Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

liczę do półtorej doby

łatwiej podzielić noce na trzy czwarte
skraść przerzutnie po zachodzie
gdy do pełni brakuje nieba

bez taktu

ptaki zgarnęły wszystko
prostym ruchem skrzydeł
świat pod bystrym piórem

bez szkiełka i oka

w powietrzu zapach pomarańczy
a czas dłużnikiem spóźnionych
kolejne a capella w połowie zdziwienia

niektórzy odchodzą bez reszty

Opublikowano

Kingo cały zajmuje głębokie obszary naszego ja, ale jedna z fraz ujęła mnie bezpowrotnie:

:"...
ptaki zgarnęły wszystko
prostym ruchem skrzydeł
cały świat pod bystrym piórem .."

Zabieram z sobą !

Hania

Opublikowano

Że tak sobie powiem/pozwolę, wiersz jest taki, jak to, ile jest półtora dodać półtora. Wiersz po prostu jest mi nie bardzo wiadomym, co wcale nie znaczy, że taki ma nie być. Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



gdyby dzień był dłuższy, nie byłby dniem... poezji nie byłoby wtedy wystarczająco. już i tak dłuży chwile przed samą sobą.
małe wiersze mieszczą się jeszcze w wyobrażeniach, a stamtąd już niedaleko "do bez-tęsknoty i do bez-myślenia"... czyli do każdej półtorej doby.

wdzięczna za czytanie z posłowiem, pozdrawiam,
in-h.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Alino, dzięki, że zajrzałaś, przeczytałaś, zastanowiłaś się.
każda interpretacja pokazuje, jak wiele w sobie nosi czytelnik :) - emocji, wrażliwości, odczuć, doświadczeń.
dziękuję za komentarz " z duszą" :)

pozdrawiam serdecznie,
Kinga

in-h.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ewo, jakkolwiek niezmiernie miło czytać taki komentarz, wielkości są względne. Kto inny, z dalszej perspektywy zobaczy, że malutki... albo wcale nie dostrzeże.
Tobie, za tę bliską odległość, dziękuję.

serdeczności!
in-h.
Opublikowano

Wiersz bez punktu ciężkości, znaczeniowego akcentu, trochę w stylu "1001 drobiazgów". Trochę o twórczej intymności (przerzutnie kradzione jak pocałunki), więcej o nieskrępowanej "szkiełkiem i okiem" wolności, prostej (zbyt ?) recepcie na "zdziwienie" światem, trochę podaromatyzowania klimatu, z przerwą na jego umuzycznienie (zbyt wiele ?), i wreszcie mocne wejście (trochę ni z gruszki, ni z pietruszki) czasem, przemijaniem, spełnieniem. Jak na "mały wiersz" (w domyśle prosty, codzienny, bezpretensjonalny), fraza zbyt rozedrgana, ptasią manierą "zgarniająca wszystko".
Myślę, że lepszym pomysłem, byłoby rozliczenie się ze "zliczonej półtorej doby", piórem mniej "bystrym", bardziej świadomym :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



dziękuję, bardzo mi zależało na takim (Pana) komentarzu.
być może ta wersyfikacja sprawia wrażenie "zbierania" 1001 drobiazgów - skoro tak Pan odbiera, to znaczy, że "mały" wiersz jest za bardzo rozdrobniony. to jest z mojej strony "zagranie" bez taktu - forma miała pomieścić niewiele znaczeń. prostych, z muzycznym zapleczem. muzyka bardzo inspiruje, wypełnia tło codziennych "bezpretensjonalności". jest tyle, ile zabrałam i tak, jak sobie pozwoliłam wziąć.
nie ma wyraźnego akcentu w zwykłej czynności "zliczania". tylko przemijanie zaznacza się emocją, każdym zmysłem. utożsamiam się z barwą.

moje "rozliczenie", wcale nie "bystrym" piórem, jest rozłożone w czterech wersach, przeciętych refleksją.

zliczam do półtorej doby
bez taktu
bez szkiełka i oka

niektórzy zawsze odchodzą bez reszty



... bo "z wiersza" (małej codzienności) odchodzą dwie osoby.


dziękuję za uwagi. serdecznie pozdrawiam,
in-h.
Opublikowano

Kaliopku,

data prowadzi do interpretacji wiersza.
Zabierzmy "zawsze", "wszystko"... i zobaczę, co jeszcze, i jest to piękny wiersz.

liczę do półtorej doby

łatwiej podzielić noce na trzy czwarte
skraść przerzutnie po zachodzie
gdy do pełni brakuje nieba

bez taktu

ptaki zgarnęły wszystko
prostym ruchem skrzydeł
świat pod bystrym piórem

bez szkiełka i oka

w powietrzu zapach pomarańczy
a czas dłużnikiem spóźnionych
kolejne a capella w połowie zdziwienia

niektórzy odchodzą bez reszty


Tak to widzę.
Cieplutko pozdrawiam Autorkę i udany wiersz.

