  się spierałeś  ;)

 

 

 

Edytowane przez czytacz (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Nietrudno zauważyć, że Teresa Pelka, Autorka przekładu wiersza Emily Dickinson, niemal od samego początku spotkała  się z niechęcią komentatorów. Po wpisie bowiem Justyny Adamczewskiej oraz Waldemara Kubasa, przyszedł czas na Egzegetę, który, powołując się na regulamin, podał w wątpliwość samą zasadność zamieszczania na portalu nie „swoich” wierszy, a więc w tym przypadku przekładów cudzej twórczości. Egzegeta z całą szczerością wyznał, że „jego osobiście nie interesują przekłady wierszy” (dość dziwne wyznanie jak na poetę), ale w końcu to jego sprawa i mnie nic do tego. Dodał, że interesuje go, „czy ta pozycja/przekład jest trafiony na tym portalu”. I pozostawił tę kwestię do rozstrzygnięcia Administratorowi portalu poezja.org. Jednocześnie podał adres serwisu, na którym jego zdaniem tego typu literacka aktywność mogłaby znaleźć swoje miejsce. Na szczęście Administrator nie okazał się niewolnikiem regulaminu i pozostawił piękny wiersz Emilii Dickinson na forum, czym dał wyraz nie tylko swojej wspaniałomyślności, ale i kultury, które zasługują na najwyższe uznanie.

 

Na Egzegecie przekład Teresy Pelki nie zrobił żadnego wrażenia. Przytomnie stwierdził, że ilu tłumaczy, tyle różnych tekstów. I dopiero ewentualne porównanie drugiego, trzeciego, kolejnych, mogłoby dać odpowiedź, który z nich najlepszy. Te poniekąd oczekiwania Egzegety stały się ciałem, bowiem niebawem nastąpił cały wysyp nowych przekładów sporządzonych na portalu ad hoc. Zanim przyjrzymy się im bliżej, warto wspomnieć, że przez jakiś czas toczyła się dyskusja i zastanawiano się, „dlaczego to tłumaczenie Teresy Pelki)  trafiło tutaj”, a więc na forum poezja.org. W związku z tym padały różne przypuszczenia i hipotezy. Generalnie wypowiedzi komentatorów charakteryzowały się zarówno dystansem, jak i wyraźnym sceptycyzmem. Komentatorka o nicku Czytacz zapytała mnie wprost, skąd ta moja pewność, to moje niezbite przekonanie, że Teresa Pelka przełożyła wiersz Emily Dickinson znakomicie. W tle tego wszystkiego tliło się ogólne przekonanie, że mój entuzjazm nie ma właściwie solidnych podstaw, jest sztuczną wydmuszką, zwykłym nieporozumieniem. I w takiej właśnie atmosferze, obok przekładu Teresy Pelki powstały na forum kolejne tłumaczenia. Najpierw dwa równoległe autorstwa Freemena, a następnie, po paru godzinach przekład Jacka K. Freemen znalazł w Internecie tłumaczenie wujka Google’a i nie omieszkał udostępnić go czytelnikom wraz ze swoimi przekładami. Przekłady Freemena szczególnie spodobały się Sylwestrowi_Lasocie i przyznał im pierwsze miejsce ex aequo. Na drugim znalazło się tłumaczenie Teresy Pelki, natomiast najgorzej wypadł w jego ocenie (i słusznie!) wujek Google. Sylwester_Lasota sporządził swój ranking w chwili, gdy jeszcze nie przybył ze swoim tłumaczeniem Jacek K. A później nie interesował się już swoim rankingiem. Kiedy sobie na nowo przypomni o nim, możemy być pewni, że Teresa Pelka spadnie z drugiego miejsca na trzecie. Aż strach pomyśleć co będzie, gdy posypią się następne tłumaczenia. Teresa Pelka prawdopodobnie z każdym kolejnym przekładem będzie spadać coraz niżej. No ale kto jej kazał wyskakiwać z jakimiś głupimi przekładami. Z góry było wiadomo, że tak to mniej więcej będzie wyglądać. Taki jest zwykle los prawdziwych artystów, kiedy znajdą się pośród zgrai amatorów i niedouczonych aspirantów.

 

Już pierwsza zwrotka wiersza Emilii Dickinson pokazuje, jak niedościgłą tłumaczką jest Teresa Pelka. Oddajmy jej głos:

 

Dla piękna umarłam, ale było mnie mało

Upasowanej w grobie,

Gdy spoczął ten, co umarł za prawdę

W pokoju przyrodnim.

