Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Miodek z oczkiem.? smaczny. Dobrze, że prostota języka przypadła, ale w drugiej może "zwolnij" troszkę, wierzę, że się odkręci...
Ela, tutaj nie chciałabym zmieniać formy, "dopieszczałam" taki układ, to tylko sześć wersów w każdej i raczej zostanie, jak jest,
tylko wolniej, to się nie zbije.. ;) Dziękuję za zatrzymanie.
Pozdrawiam.... :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Marlene, myślę, że taki lęk może być hamulcem, czy dla samobójcy.? czemu nie, to Twoja interpretacja.
Peel może też rozważać zakończenie czegoś, co go wyniszczało, może miewał halucunacje, jest chwiejny jeszcze, ale zaczyna
logicznie myśleć, stąd strach, czy da radę, czy odnajdzie się...
.. co noc pod inną.. to koniec i początek dwóch wersów, czytając razem, można założyć, że zamierza skończyć ze sobą,
a może tylko balansuje na krawędzi tej myśli. "Rytuałem" mogą być codzienne rozmyślania.
Co wybierze i czy wybierze, tu wola Czytelnika.
Cieszę się, że mam post od Ciebie... :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Pustak, bo pusty w środku, tak jak peel, więc podobny do mnie, znaczy do niego, dlatego pochyliło się.
Może niepotrzebnie, buu.. mogę wyprostować, przekonasz mnie.?
Ramię, to mój wynaleźnik.. może peel widzi w zmierzchu bratni nastrój... może chce z nim "pod rękę"
poszwędać się, gdzie oczy poniosą.. Bardziej przyziemnie można, np nogę.. ;) Sorry, teraz to sobie żartuję... :)
i ciszę się bardzo na ogólne..tak.. za które dziękuję.
Opublikowano

Dobry, mocny tekst. Trzyma się porządnej metafory, później zakłada grę frazeologii.

Gorzka obserwacja walki z chorobą i gasnącej nadziei na wyzdrowienie.
Może "na szczęście" pojawia się ten lęk wysokości?

Pozdrawiam, cieplutko,

Para:)

Opublikowano

Anno, cieszę sie, że tak odbierasz, cieszę się także za odczytanie treści wg własnego spojrzenia, ta wersja też pasuje.
Oj tak, w takim przypadku ten lęk, może na szczęście... Dziękuję Ci za odwiedziny.
Również pozdrawiam... :)

Opublikowano

ja tylko gościnnie więc krótko ale dosadnie : bardzo dojrzały , świetny wiersz , typu TAKIE LUBIĘ . Przemyślane , wyraziste frazy - myślę , że większość przyszła sama z siebie , to cechuje rasową poezję . Żeby nie było : nie słodzę ;-) Serdecznie , Czarek :-)

Opublikowano

Proza życia niedzielnego, nalot gości, którzy dobrze sie bawią, a pani gospodyni gra rolę wesołej, szczęśliwej, bo przecież nie urobionej po uszy. Prawdziwie. Tak czytam.
Pozdrawiam:)

Opublikowano

Tutaj, może być i peelka, i peel, zależy, z której strony zajrzy się pod skórę.. ;)
Poprę Twoje słowa, wszelkie pętle do kosza, uczmy się latać...
Anno, miło mi, że zatrzymałaś się na chwilę, dziękuję.
Pozdrawiam... :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Przeżyłam niejeden najazd gości i czułam się (prawie), jakbym pracowała w hotelu i przy zmywaku - jednocześnie, ale lubiłam te chwile,
była okazja do spotkania z ludźmi. Racja, gospodyni powinna być zawsze uśmiechnięta.
Nowa, dziękuję za Twoją interpretację, również pozdrawiam... :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak, miało być przygnębiająco i fajnie się czyta, że wg Ciebie natrój właśnie taki. Do jazgotu muszą być powody, dwa to za mało,
więcej jak trzy byłoby wyliczanką, dlatego.. do trzech razy sztuka i.. zaczyna się.. ;) Kredensie, dziekuję za zatrzymanie u mnie... :)
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bolku, niedzielne uśmiechy, zamieniają się czasami w uśmieszki i wtedy zaczyna kipieć w środku.
Cieszy mnie, że się spodobało. Dziękuję za post,
serdeczności i Tobie, bez lęków, jakichkolwiek... :)
Opublikowano

Podoba mi się Twój utwór, choć nie bardzo go rozumiem.
Mnie się zdaje, że chodzi o granice postawione bodźcom, by nie docierały do naszego wnętrza, ot, takie swoiste "bezpieczeństwo", choć to kij o dwóch końcach.
Krótko i zgrabnie.
Pozdrawiam ciepło :)

Opublikowano

....ja się nie znam....ale...

trochę bym ten wiersz przycięła....np.świetny wers...
'''stopy łakną kilku kroków w butach ''
staje się banalny przez "" sznurówki jak pętle podwieszane co noc ""

a urwiska...z natury rzeczy są przepastne..

raczej bez ""cuchnące wc czy zwrócony posiłek "" , które to słowa ... miały być realne ...ale mnie rozczarowują raczej...

