Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

A może Pan Bóg przyjdzie i powie: "Wstań i idź?"


Rekomendowane odpowiedzi

Ilekroć na niego patrzyła, widziała nieme błaganie w jego oczach. Nieme, bo on nie mógł już mówić. Pomimo młodego wieku-39 lat- nie mógł. Widziała to tysiące razy. A jednak... Wszystkie te rurki, kabelki- przerażały ją. Oplatały całe jego ciało, wychodziły z każdego centymetra kwadratowego, nie zostawiając ani jednego wolnego skrawka. Przykryty był tylko białą płachtą. Nad głową miał monitor z zielonym, nierównomiernym wykresem. To ciągłe pikanie było nie do wytrzymania! Pip...pip...pip... Lecz najgorsza była świadomość tego, że wystarczy jeden ruch ręki, aby wykres na czarnym ekranie zamienił się w ciągłą linię poziomą. Wystarczy odłączyć jeden, obojętnie który kabelek, żeby pomieszczenie wypełnił przeciągły, jednostajny pisk dobywający się nie wiadomo skąd. Piii... umiała to sobie wyobrazić aż za dobrze. Zdarzyło jej się to kilka razy w pracy i niejeden raz widziała to w telewizji: w „Ostrym dyżurze”, czy w „Na dobre i na złe”. Ale to były filmy. Jakże one różnią się od rzeczywistości!
Niejeden raz siedzieli na kanapie przed telewizorem, popijali kawę i rozmawiali o tym. I oboje zgodnie twierdzili, że woleliby umrzeć niż być sztucznie przytrzymywani przy życiu. Dla niego było to poniżające. Od dziecka już wiedział, że chce żyć tak długo, jak długo będzie mógł sam o siebie zadbać. Lecz były to rozmowy bez żadnych zobowiązań. Nikt nawet nie przypuszczał, że już niedługo może ich to dotyczyć bezpośrednio...
Ciemna, mokra ulica...przyćmione światła latarni widziane przez gęstą zasłonę z deszczu...błyski świateł samochodowych... Nagle pisk opon...światła samochodowe białe, czerwone...deszcz...drzewo...krzyk...deszcz...pęknięta przednia szyba...
Z transu wyrwał ją głos pielęgniarki:
-Pani doktor, jest pani proszona na salę operacyjną nr3. Za 15 minut.
Odpowiedziała skinieniem głowy, nawet się nie odwracając.
Spojrzała na męża i zdała sobie sprawę z tego, że płacze. Płakała bezgłośnie, cały żal zatrzymując w środku, w sobie.
Jako świadek wypadku wiedziała, że można go było uniknąć. Jako lekarz wiedziała, że pacjent nie ma żadnych szans na dalsze, samodzielne życie. Jako kobieta wiedziała, że bez męża nie poradzi sobie. On był wszystkim, co miała. Nie mogli mieć dzieci, lecz nie załamali się z tego powodu-mieli siebie nawzajem.
Do czasu.
I znów: Pisk opon...krótki krzyk...deszcz...latarnie uliczne...światła samochodów... No i to drzewo... Ostatnie, co widziała, to było to drzewo... Drzewo widziane przez popękaną szybę samochodu.
Ale to już było. Teraz po głowie chodziła jej jedna myśl. Jedna, jedyna. Zrobić, nie zrobić?
Wiedziała, że mąż byłby jej wdzięczny, podziękowałby, gdyby jeszcze mógł. W jednej sekundzie przeleciały jej przez głowę wszystkie rozmowy na ten temat. Lecz 10 lat temu przysięgała. Przysięgała właśnie, że między innymi nigdy tego nie zrobi. Poza tym była wierząca, a wiara katolicka zakazywała tego. Tego, co nazywała eutanazją...
I znowu przed oczami stanęły jej wszystkie te ich rozmowy. Następnym obrazem, który się pojawił, był moment, gdy 10 lat temu podniosła prawą rękę do góry i wypowiedziała jedno tylko słowo: „Przyrzekam”.
Była pewna, że jeśli teraz wyciągnie rękę i zrobi to, nikt nie będzie jej o to podejrzewał, bo takie rzeczy, jak nagła, niewyjaśniona śmierć w szpitalu, są już przecież codziennością. A jeśli akurat będzie ktoś przechodził i zobaczy? Tak... Wtedy niewątpliwie pójdzie do więzienia.
I znowu: Deszcz...drzewo...migające światła...drzewo...krótki krzyk...drzewo... I nagle ciemność.
Dźwięki zaczęły do niej dochodzić jakby z oddali. Najpierw były całkiem ciche; stopniowo narastały. Panował ogólny hałas i tłok. Zobaczyła w pokoju 3 pielęgniarki i 2 dyżurnych lekarzy. Każdy cos krzyczał, każdy coś wołał... Oprócz ich głosów słychać było jeszcze coś. To coś wyrazie wybijało się spośród ogólnego hałasu. Nagle w jej uszach wszystko ucichło. Pozostał tylko jeden, jedyny dźwięk, który wwiercał się jej w głowę niczym wiertarka w cegłę, pozostawiają niewidoczne, lecz jakże bolesne dziury. Ona już wiedziała, co się stało. Był to bowiem przeciągły, jednostajny pisk, dobywający się nie wiadomo skąd. Sygnalizował on ustanie pracy serca... Lecz nikt jeszcze nie wiedział, że razem z tym sercem, stanęło jeszcze jedno serduszko.
Tym razem było to jej własne...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca wyabstrahowałem związek między lekarką, a późniejszą denatką. Czy to mąż doktorki poległ w wypadku, a ona na zawał. Proszę wybaczyć, lecz dla mne nie wynika to z tekstu. Miałem nadzieję, że oboje leżą i jej się tylko wydaje, iż nad nim siedzi. Nie ma jednego błędu, ni literówki - wydaje mi się - przeczytałem z ciekawością.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najpierw do ashera- nie musi wcale wszytko wynikac z tekstu, zwlaszcza ze to czy byla doktorka czy nie jest poniekad powiedziane- widziala takie rzeczy milion razy w telewizji- wiec lekarka nie jest , poza tym najistotniejesze jest to ze zona podejmuje decyzje o odlaczeniu meza od aparatury. Mnie sie ten tekst bardzo podobał, choc troszke bardziej moznaby rozbudowac napiecie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałam to opowiadanko z zamiarem wprowadzenia wątku eutanazji. I w początkowych zamysłach miało byc tak, że kobieta przeżyła wypadek, facet też, ale on nie jest wstanie dalej sam funkcionować. I jej jest bardzo przykro i cierpi. I teraz zależy od Twojej interpretacji: albo pociągnęła za kabelek, przestraszyła sie tego, co zrobiła i zmarła na zawał; albo jej mąż sam wykorkował, a jej, z wielkiego żalu, ustała praca serca... Jak wolisz, asher ;-))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No - zgrabnie opowiedziane, z niedomówieniami ;)

