Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Witam

Ta sprawa może być dla kogoś banałem, lecz dla mnie to banał nie jest^^

Otóż podoba mi się pewna dziewczyna (spotykam się z nią tylko raz w tyg na ćwiczeniach z prawa rzymskiego), chcę napisać dla niej wiersz... i tu jest problem. Nie mam za grosz talentu. Coś tam próbowałem napisać sam, ale jak to czytałem to się z tego śmiałem. W związku z tym mam ogromną prośbę do osób na tym forum o napisanie wiersza, komplementującego jej urodę, bez wyznawania miłości. Jakby ktoś kto ewentualnie się tego podejmie wplótł w wiersz wątek starożytnego rzymu/prawa rzymskiego byłbym ogromnie wdzięczny

Z góry dziękuje za pomoc.


Opublikowano

Dzięki za zainteresowanie tematem.
Rzym to tylko coś jakby bonus, który z chęcią zaakceptuje, ale nie jest to żaden wymóg. Jak wiersz nie będzie zawierał tego wątku to i tak będę wdzięczny za pomoc bo nie potrafię nawet 2 przymiotników zebrać w składną całość w wierszu^^

Opublikowano

Mam duże wątpliwości co do tej idei, ale... jeśli koniecznie chcesz to zrobić, i jeśli chcesz, żeby to dobrze wypadło, napisz go sam. Nie podpisuj się pod nieswoim dziełem, bo to nie przynosi chwały. Nie musi być jakiś skomplikowany (w zasadzie nawet lepiej, żeby nie był), byleby był szczery i od serca. Musi zawierać pierwiastek uczuciowy.
Powodzenia!

Opublikowano

Najlepiej ułożyć jest coś własnego do takiej sytuacji, tylko wskazówki potrzebne. Zamiast pytać do pracy zachęcam a pewny jestem że możesz. Własne słowa są w takim wypadku najlepsze.

  • 2 miesiące temu...
Opublikowano

Zgadzam się z przedmówczynią. Jak pojedziesz klasykiem, to przynajmniej wyjdziesz na oczytanego, a jak czymś swoim, to będziesz jedynie grafomanem.

Tak w ogóle, pisanie z miłości jest z reguły chybionym pomysłem.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Musi lec z celi sum.  
    • nie boje się miłości uwielbiam ją bo pomaga zrozumieć uśmiech i płacz   nie boje się miłości będę ją kraść tym którzy jej nie rozumieją   nie boje się miłości bo jest jak baśń która zawsze ze złem wygrywa   nie boje się jej bo  jest światłem które noce upiększa   nie boje się gdyż nauczyła mnie zrozumieć to co w sercu się tli.  
    • Wszystko co im powiedziano, przyjęli że to nie prawda, nie wiedzieli i bez krytycznie to powtarzali    Robili wszystko co im kazano, nie przypuszczali że robią źle Chodzili tymi samymi drogami Co wielki autorytet    A kiedy on dał znak Bez zastanowienia podążali za nim  Wierzyli że idą w imę chwały  więc swoje życie w ofierze za niego dawali I nigdy się nie przekonali że nie podszepnie umarli    Teraz leżą w grobach  puste, zimne twarze  Nie jako bochaterowie, nie jako zbrodnie ale jak marionetki nie świadome niczego  nie są wspominani i nigdy nie będą
    • Idą - choć nikt ich nie woła. W kieszeniach mają wersy, które uciekły im z rąk jak szczury z tonącej metafory. Robią miny poważne, choć słowa mają z waty, a każde zdanie składa się jak łóżko polowe po nietrzeźwej wojnie z samym sobą. Przystają na rogach własnej niepewności: „może napiszemy o świetle?” - pytają, po czym kręcą głowami, bo światło za jasne, a cień za ciemny. Więc stoją w półmroku - idealnym dla niezdecydowanych, tych, co wciąż stroją instrumenty, ale nigdy nie grają melodii. Każdy z nich niesie w plecaku niedokończony wiersz o „poszukiwaniu siebie” - taki, którego nie przeczyta nawet pies, bo pies ma godność i węch do rzeczy skończonych. A między kartkami plecaka czai się ich własny strach - taki, co syczy jak kot wyrzucony z metafory za brak talentu, i drapie, gdy ktoś próbuje napisać prawdę. A jednak idą - zamaszyści jak prorocy własnych pomyłek. Śmieszni, bo chcą pisać o ogniach, lecz boją się zapałki. Groteskowi, bo robią krok w przód i natychmiast krok w bok, jakby tańczyli z losem, który wcale nie przyszedł na bal. I gdy już, już mają ten WIELKI wers (ten, który miał ich ocalić), nagle - bach - wpada im do głowy wątpliwość o smaku marginesu, i cały świat rozsypuje się jak źle sklejona metafora o świcie. Bezradni wsłuchują się w ciszę - tę samą, która niczego nie obiecuje, bo jest lustrem tak krzywym, że odbija tylko to, czego w sobie nie chcą widzieć. Próbują jeszcze raz, z nową odwagą - i znów odkrywają, że wena, ich półetatowa bogini, rzuca natchnienie jak handlarka ryb: byle jak, byle gdzie, byle sprzedać złudzenie. A oni łapią to w locie, jakby to było złoto, choć najczęściej jest to mokra gazetka z wczorajszą pogodą. Tak sobie tuptają, armię poetów udając - każdy chciałby być meteorem, a kończy jako iskra o krótkim oddechu. A może i dobrze - bo w tej ich śmiesznej, roztrzepanej tułaczce jest coś niezwykle ludzkiego: pragnienie, by wreszcie złapać słowo, które nie ucieknie. Bo słowo, które dogonisz, pierwsze cię ugryzie - żebyś wiedział, że było żywe.            
    • @viola arvensis     Twoja POEZJA jest niezmiennie fenomenalna !   w tym wierszu mistrzowsko uchwyciłaś  bolesny paradoks, gdzie to, co naprawdę  łączy, dzieje się poza wzrokiem „zimnych ludzi”, w sferze dusz i ciężkich westchnień.   to arcydzieło udowadniające Twój talent - poezja, która boli i zachwyca jednocześnie.     Wiolu.   Ty jesteś wspaniała !!!!    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...