Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

/postępowcom w nadziei na refleksję/
------------------------------------------------

Zygmunt Gloger notuje
w wielu polskich okolicach lud mniema
że Antychryst narodzi się z jaja
które zniesie kogut

elementarz do poprawki
Ala być Ali
Ali być Ala

bóg w sukience Diora
to bogini
na kolejnym wybiegu
w majtkach w khaki
niesie na ramieniu
karabin maszynowy
hit sezonu

stało się płeć znikła
aby zjawić się w hasłach
New Age jako wyzwolenie

nonsens unieważnia znaczenie
stawia prawdę i fałsz rozum i nierozum
światło i ciemność na równej stopie

prawo (czytaj: lewo) wyznawania dowolnych przekonań
poprawia samopoczucie
dzięki głębokim modyfikacjom
nowy porządek nowy system
przeniesie ludzi z tymczasowego więzienia
obyczajów i przyzwyczajeń
w świat sukcesu

nie będzie to świat w pierwszej osobie
liczby pojedynczej
biologiczna kruchość tymczasowość
ma służyć wiecznemu systemowi
tysiącletniej Rzeszy komunistycznemu rajowi Związku Radzieckiego
demokracji europejskiej Unii

triumfująca samoułuda
utopi ja utopi płeć utopi naród
jak każda Utopia

może czas zastąpić irracjonalny entuzjazm
humanistycznym pesymizmem

Opublikowano

@maria_bard

jeśli śmieszna to gdzie?...jestem zainteresowany całkiem serio...i będę wdzięczny za odpowiedź...inaczej to tylko pusta naklejka, bez treści...określanie bez uzasadniania to bardzo wygodny sposób uchylania się od odpowiedzialności za opiniotwórcze słowa...przynajmniej tak uczą nadal na UJ....W KRAKOWIE, A SĄDZĘ ŻE I WE WSZYSTKICH Uniwersytetach świata...

Opublikowano

Stopień ideologicznego zaczadzenia i intelektualnego zamordyzmu (kuriozalna siódma i ósma strofa), wyrzuca tekst poza obręb literackiej dyskusji. Nie wiem czego uczą w Krakowie ale na moim bieszczadzkim zadupiu, nie traci się czasu na wykazywanie różnic pomiędzy gender a III rzeszą, to nawet zwyczajnie nie wypada...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Dobrze. Podejmuję wyzwanie. Odpowiem Panu, bo już długo trwa ta potyczka, zresztą nie tylko ze mną.

Mimo, że konsekwentnie stronię od upubliczniania spraw osobistych, tym razem odstąpię od tej zasady.

Zapewne zdaje Pan sobie sprawę, jako absolwent UJ (o czym przypomina Pan wielokrotnie, jakby to była a priori koronacja pańskich opinii), że to rozmowa o światopoglądzie.

Ad rem:

Od czasu, kiedy jedno z moich trojga dzieci rozjechała jakaś komuchowska paskuda i uniknęła kary, spokorniałam wobec inności.

Mój syn inaczej się porusza, inaczej myśli, inaczej mówi.

Dobrze, że udało się mnie i mojemu kochanemu mężowi wybudzić go z dwóch długotrwałych śpiączek.

Są ludzie inni niż nasza standardowa wyobraźnia. Jednakże to nie pozbawia ich człowieczeństwa. I ani wygląd, ani poglądy, ani tryb życia nie powinny doprowadzać do wykluczenia.

Nikomu nie wolno tego wartościować, bo nigdy nie wiemy, co może się zdarzyć.

Żaden biskup, żadna ambona, czy jakaś odmiana kościoła tego nie wystandaryzuje.
Skąd śmieszność? Stąd właśnie. Mieni się Pan człowiekiem światłym, więc cały ten tekst jest śmieszny w swojej adolescencji.

Kreślę się z szacunkiem.

Elżbieta (zaledwie po U.W.)

I tylko jedno moje zastrzeżenie:

Jeżeli za chwilę powie mi Pan, że powinnam była pilnować mojego syna, to Pana zamorduję!
Szedł w grupie dzieci po przejściu dla pieszych tuż obok szkoły. - To tak na wszelki wypadek....gdyby chciał Pan coś dodać do faktów.
Opublikowano

razi nadmiar słów, sens pierwszej strofy totalnie gmatwa się i gubi w pozostałych, strofa siódma to już kuriozum, do tego ten pseudomentorski zapał...

a w tym temacie można by tak lekko i z humorem... szkoda, szkoda...

Opublikowano

@andrzej_barycz

po przeczytaniu hitu lat osiemdziesiątych pt.: Oblicze człowieka socjalistycznego" i "Socjalistyczna Eugenika" można było przewidzieć kierunek lewicowych prowokacji, podcinających fundamenty europejskiej kultury i cywilizacji...To co jest upiorne naprawdę to nie strofa wiersza Jacka Sojana, ale bezustanna manipulacja na świadomości odbiorców mediów, uśpionych pozornym humanizmem antycywilizacyjnej akcji pod hasłem gender...Proletariacka rewolucję zastąpiono podstępnie rewolucją kulturalną, nakierowaną na niszczenie podstaw chrześcijańskiej cywilizacji. Amen.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Widzi Pan...na pewno. Stosuje pan unik, którego zresztą spodziewałam się.
Ale, jeśli Pan nie rozumie, to cytuję fragment:


"Są ludzie inni niż nasza standardowa wyobraźnia. Jednakże, to nie pozbawia ich człowieczeństwa. I ani wygląd, ani poglądy, ani tryb życia nie powinny doprowadzać do wykluczenia.
Nikomu nie wolno tego wartościować, bo nigdy nie wiemy, co może się zdarzyć."

Moja historia uczy pokory i szacunku wobec inności. Tego Panu brak.

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Trochę długi, można zrobić z tekstu dwa, a nawet trzy wiersze, np. do New Age... Mądry, daje do myślenie. Jak zwykle pod tekstem komentarze nie o wierszu tzn. tym razem "pośrednio" na temat. Przynajmniej wywołał dyskusję. Długość powoduje odbiór jako manifestu, ale może to i dobrze.

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @infelia niestety nie, za takie coś, czekają mnie lata zsyłki na syberię, wieczne zmarzliny i chuchanie na zimne, chyba, że to jest bardzo wyrafinowane, tupnięcie nóżką, które zarazem, głaszcze go  pod włos;)    skomplikowany typ mi się trafił:P  
    • @hania kluseczka A na tupnięcie nogą też nie reaguje? 
    • @KOBIETA Nic tylko zamknąć oczy i sobie dopowiedzieć, co po języku jeszcze…;)
    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem... Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie. Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.   Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.   – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.   Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.   Wtedy to się stało.   Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki. Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą. Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.   Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny. Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.   – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!   – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.   – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.   – Chłopie, ale o co ci chodzi? – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.   – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję! Nienawidzę was wszystkich!   Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:   – Co tu się odbrokatawia!   – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.   Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem. – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.   Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.   Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.   Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.   Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.   Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.   Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.   To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...   Wesołych Świąt!    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...