Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

potrafi tworzyć osobowość
pierwszym wrażeniem zbić z pantałyku
w animusz oblec postać młodą
starszej powabu dać bez liku

zazwyczaj z suknią chodzi w parze
udany romans ma z garniturem
z żakietem skreśli wyraz twarzy
z paltem lub futrem stworzy urok

do letnich ciuszków jest dodatkiem
w ciacho przemieni twarz pospolitą
z obfitym rondem oraz kwiatkiem
nagość przed słońcem schroni szybko

fasonów przecież ma tysiące
wdzięczny dodatek co szyku szuka
przypadkiem wzbudzi śmiech gorący
dobrze go dobrać to jest sztuka

Opublikowano

@Jacek_Suchowicz

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


to byłoby zbyt oczywiste
rozumiem, że sobie kpisz co to znaczy "szczególnie poukładany samodzielny" czyżby sugestia że inne piszę z kimś wspólnie
Pozdrawiam
Wiersz nie musi mieć tytułu "kapelusz" nawet nie powinien.

Gdyby wiersz potraktować jak swoje dziecko, które dorosło do do tego żeby
opuścić mieszkanie w szufladzie, wtedy staje się samodzielny, żyje swoim życiem,
sam powinien sobie dać radę, ma już nowe mieszkanie (czytaj portal)
ma tytuł (jak wykształcony człowiek) czasem pozycję (jest nagradzany)
wiedzie mu się nieźle (jest w końcu poukładany, porządny)

Cieszy mnie ogromnie, że piszesz, sam czy czy z kimś - to bez znaczenia.
Nie posądzaj mnie proszę o kpinę w żadnym temacie, bo sprawisz mi przykrość.

Tymczasem słonka :)
Opublikowano

no właśnie czy nie za bardzo poukładany i nie zbyt porządny
w tej swojej porządności - dobrze odrobionej pracy domowej
jak patrzę z dystansu to ciut przynudza może jak mi starczy wolnego czasu ciut pierzu i soli dodam
Dzięki pozdrawiam:))
ps zbyt wysoko Ciebie cenię aby Ci przykrość sprawiać

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnie komentarze

    • Pola zmieniają swoje sukienki, układają je miękko na ziemi, nagą piersią chcą jeszcze nęcić lecz on odchodzi, już nic nie zmieni.   Może choć drzewa w domu sadzie, rumianą dotkną go dłonią, rozkoszną słodycz wtopią w usta, do pozostania tutaj go skłonią.   Żurawie snują pieśni smętne o tym by serca nie zamykał a on wplątany już w ich skrzydła, gdzieś w horyzoncie westchnień zanika.   Wszystko porzuca na swej drodze, nie obejmie nikogo ramieniem, ani mnie stojącej na progu, ani słońca z ostatnim promieniem.
    • Noc rozlała się po mieście jak smoła. W jej czerni kołysały się izraelskie iskry - maleńkie, wściekłe gwiazdy Dawida, niosące śmierć palestyńskim dzieciom, spadając prosto w ich kołyski. Wcześniej był tu szept bajek na dobranoc, teraz tylko świst spadających bomb. Na progu domu leży rozerwana lalka. Niebo pękło jak gliniane naczynie napełnione krzykiem. Z rozdarcia wypłynął ogień, który wypala imiona z pamięci ulic. Domy, wczoraj pachnące chlebem i snem, teraz stały się grobowcami oddechów. Pusta miska, w której jeszcze wczoraj pachniała zupa, dzisiaj pełna jest gruzu, Na progach - miski z wodą, której nikt już nie dotknie. Ulice zamieniły się w koryta bezimiennych rzek, niosących małe sandałki, szmery warkoczy, plusk niedokończonych historii. Dzieci - wiosny, które nigdy nie zakwitną - spoczywają w ramionach piasku. Ich rączki zaciśnięte na powietrzu, jakby chciały chwycić chmurę i napić się deszczu. Wiatr czesze im włosy jak matka, która nie umie przestać kołysać. Oczy, które znały tylko kształt matki, gasną, nim zobaczą poranek. Głód ma twarz wygaszonego ognia, gościnnie gasząc głosy głodnych, idzie od domu do domu i niesie w niebyt najmniejszych, w ciemność, ciszę i chłód. Każda ruina to zamrożony krzyk. Każdy cień - zapamiętane imię. Powietrze pachnie spaloną kołysanką. Na krawędzi popiołu rośnie drobny chwast. W jego cieniu drży pamięć światła, ostatnie westchnienie świata, którego już nie ma. Morze staje się lustrem, w którym odbijają się rozmyte twarze, odpływające powoli, jakby ktoś gasił światło w oczach całego świata. Księżyc, blady świadek, przykrywa ich swoim światłem jak prześcieradłem, żeby nikt nie widział, jak dzieci odchodzą, zabierając ze sobą całe słońce. I w tej ciszy, w tym popiele, tylko wiatr śpiewa mszę nad utraconymi: dla kobiet, dla starców, dla dzieci, dla świata, ktory umarł w jednej nocy. Płaczą drzewa, płaczą dachy, płaczą kamienie. Każdy krok po ulicy to echo niewypowiedzianego krzyku. Każdy oddech jest listem, którego nikt już nie przeczyta. List do matki, list do brata, list do świata, który nie usłyszał, nie widział, nie poczuł. I choć noc wciąż spowija miasto jak smoła, w jej ciemności drży pamięć - pamięć, która płonie, jak lalka, a wiatr niesie jej dym, choć światło już dawno zgasło.  
    • @andrew  tak to prawda. Wielu. I każdemu z nas to się uda. Piękny poetycki
    • @Marek.zak1 Poziam tak. Mogó? Powiem tak. Mogę? Równouprawnienie, równouprawnienie! Krzyczą wszyscy. No i ok- nie mam nic przeciwko. Ale to równouprawnienie często kończy się np gdy trzeba wtargać meble- na czwarte piętro ( bez windy)
    • Tak, to jest wiersz. Udało się zatopić w poezji ;)  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Jacku, dlaczego psujesz odbiór białego wiersza?      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...