Para:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Anno, dziękuję za poświęcony czas i Twoją "wizję" wiersza.
Cieszy mnie Twoje dobre zdanie :)
Rzeczywiście, w ostatnim wersie niepotrzebne jest "zawsze". Natomiast "zliczam" zostawię, jak jest - trudno mi uzasadnić, ale nie chodzi o prostą czynność liczenia, lecz "obciążoną" trwaniem w niej z emocją - zliczam, intuicyjnie pojmuję, jako czynność rozłożoną w czasie bardziej niż "liczę" - hmm, lepiej tego nie ujmę.
"cały" świat ptaków - muszę to jeszcze przemyśleć... skoro zgarnęły "wszystko", to "cały" jest podwójną gradacją, ale chciałam to wyraźnie podkreślić.

Jeszcze raz serdecznie dziękuję za podzielenie się opinią, Anno! pozdrawiam ciepło,
Kinga.

in-h.
  • 1 miesiąc temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Nie widzieliśmy się ile? To ona by musiała powiedzieć. Oczywiście wszelkie sztampowe wyznania, w stylu "Nie mogłem przestać o tobie myśleć...", sobie darowałem - niczego w życiu nie znosiłem gorzej niż wpisywania się w jakiś archetyp, spełniania czyiś założeń, jakichś wyobrażeń mnie, nawet tych pozytywnych. I tutaj, konwenanse romantycznego, kruchego kochanka z anemią, zostawionego u bram dorosłego życia wolałem sobie darować, z szacunku do samego siebie, jak i do niej. Wyczuwałem, jakby ona również dzieliła moją niechęć do archetypów, może to mnie do niej podświadomie przyciągało. Zdarzało mi się prowadzić z nią rozmowy przed snem, zwierzałem się z wszystkiego co aktualnie ciążyło mi na sercu, czy na żołądku, ona kołysała mnie nogą na nodze, a ja usypiałem się własnym słowotokiem. Ale jak to jej powiedzieć, i po co? W takich momentach naprawdę zaczyna się odczuwać jakim skazaniem dla ludzkiego charakteru jest mowa. Nie mogłem znaleźć słów ani celnych, ani w ogóle jakkolwiek przydatnych, musiałem pozwolić ciszy, poezji momentu zagrać to, co chciałbym usłyszeć, w końcu w ciszy zawiera się już każdy wybrzmiały dźwięk, a wprawne ucho znajdzie w niej dokładnie ten, którego oczekuje. Ja niestety byłem zbyt zajęty, aby słuchać, dla mnie cisza nie była brakiem odzewu z jej strony, była brakiem mojego głosu. Czy to narcystyczne? Może nie w tym przypadku. Bo i ona to dobrze wiedziała. Kolejny raz poczułem jakby linię porozumienia, wspólną zabawę, improwizację na cztery dłonie na tych samych klawiszach, szum wiatru biegający od mojego ucha do jej i z powrotem. Ona również szukała się w ciszy. Dojrzały kasztan upadł z głuchym łoskotem na ziemię, gubiąc się w trawie. Poczułem ten sygnał, po tym spotkaniu wiele razy jeszcze słuchałem kasztanów, lecz nigdy nie mogłem powtórzyć tego uczucia. Wydało mi się, jakbym usłyszał w tym uderzeniu wszystko co chciałem usłyszeć, a zarazem wszystko co chciałem wyrazić, że ona równie to czuje, że ona wypadła z łupiny, i że ja się przed nią obnażam, nie musiałem już więcej słuchać, nie musiałem już więcej mówić. Choć wiem że ona również to czuła, nie miałem czasu zobaczyć tego w jej twarzy, wstała wspierając rękę na moim kolanie i odeszła. No tak, w tej chwili to już było oczywiste.

      Edytowane przez yfgfd123 (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...