Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

pratrendator nagi jak obleniec
bezlistny bezwstydny
kochanek w najlepszym z ogrodów

i było dobrze owocowo świątobliwie
póki ognisty miecz nie spuścił soku

opustoszał wybieg przygasły reflektory


dziś z widowni kreator ogląda pokaz
wbitych w gronostaje i purpurę

siedzą na stolcach
z kielichami na złotych brzuchach
sprawiedliwi i nietykalni

Opublikowano

pratrendator nagi jak obleniec...

I tej melodii z przymrużonym okiem, trzeba było się trzymać.
Od "opustoszałego wybiegu" wiersz spoważniał (wbrew intencjom ?), ukrochmalił się i zaczął wygrażać paluszkiem...
Spróbowałbym jeszcze raz...
:)

Opublikowano

pratrendator bezlistny
kochanek w najlepszym z ogrodów

i było dobrze świątobliwie
póki ognisty miecz nie spuścił soku
na przygasły wybieg

dziś z widowni ogląda pokaz
wbitych w gronostaje i purpurę

siedzą na stolcach
z kielichami
sprawiedliwi i nietykalni

Moja "wariacja" na temat tego utworu.
Jak na gadułę to chyba zupełnie poprawna:)
Robala wyrzuciłem ,ponieważ pamiętając swój tekst o "modzie" ,ponownie odczułem odruch wymiotny.

Zepsułem "melodię z przymrużeniem oka" ,ponieważ nie chcę się śmieć z tematu ,który śmieszny nie jest ,a "wygrażanie" paluchem ( raczej piętnowanie) ma swoją wartość.
Z pewnością nic do tego nie ma Bóg!
Dwa ostatnie zdania poświęcone adwersarzom poniżej.

Oczywiście to tylko moje "wi się" nic nie znaczy ,ale miałem ochotę na ową subiekcję.I dziękuję za głos ,którego sam sobie udzieliłem.
ps
mało nie zwichnąłem sobie szczeny na początku pierwszego wersu:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Mam nadzieję, że jednak ten na poły satyryczny dźwięk pozostał w tekście do końca. Chociaż trochę:-)

Mówisz, że w drugiej części ukrochmalił się. Chyba nakręciłam się sama pisząc w emocji ten tekst.. Może stąd satyra ustąpiła przed nawoływaniem do zmian. I stęchła:-).
:-) E.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Bardzo podoba mi się Twoja wariacja. Troszkę zmieniłeś, a tekst nabrał charakteru poezji w większym stopniu niż mój - trochę podobny do artykułu interwencyjnego w gazecie;-)))

Taka mnie dopadła ostatnio tendencja:-), chociaż prawie nigdy nie potrafię pozbyć się przymrużenia oka:-). A Ty to niby jak masz? Podobnie! - To znaczy - przymrużenie;-)

Pozdrowienia. E.
Opublikowano

"i było dobrze owocowo świątobliwie
póki ognisty miecz nie spuścił soku"

Elu - tymi wersami mnie kupiłaś - majstersztyk; jest zeszły rok i wszystko fotografią - człowiek ma stalowe pióro - i zostawił się komuś innemu - jeżeli jeżynowy uśmiech -przekrwił na pergamin -to w bibliotece - pogłębia się wada książek we wzory z jego twarzą

mam zamiar je czytać - jak zsunięty na przyjęciu obrus - gdzie świecznik - to jedyny nacisk.

Pozdrawiam - Marek

Opublikowano

pierwsze slowo troche 'karkolomne', ciezko sie czyta. calosc, jak dwie odslony.
co do kreatorow, tych 'spod reki', zgadzam sie, 'siedza na stolcach' i czuja sie nieomylni,
i 'nietykalni'... watpie w ich sprawiedliwosc.
pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • białe chmury  rozkołysane w niedopowiedzeniach  letniej pieśni   drobniutkie  kropelki na twarzy wrastają w nas słodyczą   ciemnoczerwonym rumieńcem jabłoni spartan w gęstniejącej koperkowej mgle    uspokajasz  szeptem motyla szum wiatru   jesień  z zawiązanymi oczami wierszem   i w zmechaconym  metaforami    swetrze  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Migrena Pięknie i wzruszająco.
    • Lato rozdarło się jak zardzewiała flaga. Nad morzem tańczyliśmy boso, piasek wbijał się w skórę jak tysiące igieł, czasem jak krwawiące ostrza. Twoje włosy były czarnym grzmotem wiatru, solą, co paliła w gardle jak rana. Kochałem cię jak pustynia ulewę, jak rekin krew, jak burza grzmot. Bez wahania. Bez litości. Do bólu. Aż woda stawała się winem, a słońce rozsadzało horyzont jak granat. Twoje ciało było oceanem, bez dna, bez brzegu, gdzie tonąłem i rodziłem się na nowo, w szepcie szaleństwa i przypływach ognia. Każdy dotyk jak rozcięcie, każdy pocałunek jak krzyk i krew w serce. A jednak pragnąłem więcej. Zawsze więcej. Bez końca więcej. Ale przyszła jesień – rdzawa, gnijąca, cicha jak dłoń trupa. Liście opadały jak spalone fotografie, a twoje oczy gasły, zamieniały się w popiół wspomnień. Został tylko szum fal, jak pusty śmiech Boga w pustej katedrze. Teraz siedzę sam, z piaskiem w oczach, z tęsknotą, co ma kształt noża wbitego po samą rękojeść. Palę wspomnienia jak suchą trawę, ale ogień nie grzeje, tylko dymi. A dym gryzie i dławi, jak imię, które wciąż słyszę w sobie - rozbitą butelkę na mieliźnie, z resztką soli na szkle, co pali jak dawna rana, echo, co nigdy nie wraca, lecz budzi widma wiatru, wycie psa przy torach, gdzie tory prowadzą w pustkę, morze, które zna i kocha tylko samotnych - a w ich sercach sieje burzę, co nigdy nie milknie.    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witaj - czysta prawda - ale czasem boli - dziękuje że byłaś -                                                                                                   Pzdr.niedzielnie.                                                                               @violetta - @huzarc - dzięki - 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...