W przeciwieństwie jednak do ashera - doszukałem się kilku drobnych usterek:
1) pauzy wokół dywizów :)
2) pauzy po wielokropkach :)
3) pauza po nr (nr3) :)
Trochę mi niezbyt zabrzmiało "serduszko" - celowy infantylizm? ;)


Natomiast wielki plus za polski cudzysłów :)



Pozdrawiam
Wuren

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Starzec podoba mi się gra słów : unieś się na tyle - to takie pojemne znaczeniowo

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      , przed upadkami, chroni stanięcie w prawdzie, choćby najbardziej niewygodnej, o tę warto zawalczyć ;), pozdrawiam
    • @poezja.tanczy dziękuję bardzo za obecność pod tekstem i za zabawną puentę

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      , cieszę się, że wiersz się podoba, jest on w dużym stopniu tekstem humorystycznym, fantazyjnym i mam nadzieję, że tutaj Czytelnicy umieją to doskonale wyczuć ;)), pozdrawiam miło   Dziękuję wszystkim Komentatorom, pozdrawiam :)
    • @Łukasz Jasiński … bardzo mnie Pan ubawił ze swoją radą : „ proszę nie czytać …” - więc ku uściśleniu - czytam każdy komentarz, nawet krytyczny, choćby już z szacunku dla Czytelników odwiedzających mój tekst :) Tak się składa, że …nie dla wszystkich tutaj jestem nowa, natomiast Osoby, które mnie znają, wiedzą doskonale o ważnych dla mnie priorytetach, a głównym jest wartościowa sztuka, takiej poszukuję; u innych i  do takiej docelowo sama dążę.   Byłabym na Pana miejscu ostrożniejsza w interpretowaniu cudzych komentarzy, Czytelnicy mają swój gust, może odmienny od Pańskiego; a mądry Komentator - zawsze pozostanie suwerenny i fair wobec swojej wizji; nie szukajmy strategii grupowych, bo to może być wobec kogoś niesprawiedliwe, ( choć tak, znam też zachowania stadne z innych portali).   Próbuję pisać w miarę zróżnicowanie; definicje prozy poetyckiej mocno upłynniły swoje granice; właśnie przeczytałam tomik wziętego polskiego Poety, którego Poezja wytycza kierunki nowej formie wypowiedzi, tam możnaby ze świecą szukać środków retorycznych ;)) pozdrawiam.
    • @Łukasz Jasiński Nie musi Pan rozmawiać z Violą, to Pana wybór.   Wielu mężczyzn stosuje metodę ,,psa na baby" , ale ona jest szybko przechwytywana przez kobiety i tacy mężczyzni, z łowców stają się ofiarami... Ma Pan rację, że mężczyzni nie cierpią kobiet, ponieważ kobiety zaczęły żyć samodzielnie, dla Polski jest fatalna diagnoza: nie tworzą się pary. Mężczyzni zaczęli nie dorównywać kroku kobietom... 
    • Jeßcze nie nagrałem nic tak dobrego, powstało jako dźwięk a nie text. Warto by dalej to pociągnąć. Jeśli nikt się nie zachwyci to ręce mi opadną... To jest wersja bezmyślna, czyli właściwa. Text idzie tak:   Żywy wir gada taje Pralki jasne gady jego Gleby źrzałe plenią pieśń Z zimy skrzyni odtajone   A tu oryginał zamysłu:        
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...