Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

lato, kiedyś


Rekomendowane odpowiedzi

Zielona makatka na ścianie. Nad nią figurka,
w skupieniu wpatrująca się w swoje i nasze
brudne nogi. Izba maźnięta błękitem, identyczny
front babcinej chaty, ostatniej chyba strzechy.
Chabry w ogrodzie, rozsiadłe na grządkach,
kłujące w oczy pysznym rozrastaniem.
Dorośli zajęci młócką. Zboże zestawione w snopy
zwożą drabiniastymi wozami, szeregowo podają na
maszynę podłączoną do końskiego kieratu. Kobiety
szykują obiad przed domem, spocone, biegające
w kółko, jak stado gęsi, głośniejsze od nich.
Obiad suty, połączony z kolacją wieńczącą dzień pracy,
zakrapiany sowicie kupną wódką, z miasta. My, dzieciaki,
umorusani jak młode diabły, chciwie wsłuchujemy się
w męskie, mocne rozmowy, zapamiętujemy słowa,
którymi będziemy chwalić się przed dziewuchami,
w szkole, po wakacjach, dodając sobie lat.

To było wtedy, gdy zginął Głupi Franek. Przejechał go
samochód, jeden z trzech, które tu widywali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...