Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

czytam lirycznie komentuję
niniejszym świadczę prawdę
czasami przyznam że żałuję
ślinę przełykam wzgardę

póki co życzliwe sugestie
niewielu czytelników
wciąż pomijają ważkie kwestie
nie wzruszając ....ków

[center]http://www.poezja.org/wiersz,79,149781.html

Opublikowano

@teresa943

no - wreszcie ktoś to napisał :) i to w sposób bardzo elegancki - ja bym tak nie potrafił ;)
tak poruszając się tutaj od paru lat widzę że większość autorów publikuje swoje teksty
i czeka i czeka na ten upragniony komentarz nie dając od siebie zupełnie nic.
a szczytem ignorancji jest jak dla mnie programowy brak odpowiedzi na czyjeś komentarze.
pomijam kwestie dotyczące podobania się czy niepodobania się utworów i autorów
bo to już inna bajka :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


czytaj bez animozji
odbieraj po swojemu
wszystkim i tak nie dogodzisz
pomożesz niejednemu

kiedy wiersz sprawny technicznie
i ważki porusza zamysł
skomentuj go merytorycznie
a o autorze - zamilcz

Dziękuję i pozdrawiam :)
Opublikowano

@oskari_valtteri
Musiałam... pamiętam "zieleniak" sprzed lat, gdy większość piszących nie tylko komentowała szczerze ale i przyjmowała sugestie. To było naprawdę ciekawe i budujące. Były też obszerne interpretacje w/g własnego odczucia. Nieraz zdarzało się, że ktoś "widział" podskórne dno, o którym autorowi nawet się nie śniło, wszak poezja to osobiste "widzenie" obrazów nawet pomiędzy wersami. Im wiersz bardziej inspiruje czytelnika, tym bogatszy. Ech, wiele by o tym...

Dzięki za poparcie. Pozdrawiam serdecznie :)

Opublikowano

@Penelope_Coal
"Bez pracy nie ma kołaczy". Pisanie wierszy wymaga doświadczenia, więc trzeba czytać innych, czerpać z doświadczeń i dzielić się odczuciami. Po to jest to forum.

Dziękuję Penelope za komentarz i cieplutko pozdrawiam :)

Opublikowano

Witaj Krysiu :)

Właśnie tak
pokornym szeptaniem wersów
po latach
wiersz nabiera smaku
gdy tym czasem wystarcza ciekawość
i sugestie czytelników :)

Rzeczywiście fajnie i tak pieknie
ujęłaś temat, dotyczący nas wszystkich
na tym forum :)

Pozdrawiam serdecznie :))

Opublikowano

@teresa943
Witaj Krystyno, no to i uczeń zajrzy i skomentuje...
najbardziej podoba mi się "pokorne szeptanie wersów".
Kiedyś jak do was przyszedłem myślałem, że jako tako umiem coś napisać więc pisałem. Okazało się że trzeba jednak trochę poćwiczyć.
A więc... liryczne pióro dojrzewa powoli.
Pozdrawiam serdecznie, Janek.

Opublikowano

@Zbyszek_Dwa
Zatem dokończę...

dużo czytaj
udoskonalaj warsztat w pocie czoła
i pisz co masz w sercu
bez obaw

krytyka sprowadzi do pionu
wzbudzi chęć ciągłych ćwiczeń
pokora zacznie powoli tworzyć
zalążek własnego stylu

a werdykt
w gestii czytelnika

Dziękuję Zbyszku i serdecznie pozdrawiam :)
Krysia

Opublikowano

@Gryf
"liryczne pióro dojrzewa powoli" - to święta prawda. Sama przez to przechodziłam i nadal przechodzę. Bez czytania, komentowania innych i pokornego przyjmowania sugestii nie pójdzie się do przodu. No i bez ćwiczeń... Życzę powodzenia, Janku.

