Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Poezję kocham jak siostrę bliźniaczą
w niej widzę swe lustrzane odbicie
te wszystkie słowa które piszę coś znaczą
bo płoną jak przepiękne znicze

lecz już nie cmentarne
one do szczęśliwego życia zachęcają
bo to co było przeminęło bezpowrotnie
te chwile już bólu i cierpienia nie zadają

poezja sprawia że oddycham
czystym tlenem bez domieszków
do mojego męża wciąż wzdycham
bez nieszczerych spojrzeń i zdradliwych uśmieszków

a teraz niech ktokolwiek jest wstanie
skrytykować moje obecne doznanie
odpowiem
że kompletnie nie rozumie życia

bo i tego trzeba się uczyć
i też jego do końca się nie zrozumie
w rezultacie choć przykro to powiedzieć
ale łatwo każdemu jest zagubić się w tłumie

przepychanek w dążeniu do kariery
do pieniędzy i często wątpliwej sławy.

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Naram-sin Obserwuję sobie to wszystko od pewnego czasu i widzę ciągle jedne i te same, w nieskończoność powtarzające się błędy. Odczuwam więc potrzebę skrytykowania samego krytyka.   Święta kapliczka Sacrum czy nie, mamy tutaj do czynienia z figurą retoryczną, z tak zwanym wzmocnieniem. Wypowiedź jest jak najbardziej prawidłowa. Proszę nie dopuszczać się dezorientacji.   Dwa przytoczone wiersze o łajnie są bardzo ciekawe ale nie wnoszą nic do tematu a sugerują nawet, że komentator mimo wszystko nie zrozumiał przekazu Waldemara.   Kompetentna i konstruktywna krytyka jest warta złota. Musi być ona jednakże sama w sobie dobrze przemyślana i uzasadniona. Nie mogą się w niej znajdować żadne błędy czy jakieś indywidualne a nieobiektywne twierdzenia. Także brylowanie chociaż szeroką, aczkolwiek niepełną wiedzą jest niewskazane. Krytyk ponosi jednak pewną odpowiedzialność w stosunku do autora. Może on wiele zepsuć a nawet zniszczyć, popychając autora w złym kierunku czy go nawet całkowicie zniechęcając do dalszego pisania.   Należałoby się więc sumienniej zabrać do sprawy. Zresztą nad wierszem trzeba się jednak zatrzymać i go dokładniej przeanalizować. Do tego potrzeba niestety i czasu. Takie więc (powiem teraz brzydko) wszędobylskie komentowanie wszystkiego i na każdy temat przypomina raczej pracę na taśmie montażowej a nie prawdziwe rzemiosło. Podsumowując, masz szeroką wiedzę i zainteresowanie, z których można by skorzystać. Nieraz masz w Twoich wypowiedziach rację. Ale pozostaje jednak wielkie ALE... tak i w treści jak i bardzo często w stylu pisania krytyki. Polecam kwestię przemyśleć. Pozdrawiam Marek
    • @Łukasz Jasiński ja też nie mam konta na fc :) żyje mi się lżej ;)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        gdyby były rycerzyce zachowała by swe życie - święta Joanna Stuletniej Wojny duch niepokorny   może ;-)
    • @violetta   Nie interesuje mnie żadna propaganda polityczna, prywatne życie innych ludzi i kształtowanie opinii publicznej przez sondaże, a poza tym: pan Karol Nawrocki jest młodszy ode mnie o dwa lata - usunąłem aplikację Facebook i Messenger - mam już dość agresji, nachalności i prowokacji, jeśli z czegoś rezygnuję, to: raz na zawsze - nie robię kroku wstecz.   Łukasz Jasiński 
    • Taki tytuł jest bardziej właściwym niż "Pożegnanie z Holandią", jako że dotyczy w gruncie innej sfery rzeczywistości.     Jak mieszkało mi się wśród Holendrów? Wśród miejscowych w tamtym kraju?     Zasadniczo wszystkich, z którymi miałem bliższą styczność, krótszą lub dłuższą - mam tu na myśli rodowitych - zapamiętałem z racji postawy i zachowania, a więc i wspominam - pozytywnie. Z reguły tak właśnie są oni nastawieni do reprezentantów innych narodowości, w tym Polaków. Co za tym idzie, są uprzejmi i pomocni. Szczególnie pozytywnie zapamiętałem Barta i jego żonę Laurę, poznanych w jednej z tamtejszych kompanii, której główny oddział znajduje się w Kaatwijk'u. Nazwę przedsiębiorstwa przemilczam jako aistotną dla treści niniejszego opowiadania. Słusznym jest mniemać na podstawie obserwacji i doświadczenia, że wspomniana postawa bierze się z niderlandzkiego sposobu wychowywania, w którym jedną z podstawowych racji jest bycie życzliwym wobec każdego. Azależnie od pochodzenia oraz przynależności etnicznej i religijnej. Oczywiście ważnym jest też, co dany człowiek sobą reprezentuje - to wpływa na jego postrzeganie jako pracownika, bowiem cechy charakteru i nawyki również w miejscu pracy szybko dają znać o sobie.     Z pozytywną postawą spotykałem się także w miejscach publicznych - w kawiarniach, restauracjach, lotnisku i sklepach oraz w środkach transportu, jak autobusy, pociągi i samoloty. Raz natomiast zetknąłem się - w dodatku ze źle maskowaną -  niechęcią w jednym z urzędów, w którym starsza wiekiem asystentka czyniła wszystko, i czyniła to prawie jawnie - aby nie doprowadzić procedury zameldowania do przynależnego prawem końca. Najwidoczniej uważając, że po co cudzoziemiec ma korzystać z bycia zameldowanym w ich kraju. Reakcję zaś w postaci stwierdzenia, że nie jest pomocną - co przecież stanowiło jej główne zadanie - przyjęła z wysoce niezadowoloną miną.     Trochę inaczej natomiast miała się rzecz z urodzonymi tam nie-Niederlandczykami. Dotyczy ona Marokańczyków, Turków i Ghańczyków, a dokładniej trzechch konkretnych osób, reprezentujących wymienione narody. Zastrzegam, że jestem daleki od uogólniania poprzez przenoszenia cech poszczególnych ludzi na całe narody.     Wspomniani bywało, że zachowywali się arogancko, a przynajmniej z pewnym lekceważeniem - przy czym trudno jednoznacznie określić, czy owa postawa wynikała z osobistej nadpewności siebie, przekonania o kulturowej wyższości, z poczucia bycia formalnie miejscowym, czy z kompleksu. Dość rzec, iż odpowiednia reakcja - polegająca na okazaniu negatywnej emocji w połączeniu z podniesionym głosem okazywała się skuteczną - to jakże modne dziś słowo - i wystarczała na długo. W przypadku owego Turka na zawsze, zaś pochodzącego z Ghany potrzebowałem kilkakrotnie "ustawiać do pionu".     Odpowiadając na wstępne pytanie napiszę, że mieszkało mi się tam dobrze. Chociaż zdarzało się, że niektórzy z naszych rodaków bywali uciążliwi w zakresie tak osobistej kultury, jak i wpływających z niej obyczajów. Mam tu na myśli i grubiański język, i brak poszanowania prawa innych do ciszy i spokojnego odpoczynku. Co w przypadku Niderlanczyków - najczęściej posiadających przynajmniej średnie wykształcenie i stosowną, kulturalno-towarzyską ogładę - zdarza się zdecydowania rzadko.     Zdaję sobie sprawę, iż niniejszy tekst nie stanowi pogłębionej refleksji. Ale...       Warszawa, 22. Maja 2025  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...