 

Ileż niezmierzonego piękna i poezji najwyższego lotu jest już w tych czterech wersach zbudowanych na słowach właśnie takich, jak to ma miejsce wyżej! Jaka niesamowita wyobraźnia poetycka i talent autorki przekładu, by sięgnąć po takie jak te słowa: „było mnie mało upasowanej w grobie”. Czyste piękno. Czy na przykład taka odkrywcza metafora: „pokój przyrodni”, która jednocześnie antycypuje późniejsze „pokrewieństwo” kobiety i mężczyzny spoczywających w grobach obok siebie, które to pokrewieństwo sami dla siebie odkryją i które zasadza się na tym, że ona umarła dla piękna, a on umarł za prawdę.

Nawiasem mówiąc, genialnym pomysłem translatorki było rozróżnienie osób, spoczywających w grobie, na kobietę i mężczyznę. Tłumaczenie nie musi być literalnie wierne, ale powinno być zawsze artystyczne. A ten warunek Teresa Pelka spełnia doskonale.

 

Absolutnie nie dorównują tej przepięknej strofie analogiczne zwrotki z przekładów Freemena. Jedna z nich brzmi tak:

 

 

Umarłem dla piękna, lecz jeszcze nie całkiem

przywykłem do grobu,

gdy tego co umarła za prawdę złożono

w sąsiednim.

                   

Druga zaś brzmi tak:

 

Umarłem dla piękna, lecz jeszcze nie całkiem

przywykłem do grobu,

gdy tego co umarł za prawdę złożono

w komorze sąsiedniej.

 

 

Niestety. Filologiczna zgodność z oryginałem odbywa się tu kosztem poezji i wartości artystycznych.

Jeszcze gorzej sprawa ma się z pierwszą zwrotką w przekładzie Jacka K. Czytamy tam:

 

Umarłem dla piękna, ale byłem wyjątkiem
Dostosowanym do grobowca,
Kiedy ten, kto umarł za prawdę, był ułożony
W sąsiednim pokoju.

 

Można by porównywać i analizować kolejne zwrotki zamieszczonych przekładów, ale szkoda na to czasu. Wniosek i tak jest jeden. Tłumaczenie wiersza Emily Dickinson przez Teresę Pelkę jest tutaj niedościgłe.

Panowie, proszę, bez urazy. Ale Wasze przekłady to co najwyżej plon pracy rzemieślników, lecz nie artystów. Być może dlatego, że swoje przekłady zrobiliście w pośpiechu i na kolanie. Jeśli planujecie w przyszłości zostać prawdziwymi tłumaczami, przed Wami jeszcze dużo nauki, choć sukces wcale nie musi być gwarantowany. No ale najpierw musicie się nauczyć szacunku dla tych, którzy już tłumaczami są.

 

 

 

 

