Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

ZANIM DODASZ swój wiersz lub komentarz.


Rekomendowane odpowiedzi

  • 2 tygodnie później...
  • 3 miesiące temu...
Opublikowano

[B]zielony romansik [/B]

zakochała się naiwna w psychopacie
krok po kroczku stąpają po stromych schodkach
on wsuwa w nią każdego dnia bylecosia
ona składa dla niego z rymami gniotka

26.11.2012 Maria Bard czyli nasza poczciwa Ela

Dlaczego ten wspaniały poemat naszej uznanej komentatorki zieleniakowej zginął? Przecież ona, jak to w innej awanturze wywołanej przez siebie napisała, [B]"MA WOLNOŚĆ", wolno jej opluwać wszystko na co ma ochotę. A cała dzisiejsza awantura z tym wierszykiem trwała o dwie godziny za długo, żeby administracja Portalu mogła sobie w lustrze spojrzeć w oczy bez zmrużenia powiek.
A jako członek nie tego TWA co trzeba, nie spodziewam się aby dostała bana za ten eksces, chociaż wiem, że mnie by to spotkało.

Opublikowano

szarobury - grunt, że wy sobie patrzycie w oczy, aczkolwiek zdanie o całej waszej grupie mam już własne i nie jest to zdanie pozytywne. Jesteście po prostu chorzy z zawiści i nienawiści, potraficie zniszczyć człowieka za nic. O kłamstwie i obłudzie nie będę wspominał, bo z drugiej strony troszeczkę mi was szkoda. Macie swoje błotko, taplajcie się na zdrowie.

Anna Para - to, że wy chcecie się powyrzynać nawzajem, to już nie mój problem. Wszystkie te privy, telefony, kogo trzeba banować i dlaczego od teraz mnie nie interesują. Już mam po dziurki w nosie waszych brudów, wolę jednak poezje.

Reasumując - nie przyjmuję już żadnych zgłoszeń, mam to, kolokwialnie mówiąc, w nosie...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tekst Marii Bard powinien być usunięty niezwłocznie po opublikowaniu - ze względu na niski poziom i ze względu na pobudki Autorki.

A jak się ma w nosie to trzeba ustąpić miejsca komuś komu zależy i kto nie zapędza się w dyskusji aż do takich sformułowań :

"to siadaj na mordzie zamiast na dupie i zmień miejsce wieszania krawata z szyi na..."

A jak się zapędzi, to jak mężczyzna i dorosły człowiek nie będzie się swojej gorączki wypierał jak żaba błota.
Razem z Marią Bard jesteście z jednego wylęgu.
I jeszcze raz przypomnę, ale to oczywiście rzucanie grochem o ścianę, bo nie przypisuję Panu panie Krzywak zdolności do kierowania się rozsądkiem i rozumem -
I dzisiejszą i wcześniejsze awantury sprowokowała Maria Bard ale oczywiście to "MY" nie jesteśmy z właściwego TWA, więc rozum idzie w odstawkę. Rozczarowujesz Pan, z każdym swoim wpisem. Powtórzę po raz 7 na tym portalu - nie masz Pan kwalifikacji moralnych i etycznych do moderowania tutaj.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tekst Marii Bard powinien być usunięty niezwłocznie po opublikowaniu - ze względu na niski poziom i ze względu na pobudki Autorki.

A jak się ma w nosie to trzeba ustąpić miejsca komuś komu zależy i kto nie zapędza się w dyskusji aż do takich sformułowań :

"to siadaj na mordzie zamiast na dupie i zmień miejsce wieszania krawata z szyi na..."

