Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Opłakuję swój smutek
dusza płacze i śmierć serca

zakraczą wrony

skrzydłami
załopoczą
zatrzepoczą

pazurami
rozszarpią
rozdrapią

na strzępy
strofy
wersy


za ciężko by złapać oddech



wersja druga poprawiona

W twardy pancerz wiersza
ubieram
swój smutek

zakraczą wrony

skrzydłami
załopoczą
zatrzepoczą

pazurami
rozszarpią
rozdrapią

na strzępy
strofy
wersy


za ciężko
by złapać oddech


przy wspólnym zaangażowaniu twórczym

Piętaszka&Jacuś

Opublikowano

niestety zachwycający ten utwór jak dla mnie niestety nie jest.
zmieniłabym tytuł i poczatek, dalej się rozkręca i jest całkiem nieźle.

Opłakuję swój smutek----to rozumiem, choć niezbyt poetyckie i ładne
dusza płacze i śmierć serca----tuttaj coś mi się nie zgadza, do czego odnosi się rzekoma śmierć serca?mam wrazenie że nie jest to przemyslane i niczego nie prowadza:(

warto poprawić

pozdrawiam
Agnes

Opublikowano

Kochana, rozumiem że chcesz przekazac swoje emocje, ale ja nie pytam o nie, poezja ma wiele znaczen, nie wymagam od żadnego autora żeby mi tłumaczył czym jest dla niego smierć serca. Chyba źle mnie zrozumialas. Ja pytam o formę, bowiem to wyrażenie nijak pasuje mi skladniowo do reszty, brzmi jak 'nie po polsku' i sugerowalabym tylko ujac to inaczej.

dusza płacze i serce umiera----może chociaż tak, bo niestety Twojej wersji nie rozumiem:)

pozdrawiam
Agnes

Opublikowano

miałam wrazenie ,że ten wers nie wiąże Ci się z reszta utworu:)))) dlatego wytłumaczyłam :)))) małe nieporozumienie wynikneło:) nie posadzam Cie o brak inteligencji broń boże :)
śmierc serca - a nie mówi sie czasem śmierć Józka mna wstrząsnęła ?
więc czemu nie śmierc serca? choć oczywiście w zestawieniu dusza płacze i smierć serca moze to byc kontrowersyjne:)

pozdrawiam ciepło:)

Opublikowano

:) Agnes rozumiem co mówisz ale bronię tego kawałka:) podoba mi się:) jak rzadko który moj wiersz.. nie wiem czy tylko ja tak mam ale mało co mojego mi sie podoba, a ten akurat tak:) łącznie z ta nieszczęsna smiercią...

Opublikowano

no ja rozumiem Cie doskonale bo sama wręcz nie lubię swoich wierszy:)

ale pomysl czy nie możesz powiedziec tego samego ale w inny sposób, np:

Opłakuję swój smutek
dusza płacze
śmierć serca

sama nie wiem, nie upieram się, to Twój wiersz, ale radzę na przyszłosć unikać takiej formy:)

pozdrawiam
Agnes

Opublikowano

Wiesz, Piętaszko, ja mam to samo wrażenie co Agnes. Dusza i serce, przez swoje nadużywanie w poezji, wywołują od razu skojarzenie z łatwizną wyrazu. Dlatego ten początek wyraźnie uwiera. Rozszarpywanie duszy i serca jest tak bardzo opatrzone. Proponowałbym Ci coś innego. Mam nawet pewną koncepcję pasującą do dalszych wersów, ale nie chcę bez Twojej zgody tego tu dawać, skoro tak bardzo jesteś przywiązana do tego początku. Zresztą nie wiem czy byłoby to lepsze.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Ja.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...