Edytowane przez Waldemar Kubas (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ojciec Orest podszedł do Myszki i ku powszechnemu zdziwieniu, przytulił ją ramieniem i okrył na powrót jej wdzięki. Uśmiechnęła się do niego ni to z wdzięcznością ni to ze zmieszaniem po czym upadła mu do stóp i całując je, gorliwie się żegnała. Zakonnik szybko uniósł jej ciało wątłe i patrząc z delikatnym współczuciem odrzekł.   - Dziękuję Ci Biała Myszko. Niejeden rycerz gubi na polu bitwy i w godzinie próby swój honor i dumę - I patrzył w jej oczy z dumą - A Ty jesteś skrzywdzoną i kruchą istotą, która jednak odnalazła w sobie siłę by przyjść tu i pod twardą i zimną domeną trybunału, złorzeczyć i bluźnić na dostojnika kościoła świętego. Lecz nie po to by nieboszczyka zrównać z cuchnącym błotem Loivre a po to by prawdę okazać nam ślepcom doczesnym. Idź w pokoju boże dziecię. Za odwagę Twą ja Ci wszelkich łask i pokuty rozgrzeszenia udzielam. Niech Bóg w trójcy jedyny, zdejmie z Ciebie plamy grzechu i do zbawienia duszy powoła. Idź i nie grzesz więcej.   Myszka, ujęła dłoń ojca Oresta i ucałowała z czcią najwyższą jego pierścień. A ten po chwili pobłogosławił jej znakiem krzyża na czole i ucałował jeszcze czule miejsce postawienia znaku Pana. Dwaj franciszkanie, nadal w idealnym milczeniu odprowadzili ladacznice na powrót w tłum. Tymczasem dla ojca Nérée to już było za wiele.   - Nie macie prawa! - Jak wściekły pies rzucił się przez dzielący ich stół i ucapił habit ojca Oresta za materiał na plecach. Ten od razu zerwał się z uchwytu i oddalił się na bezpieczną odległość aż pod szafot. - Murwy i wszetecznice rozgrzeszacie, choć one plują jadem na nasz stan duchowny i kardynałów i świętych a nawet samego Boga za nic mają. Jak śmiesz! Psi synu, kochanku bladiugi, kurwysynu parchaty! - złapał za to co miał pod ręką i rzucał na oślep w szale. W stronę ojca Oresta poleciała i złota patera z owocami i kielichy i wreszcie księga z liścikami i nazwiskami alfonsów i murew z całej okolicy - Bies z Was prawdziwy a nie zakonnik i brat mój! Myślisz, że ojcem świętym jesteś czy świętym Piotrem samym!? Koniec tej farsy dla plebsu. Inaczej straży każe wszystkich tu dziś powiesić i na ostrzach roznieść!   Ojciec Orest uniknął zgrabnie wszystkich przedmiotów i wszedł na szafot. Podszedł do Orlona i jego także objął jak brat. Zdjął mu pętle i oddał zdziwionego skazańca pod kuratele franciszkanów, którzy momentalnie stanęli na deskach szubienicy i tworząc krag cichy i tajemniczy, chronili swymi ciałami oblicze świętego i alfonsa.   - Nie chowaj się za plecami braci mniejszych - Nérée podążył z wściekłością ku schodom szubienicy - Szelmo! Ty się z motłochem bratasz i stronę morderców bierzesz - wycelował oskarżający palec w Orlona i nadal w szale obrażał - Nie stójcie braciszkowie jak picze zatrwożone, tylko pojmijcie tego uzurpatora i dawnego szulera i zbójcę. Bo nikim on więcej jak szczurem, grzechem jak dżumą wypełnionym od stóp po łysy łeb zdradliwy. Pojmać zdrajcę, kto w Zbawiciela krew i ciało wierzy!     Próbował wspiąć się na deski szafotu, lecz franciszkanie zamiast usłuchać jego wezwania, to wzięli widać stronę Oresta i po krótkiej szarpaninie, zepchnęli wspólnie ciało Nérée ze schodów. Niechybnie dominikanin, skręcił by kark swój wysoko podgolony gdyby nie kolejna szybka interwencja generała d’Aubignác. W ostatniej chwili podtrzymał starca pod ręce i z wyrzutem spojrzał ku postaciom na szubienicy. Lecz nie rzekł ni słowa.     Za to ojciec Orest przeszedł do oratorskiej ofensywy. I grzmiał i ciskał słownymi piorunami jak pogańskie bóstwo karzące swych wyznawców.     - Zawrzyj pysk swój wężowy gadzie w habicie, który o dziwo nie pali twej plugawej skóry, ogniem piekielnym - spokój jego oczu I rysów był jednak nad wyraz boski w tej chwili - Nie dzierżę kluczy do bram niebios ani nie kroczę w świętości wśród aniołów I świętych, bo jak słusznie zauważyłeś do kapłaństwa i dróg Boga doszedłem przez bagna i pustynie występku i grzechu. Nie wstydzę się matki murwy i ojca rzemieślnika. A grzechy swe wobec bliźnich odpokutowałem z nawiązką. Lecz mam poparcie papieża i króla i legatem ich się zwać mogę. Więc daj sąd ten ukończyć w zgodzie i godności jemu właściwej i nie wyrywaj się tak ku objęciom drewnianej oblubienicy bo kto wie czy i Tobie stryczka kat nasz nie wyrychtuję za to co tu przyszło nam słyszeć.   Odpowiedział mu dziś po raz pierwszy d'Aubignác, który widać dążył do rychłej ugody a nie wątpliwie wyglądającego na forum całego miasta sporu   - Ojcze Oreście, zawsze Wam byłem przyjacielem i doradcą i zawsze byłem Wam rad. Nie kłóćmy się przed majestatem miejskich radców i królewskich doradców. I nie przed oczyma Boga naszego. Pozwolimy Wam dokończyć to co rzecz Wam nakazano. Mówcie dalej w imię boże.   