A jak się zapędzi, to jak mężczyzna i dorosły człowiek nie będzie się swojej gorączki wypierał jak żaba błota.
Razem z Marią Bard jesteście z jednego wylęgu.
I jeszcze raz przypomnę, ale to oczywiście rzucanie grochem o ścianę, bo nie przypisuję Panu panie Krzywak zdolności do kierowania się rozsądkiem i rozumem -
I dzisiejszą i wcześniejsze awantury sprowokowała Maria Bard ale oczywiście to "MY" nie jesteśmy z właściwego TWA, więc rozum idzie w odstawkę. Rozczarowujesz Pan, z każdym swoim wpisem. Powtórzę po raz 7 na tym portalu - nie masz Pan kwalifikacji moralnych i etycznych do moderowania tutaj.

Brak honoru, uporczywa,wręcz chorobliwa pasja przypisywania mi innych słów, ale ja was rozgonię.
Opublikowano

A żeby nie było, że coś usuwam (bo te pojękiwanie jakiegoś tam stepa pousuwałem, bo chłopak się zapędził i z 5 razy wkleił to samo, jedno zostawiłem, rzecz jasna), to jednak chwileczkę jeszcze pozostanę z wami, żeby nam się co poniektórzy nie zapędzili.

  • 6 miesięcy temu...
Opublikowano

Zamiast w/w 'regulaminów' forum wystarczyłby jeden punkt "Każdy zarejestrowany czytelnik ma prawo skrytykować Twój wiersz. Przyjmij godnie wszelką krytykę" ;-)

  • 5 lat później...
Opublikowano (edytowane)

"Powrót do życia "

Silna moc jasności się przebija
Niczym pocisk do tarczy powiek
Które są ciężkie od zmęczenia
W ciemności świata nie widzą...

Myśli się motają, jak w klatce zamknięte
Ciało nasączone przyprawą doświadczenia
Nieruchome w tym momencie leży
Siła grawitacji wbija je w podłoże
Już gorzej być nie może...

Serce tej walce się nie poddaje
Rozum od niego zależy, sygnały wysła
Wkracza ta jasności wielka siła
Którą nam wszystkim pozostawił...

Od złego nas wybawił z czarta rąk wyrwał
Dusza w ciało wstępuje nowo narodzina
Porusza do życia serce, nogi i ramiona
Chwila grozy ustąpiła, cud uzdrowienia
Ta niezwykła jasność życie przewróciła
Czyste sumienie, grzechy omyła...

W tym cała nadziei siła, dobro w nas obudziła
Nauka przebaczenia od dziecka w prostocie...
Włączona w nurt życia jest w pełni sił i życzliwości.

 