Dziękuję i serdecznie pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena, @Leszczym — dziękuję. Pozdrowienia zostawiam.
    • @W_ita_M.   O, hecą żrące lecą rżące - ho.  
    • Gdy wieczorna jesienna mgła, Wszystko wkoło z wolna spowiła, Tłumiąc nikły gasnącego dnia blask, Niczym opuszczona na świat zasłona,   W ponurą jesienną słotę, Na starym z czerwonej cegły kominie, Przysiadł szary zziębnięty gołąbek, Między skrzydełka wtulając główkę,   Wtem spomiędzy matowej mgły, Dostrzegł widok ponury, W dole przed jego maleńkimi oczkami, Z wolna się zarysowujący…   Do rozrzuconych szeroko po obiedzie resztek, Na przemarzniętej trawie, Zleciały się licznie kruki posępne, Bezpardonową wszczynając walkę,   Zimna mokra trawa, Pierwszym jesiennym szronem pokryta, Areną się stała zaciekłych walk, Licznego kruczego stada,   Liczne kości z sutego obiadu, Rozrzucone bezładnie na polu, Miały być bitewnym trofeum, Dla najsilniejszych z kruczego stada osobników,   Głośne rozjuszonych kruków krakanie, Niczym wściekłych barbarzyńców okrzyki wojenne, Po spowitym gęstą mgłą krajobrazie, Cichym niosło się echem,   Pomiędzy wielkimi kretowiskami, Podobnymi do okopów na polach bitewnych, Niczym żołnierze w bojach zaprawieni, Zawzięte kruki toczyły swe walki…   Zakrzywionym dziobem swym ostrym, Próbował kruk stary kość przepołowić, Przez drugiego młodego przepędzany, Próbującego wydrzeć mu zdobycz,   Usiłując brzuchy nasycić, By dotkliwy głód zaspokoić, Nie zaprzestając zaciekłej walki, Wciąż wytężały swój spryt,   Wydziobując w skupieniu zaschnięty szpik Z porozrzucanych na około kości, Usilnie wczepiały w nie swe pazury, By dzioby w ich wnętrzach zagłębić,   Połykając łapczywie Każdy znalezionego pożywienia kęs, Wkoło tylko rozglądały się bacznie, Rozeznając możliwe zagrożenie,   A najprzezorniejszy z kruków siedząc na gałęzi, Na łakome kąski spoglądając z góry, Nagły z powietrza szturm przypuścił, Naraz odpędzając kilka innych,   Te szeroko rozpostarły swe skrzydła, Natarcie jego próbując zatrzymać, Lecz daremną była ta próba, Zmuszone były ustąpić mu pola,   Widząc posępne te kruki, Wyrywające sobie wzajemnie zdobycz, Zmrużył oczy gołąbek skulony, Powiewem zimnego wiatru szturchnięty…   Wnet rzęsistego deszczu kurtyna, Spór pomiędzy kruczym stadem rozsądziła, Do rychłego szukania schronienia, Wszystkie bez wyjątku ptaki przymusiła,   Przed ulewnego deszczu strugami, Pierzchnęły wnet wszystkie posępne kruki, Chroniąc się pomiędzy krzewami, Bujnych drzew rozłożystymi gałęziami,   Ukrył się i gołąbek, Przed zimnym rzęsistym deszczem, Pod starego opuszczonego domu dachem, Przycupnąwszy cichutko w kącie.   A każda jesiennego deszczu kropla, Brudna, wstrętna i zimna, Dla maleńkiego suchej trawy źdźbła, Była niczym trzask bicza,   A deszczu kropel setki tysięcy Tworzące zwarte oddziały i zastępy, Wielki frontalny atak przypuściły, Na połacie zmarzniętej ziemi…   Patrząc tak zza szyby, Na pole zaciekłej między krukami bitwy, O jakże cenną dla nich zdobycz, Podłe z obiadu resztki,   Ponurym wieczorem jesiennym, Mgłą i deszczem zasnutym, Krzepiąc się łykiem z miodem herbaty, Próbując zebrać rozproszone swe myśli,   Z niewyspania półprzytomny, Przecierając dłonią klejące się oczy, Patrząc na ten krajobraz ponury, Takiej oto oddałem się refleksji…   Gdy widzę jak różni szemrani biznesmeni,  Zawzięcie walczą między sobą o wpływy, Dostrzegam jak bardzo w uporze swym ślepym, Posępnym tym krukom bywają podobni.   Gdy otyli szemrani biznesmeni, Przesiadując wieczorami w knajpach zadymionych, Paląc cygara i popijając whisky, Rozplanowują kolejne swe finansowe przekręty,   Niczym dla dzikiego ptactwa, Zalegająca w rowie cuchnąca padlina, Tak zwęszona tylko korupcji okazja, Staje się łupem dla mafijno-biznesowego półświatka,   Pobłyskiwanie sztucznych złotych zębów, Fałsz wylewnych uśmiechów, Towarzyszące zawieraniu szemranych umów, Przy ruskiej wódki kieliszku,   Często bywają zarzewiem, Biednienia lokalnych społeczeństw, Gdy szemrani biznesmeni nabijając swą kabzę, Skazują maluczkich na zubożenie…   Huczne wystawne bankiety, Gdzie alkohol leje się strumieniami, Dzwonią pełne wódki kieliszki, A z ochrypłych gardeł padają kolejne toasty,   Gdzie szalona zabawa niepodzielnie króluje I rozsadzają ściany z głośników decybele, Dzwonią szklane butelki w kredensie, A strumieniami leją się drogie alkohole,   Gdzie w ochrypłych gardłach przepastnych Lokalnych biznesmenów szemranych, Kieliszki pełne gorzałki Znikają jeden po drugim   Gdzie niezliczone sprośnie dowcipy, Padają okraszone rubasznymi przyśpiewkami, A pijaków podkrążone oczy i czerwone nosy, Tłumaczy ich bełkot łamliwy,   Często będące zwieńczeniem, Podpisania umowy wielomilionowej, Z lekceważonego prawa nagięciem, Gdzie łapówki główną odgrywają rolę,   Czasem tak bardzo bywają podobne, Posępnych kruków wieczornej uczcie, Gdzie wielki zatęchłego mięsa kęs, Wyrywają tylko osobniki najsilniejsze…   Na płynnych niejasnych pograniczach Biznesowego i mafijnego świata, Utarta między gangsterami hierarchia, Przypomina tę z kruczego stada,   Gdzie kolejny szemrany kontrakt, Niczym podły padliny ochłap, Jest jak w krwawej walce nagroda Dla osobnika o najprymitywniejszych instynktach…   I ten wielki świat nowoczesnością pijany, Do ubogich odwrócony plecami, Gdzie tylko silne osobniki, Wyrywają najlepsze kęsy,   Czasem tak bardzo przypomina, Pomimo upływu tysięcy lat, Wielką ucztę dzikiego ptactwa, Na truchle dzikiego zwierza…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • I nagłówki, a laik; wół gani.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...