Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Może, jak z Serocka - jak co - reszka jeżom?


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Jak omam atak z Serocka? Jak co, reszka? Tam amok, aj.

... i muzeum, i emocje. Hej, co me, i mu? E, zumi.

Może, jak z Serocka - jak co - reszka jeżom?

.....a baba, że - jeju - ta katuje jeża. Baba!

Z sadu bór - zawył - psu spływ, a zrób - udasz.

Oto baba, bat z Serocka, jak co! Reszta, baba, bo to.

Zagada amator o Serocku; luk, co - resor, a to ma, a da gaz.

No TEB rumak, z Serocka żak, a mur beton.

Oto pak z Serocka, jak co?... reszka po to.

O tak, z Serocka lak, co - reszka to?


Oto PANi...

I puka:
- Patat z Serocka.
- Jak co?
- Reszta ta! Pa.
Kupi.


Ma do dyni w lamus u Malwiny - dodam.

Nano, zawleczka, jak z cel - wazom Ani.

A bujam? Wre Bug i Guber w maju, ba.

On? Dama wymaga; my wam? A dno!

A Duks? Albumina pani mu blasku da.

Ul i panda: Wda ma dwa dna, pilu.

Ma miks Ulka, ja kluski mam.

Kupiec: lada padalce i puk!

A i za pudło hołd u pazia.

O, humor gromu, ho!

*

Zarybia, i ma tarła, dał ratami :I

A do taktu, akt utka, to da ;]

Ten? Wydalaj, a ja lady wnet.

Cwany na wc.

Ile fugi? Mig u Feli.

Panu laik rycina; tani cyrk, Alu na P.

Ma to typ; o, kuraż odraża. Odra? Żar do żaru - kopyto tam.


 

Edytowane przez Mari_anna_ (wyświetl historię edycji)
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar dzięki   jesień owszem zadowoli jeśli ładna jest i młoda słodko może cię ukoić ale kasy potem szkoda :)))       @violetta od czego jest kobietka tego nie wie sam Bóg raz wściekła raz kokietka nieobliczalna i już :)))  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To przepiękna zwrotka warta najlepszych poetów ! I ostatnia też złota warta. Gdyby udało się dotrzymać kroku pozostałym ... 
    • @Poezja to życie Dobrze prawisz i rym jest...  
    • @Jacek_Suchowicz Piękny wiersz o zbliżającej się jesieni. Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • W koszulce pirackiej i mycce z czaszką, Pochylony nad balią z praniem, Pianę wzbijałem ku niebu – chlup, chlup, Wiosłem szarpałem ocean zbyt spokojny.   Wichry w koszulę łapałem na kiju, Kurs obierałem – ahojj! – wołałem. Ster trzymał mój język, nie ręce, Żagiel inspiracją: tam, gdzie wiatr dmie!   Świat zmierzyłem bez lunety i bez map, Z oceanem biłem się z tupotem i krzykiem. Gwiazdom nie wierzyłem, bo mrugają okiem. Ja wam dam, wy żartownisie, dranie!   Na Nilu mętnym, wezbranym i groźnym, Szczerzyłem kły z krokodylem rozeźlonym. Ocean zamarł, gdy dryfem szedłem – skarpetki prałem, Rekin ludojad nad tonie morskie skoczył i zbladł.   Na prerii mustang czarny jak moje pięty, Ogonem zamiótł mi pod nosem – szast! Wierzgnął, kopytem zabębnił, z nozdrzy prychnął, Oko puścił i w cwał – patataj, patataj!   Na safari gołymi przebierałem piętami – plac, plac! Słoń zatrąbił, nie uciekłem, w miejscu trwałem. W ucho dostał, ot tak – i odstąpił: papam, papam. Został po nim tylko w piasku ślad i swąd.   Lew zaryczał – też nie pękłem, no nie ja! W pierś bębniłem – bim, bam, bom – uciekł w dal. Ciekawskiej żyrafie, mej postury chwata, W oczy zaglądałem – z dumy aż pękałem.   A na kontynencie płaskim i gołym, Jak cerata w domu na stole świątecznym, I strusia na setkę przegoniłem – he, he! Bo o medal z kartofla to był bieg.   Aż tu nagle: buch, trach, jęk – strachem zapachniało! Coś zatrzęsło, coś tu pękło – to nie guma w gaciach... Łup! okrętem zakręciło, bryzg mi wodą w oko, Flagę z masztu zwiało i na tyłku cumowałem.   Po tsunami pranie w błocie legło, Znikły skarby i trofea farbą plakatową malowane, Z lampy Aladyna duch też nawiał – łotr i tchórz, Kieł mamuta poszedł w proch, złoto Inków trafił szlag.   Matka w krzyk „Ola Boga!” – ścierą w plecy chlast! Portki rózgą przetrzepała jak to dywan. Aj, aj, aj, aj! chlip, chlip! to nie jaaaa... Smark, smark, łeee – nawyki to z przedszkola.   Z domku, skrytym w kniejach dębu, ot kontrola lotów. Słyszę łańcuch jak klekoce, rama trzeszczy. Dzwonek – dzyń! błotnik – dryń! szprychy aż pękają. Kłęby kurzu w dali widzę – nie, to nie Indianie.   To nie szeryf z gwiazdą pędzi na rumaku, To nie szalik śwista (z klamrą...? e tam) Ojciec w drodze z wywiadówki – coś mu śpieszno. Aż mnie ucho swędzi, no to klapa, koniec pieśni...  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...