I o dziwo zeszli razem z Nérée spowrotem na swoje miejsca, wśród całkowicie zszokowanym i poruszonych tym nagłym zajściem rajców. Franciszkanie zluzowali, zwarty dotąd szyk wokół Oresta i Orlona, jeden z nich wręczył dominikaninowi cudem ocalony chyba od gniewu Nérée dokument królewski. Ten ujął go z czcią i odnalazł w tekście właściwą frazę.   - Miejscami uprawiania grzechu I sodomii była kamienica w dzielnicy Gayet należąca do szelmy Orlona de Villargent, którego to dziewczęta i alkohol jak Diabeł kusiły kardynała. Kardynał oddał swój żywot jak ostatni frant i nędzną szumowina. Gnijąc w rynsztoku ulicy uciech, bez odzienia i resztek świątobliwej godności. Sztylet, który w jego piersi spoczywał był karą właściwą dla jego jestestwa bez różnicy kto go w jego ciało wymierzył. De Villargent czy jego nierządnice. Co więcej szelma w celi zamknięty, na ostatniej swej spowiedzi, wyjawił innych prowodyrów występku i cudzołóstwa, którzy w jego domu uciech, zabaw zepsutych używali. Członek i główny oskarżyciel trybunału. Ojciec Nérée ,który z całą żarliwością domaga się powieszenia Orlona de Villargent sam był gościem jego domu w Gayet. Miał swój pokój na poddaszu. Gdy nie było go w klasztorze przez czterdzieści dni, twierdził, że przebywał na rekolekcjach. Prawda, przeżywał rekolekcje ciała z młodą dziewczyną o imieniu Pluie. Ponoć śpiewała mu pieśni z psalmów… gdy nie miała zajętych ust czymś innym.   W tłumie wybuchł śmiech, choć niektórzy zadrżeli na myśl o bluźnierstwie.   - Z kolei brat Célestin d'Aubignác, obecny tu i również siedzący w loży sędziowskiej, przyjmował miesięczną daninę od alfonsa de Villargent za ochronę przed rewizją. Gdy dziewki płakały na widok swego chlebodawcy, nie czyniły tego tylko z tęsknoty. Czyniły to z lęku, że razem z nim zniknie ich ostatnia nadzieja, że zostaną tylko pod opieką duchownych... którzy nie raz, i nie dwa, okazali się gorsi od klientów.   Ojciec Orest opuścił dokument, odetchnął głęboko i rzekł powoli:   - Nie żądam uniewinnienia Orlona de Villargent. Żądam, by został wysłuchany. A potem, być może, osądzony... przez kogoś, kto nie zhańbił swego sumienia dotykiem tej samej rynsztokowej wody, w której pływał skazany. Tak z bożej woli ogłaszam. Niechaj zapis ten zostanie przeczytany w obecności ludności Lanoire, duchowieństwa i zakonników, oraz w obliczu śmierci, której stryczek już czeka.   Taka była wola najwyższego króla Francji Karola. Tłum w ciszy jedynie zwiesił głowę a Orlon odetchnął z wyraźna ulgą.
    • @Migrena dziękuję za uznanie dla wiersza:):) @huzarc Dzięki serdeczne:) @E.T. Dziękuję:) @Berenika97 Bereniko zaręczam Ci, że Twoje komentarze są piękniejsze od moich wierszy:):) dziękuję:)
    • Nie pasuję do żadnej życiowej roli. Widzicie, miejsce i czas skrojone specjalnie dla mojego umysłu. Despotycznego kłamcy o nieistniejącym acz wielkim ego. Dlatego mnie z czasem odrzucają poławiacze dusz. Oni wolą się sycić blaskiem prawdy, a nie zaśniedziałym, skarlałym blaskiem sztucznych pereł. Nie dla mnie piękne i czyste oceany wrażliwości. Więzić mnie będzie po wieczność. Czarną smołą i jadem trującym wypełniony, Depresyjny, żelazny kubeł. Zasypiam z wolna, pełen lęku i fobii. Ściany mrużą już z wolna swe mętnoszare oczy. Kroki na schodach i szczęk zamka. To duch przywołany. Zagląda do wszystkich pokoi. Uwierz. Mnie nie męczą zjawy i wytwory mojego umysłu cierpienia. Ten dom jest nawiedzony. A ja jego, tysięcznym może duchem. Co noc głębiej, w murach i piwnicznych trzewiach uwięziony. Męczy mnie bezsens. Pustka ideowa. Bezcelowość istnienia. Zgniłem. Spróchniałem. Zblakłem za zasłoną, brudnych okiennic. Niespodziewani goście. Strach i ciekawość. Rzucona w kąt sypialni na piętrze, naftowa lampa. Zagłada domu Dohertych. Pożaru jasna łuna. Demonie ognia, oczyść mnie z niewoli. Mnie! Tego domu, przeklętego piastuna. Idź korytarzem światła duszo. Do samego końca. Do ognia piekielnego, jasnego lśnienia.
    • @Tectosmith ja tylko zabrałem głos w kwestii religijnej, jestem wierzący i nie wstydzę się tego wstyd mi tylko za portalowych agnostyków i ateistów, którzy nie szanują uczuć religijnych innych od siebie tak,że nie jest to wykłócanie a poza tym to ty wywołałeś ,,temat,,, pierwszy
    • @Alicja_Wysocka ... słowo w szkatułce schowałam gdy przyjdzie zimno będę wyjmowała wiele ciepła mi dało pewnie więcej zostało  ... Pozdrawiam serdecznie  Miłego popołudnia 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...