""pustaki podobne do mnie '' też mnie raczej nie przekonują...
jako , że Autorka
raczej z kruszców szlachetnych uformowana.. ;-)))))

to tylko takie moje trzy po trzy... pozdrawiam . agn

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Kamil Olszówka Chwała i cześć należy im się na wieki. Pozdrawiam.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Arsis «fantastyczna wizja stworzona przez nadwrażliwą wyobraźnię» źródło SJP Zawieszenie pomiędzy nieważkością a nicością. Narracja i akcja jak w niemym filmie, przyciąga pomimo braku dźwięku i głosów.  Pozdrawiam
    • Ponura polska jesień, Przywołuje na myśl historii karty smutne, Nierzadko także wspomnienia bolesne, Czasem w gorzki szloch przyobleczone,   Jesiennych ulewnych deszczy strugi, Obmywają wielkich bohaterów kamienne nagrobki, Spływając swymi maleńkimi kropelkami, Wzdłuż liter na inskrypcjach wyżłobionych,   Drzewa tak zadumane i smutne, Z soczystych liści ogołocone, Na jesiennego szarego nieba tle, Ponurym są często obrazem…   Jesienny wiatr nuci dawne pieśni, O wielkich powstaniach utopionych we krwi, O szlachetnych zrywach niepodległościowych, Które zaborcy bez litości tłumili,   Tam gdzie echo dawnych bitew wciąż brzmi, Mgła spowija pola i mogiły, A opadające liście niczym matek łzy, Za poległych swe modlitwy szepcą w ciszy,   Gdy przed pomnikiem partyzantów płonie znicz, A wokół tyle opadłych żółtych liści, Do refleksji nad losem Ojczyzny, W jesiennej szarudze ma dusza się budzi,   Gdy zimny wiatr gwałtownie powieje, A zamigocą trwożnie zniczy płomienie, O tragicznych kartach kampanii wrześniowej, Często myślę ze smutkiem,   Szczególnie o tamtych pierwszych jej dniach, Gdy w cieniu ostrzałów i bombardowań Tylu ludziom zawalił się świat, Pielęgnowane latami marzenia grzebiąc w gruzach…   Gdy z wolna zarysowywał się świt I zawyły nagle alarmowe syreny, A tysiące niewinnych bezbronnych dzieci, Wyrywały ze snu odgłosy eksplozji,   Porzucając niedokończone swe sny, Nim zamglone rozwarły się powieki, Zmuszone do panicznej ucieczki, Wpadały w koszmar dni codziennych…   Uciekając przed okrutną wojną, Z panicznego strachu przerażone drżąc, Dziecięcą twarzyczką załzawioną, Błagały cicho o bezpieczny kąt…   Pomiędzy gruzami zburzonych kamienic Strużki zaschniętej krwi, Majaczące w oddali na polach rozległych Dogasające płonące czołgi,   Były odtąd ich codziennymi obrazami, Strasznymi i tak bardzo różnymi, Od tych przechowanych pod powiekami Z radosnego dzieciństwa chwil beztroskich…   Samemu tak stojąc zatopiony w smutku, Na spowitym jesienną mgłą cmentarzu, Od pożółkłego zdjęcia w starym modlitewniku, Nie odrywając swych oczu,   Za wszystkich ofiarnie broniących Polski, Na polach tamtych bitew pamiętnych, Ofiarowujących Ojczyźnie niezliczone swe trudy, Na tylu szlakach partyzanckich,   Za każdego młodego żołnierza, Który choć śmierci się lękał, A mężnie wytrwał w okopach, Nim niemiecka kula przecięła nić życia,   Za wszystkie bohaterskie sanitariuszki, Omdlewających ze zmęczenia lekarzy, Zasypane pod gruzami maleńkie dzieci, Matki wypłakujące swe oczy,   Wyszeptuję ciche swe modlitwy, O spokój ich wszystkich duszy, By zimny wiatr jesienny, Zaniósł je bezzwłocznie przed Tron Boży,   By każdego z ofiarnie poległych, W obronie swej ukochanej Ojczyzny, Bóg miłosierny w Niebiosach nagrodził, Obdarowując każdego z nich życiem wiecznym…   A ja wciąż zadumany, Powracając z wolna do codzienności, Oddalę się cicho przez nikogo niezauważony, Szepcząc ciągle słowa mych modlitw…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @andrew Czy rzeczywiście świat współczesny tak nas odczłowieczył? Czy liczy się tylko pogoń za wciąż rosnącą presja społeczną w każdej dziedzinie? A gdzie przestrzeń, by być sobą?
    • @Tectosmith całkiem. jakbym czytał któreś z opowiadań Konrada Fiałkowskiego z tomu "Kosmodrom".
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...