Edytowane przez Helena Gracka (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tego nie słychać kiedy serce pęka. Zimne ukłucie, jakby w środku coś się zerwało. Nie widać nic, lecz oczy ciemnieją. Ciężki oddech. Głos słabnie. Czas i powietrze staje. Co ty robisz. Noc. I tylko cień zaczyna mówić w twoim imieniu. Jak mogłeś! Bracie. No jak? A ty, dlaczego mu na to pozwalasz - Dlaczego?
    • Sąsiedzkie smaki tianguis między blokami rodzinny piknik grają w Dobble ona wierci ognistym ciałem madrytczykom za trzy lata umrze jej matka na pogrzebie wpatrzę się w jej przyschniętą twarz resztkami melona na Kijowskiej ulicy czy mam współczuć wiedząc jak żyła ojciec trząsł się kładąc wieniec na kratę jest mi przykro że cierpisz powiem tak każdemu szpikulcowi bo to broń przeciwko sobie a ksiądz niech się lepiej już zamknie nie ma ładnych pogrzebów.
    • oglądam nieśmiałe  dawne marzenia  które nie ujrzały światła dziennego    gdyby… tak czasami myślę    jaka byś była  w bliskim spotkaniu    tam wtedy  czarowałaś  byłaś niezachodzącym  słońcem  a ja  ja chmurami na niebie    bawiłaś się  moim cieniem    6.2025 andrew 
    • w niej masz drogi mleczne pokłosiem wydeptane - tu historia z korzeni w niepewność wyrasta. w niej masz ścieżki dopiero co w rosie skąpane - nie minie nawet chwila, a czas je zawłaszcza.   jest tak wyjałowiona (krucha, ślepa, głucha) monokulturą pragnień i błędów tętniących, pusta leży w bezruchu, milczy i nie słucha cichych szeptań i krzyków w koronach szumiących.   choć tak bardzo zmęczona, zasnąć nie potrafi, wciąż zakochana w niebie, z gwiazd wzroku nie spuści, będzie mu czule śpiewać przyziemne piosenki - może ją pokocha, tym marzenie jej ziści.   podszyta marzeniami bladoróżowymi, jedwabnymi nićmi i słodkim wiciokrzewem, użyźni swe zmysły, rozsieje uczuciami, odurzy zapachami i wilgotnym ciepłem.  
    • (Ojcu)   Wiesz, stoję tutaj. W tej trawie wysokiej. W słońcu. W tym rozkwieceniu bujnym i tęsknym.   W tej melancholii rozległej jak czas. W tym ogromie cichym sen głęboki otwiera powieki. I śnię tym snem potrójnym zamknięty. Tą duszną godziną upalnego lata.   Chwieją się wiotkie gałęzie. Łodygi. Źdźbła łaskoczące łydki.   I wszystko to szumi, gęstnieje. Oddycha niebem rozległym. Kobaltowym odcieniem przeciętym smugą po odrzutowcu i z białą gdzieniegdzie chmurą, obłokiem skłębionym …   W powietrzu kreślę tajemne symbole, znaki. Lgnę ustami do kory drzewa. Całuję. Namiętnie. Jak usta kochanki niewidzialne, drzewne. Liściastą boginię miłości.   Wnikam w te rowki słodkawe i lepkie od soku, czując na końcu języka tężejące grudki.   Układam zdania zapadnięte do środka, zamknięte a jednocześnie przeogromnie rozległe jak wszechświat. Jak unicestwienie. Zaciskam powieki. Otwieram… Mrugam w jakimś porywie pamięci.   Widzę idącego ojca, poprzez odczuwanie w nim tej powolności elegijnej (taką jaką się odczuwa we śnie)   Idzie powoli w wysokiej trawie. W łanach rozkołysanego morza z dłońmi złączonymi mocno i pewnie.   I rozłącza je nagle w mozaice szeptów, rozsuwając w tym złotym rozkłoszeniu zbożność i wiatr. I znowu w słońcu, i w cieniu. Za tym dębem, za kasztanem.   Za samotną w polu topolą. Chwieją i smukłą. jak palec na ustach Boga.   Idzie powoli, odchodząc. I pojawia się na chwilę, by zniknąć znowu za jakimś krzewem, co mu zachodzi znienacka drogę.   I znowu, ale w coraz większym oddaleniu. Za kępą pachnącą, za tym drżącym ukołysaniem maleńkich kwiatków, które mu spadają na głowę białym deszczem. Za jaśminem, który tak kochał za życia.   Twarz przesłaniam dłonią, szczypiące oczy, bowiem uderza mnie oślepiający promień słońca. Znienacka.   Otrząsa się w prześwicie z szeleszczących liści w powiewie. Lecz po chwili robi się duszno i cicho. Jakoś tak tkliwie. Ojciec zniknął, zapadł się. Rozpłynął, gdzieś w rozkojarzeniu sennej melancholii.   Na piaszczystej ścieżce pociętej cieniami gałęzi. A jednak był tu kiedyś i żył jeszcze. I żyje...   Jestem jedynym świadkiem tej manifestacji. Tego przemknięcia niematerialnego zrywu zakamuflowanego przed światem.   I mimo że jestem bez miejsca i przeznaczenia, notuję każdy błahy kształt. Każdy nawet zarys, który jest w czyimś zamyśle jedynie nic nieznaczącym szkicem.   W chmurze spopielałej. W nadciągającym snopie deszczu.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-06-24)    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...