Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

obrazy odchodzą po spiralnym torze
i tą sama drogą wracają
jak mewy krążące z krzykiem
znudzone widokiem morza
nie potrafiące porzucić zatoki

jak silny musi przyjść sztorm
żeby na zawsze przegonił ptaki
by już nie chciały wrócić
aby już wrócić nie mogły

groty słonecznych promieni
uderzają wodę zmarszczoną
w konwulsjach myśli
wracających z powrotem do głowy
kiedy leżę samotnie na piasku
pustej plaży w objęciach horyzontu

tylko morze niczego nie pamięta
i sny przynosi spokojne
tak jak kochana kobieta
w snach przynosi marzenia

Opublikowano

"groty słonecznych promieni
uderzają wodę zmarszczoną
w konwulsjach myśli
wracających z powrotem do głowy"

Bardzo egzaltowany fragment.

Konwulsje myśli są dla mnie nie do przyjęcia.

Wracanie z powrotem to spory błąd językowy, maślano-maślany.

W drugiej strofie - "już" 2 razy, tuż obok siebie.

W ostatniej - 2 razy "przynosi"

Pozdrawiam. E.

Opublikowano

Januszu, rozlałeś mi przed oczami Pacyfik, pozornie bardzo spokojny, w formie zamkniętej spienioną falą, a jednak uderza w piasek plaży i podmywa stopy... ale też wyrzuca na brzeg muszlę.
Życie płynie bez ustanku, zatapia w słonych "morzach" pojedyncze krople, które giną wśród milionów innych; kreśli mosty jak mewy ósemki, prowadzi po torach, które to unoszą się w podniebne korytarze, to znów spadają w lazurowe głębiny. Muszle szumią daleko, daleko, zanim nadejdzie przypływ.
sztorm przynosi nadzieję. to nic, że wzburzone czoło pomarszczy falami - nowe prądy to nowa siła, zmarszczki czasu rozmyją się na powierzchni, w blasku promieni.
trzeba na nowo nauczyć ptaki latać - tak, by wiedziały same, że skrzydła mają unosić tylko lekkie pióra, bo ciężar krzyku nie przegoni znudzenia, gdy upadną.
przypływ przynosi orzeźwienie. na chwilę ptaki pierzchają w cztery strony z bryzą, jest cisza. odeszły wszystkie piskliwe myśli, przystań wypełniły bursztyny.
słońce mieni się na horyzoncie, a ty leżąc w złotych piaskach czasu, obserwujesz mewy, daleko, daleko - tam, gdzie już żadne morze nie pamięta sztormu. gdzie sztorm już niepotrzebny. bo na brzegu... szumi twoja muszla :)

piękny wiersz!!! zabieram. powtórzenia są dobre ("już" i "przynosi" - fale nie pytają o pozwolenie...)

serdecznie pozdrawiam, Januszu, wszystkiego dobrego!
in-h.

Opublikowano

Mario, no to mi się tym razem porządnie oberwało. Co do pułapki tautologicznej, w jaką wpadłem, to masz absolutnie rację. Ten wers muszę poprawić. Co do egzaltacji: niektóre myśli potrafią człowieka dobić. Wyszło egzaltowanie, no cóż i tutaj zastanowię się nad zmianą. Co do cytowanych powtórzeń. Ostatnio czytam wiersze jednego z najlepszych polskich poetów. Zasugerowałem się widocznie jego stylem, jego poetyką a u niego powtórzeń co niemiara. Widocznie unznani mogą sobie na więcej pozwolić, początkujący muszą poddać się surowemu wyrokowi innych poetów. W każdym bądź razie jestem Ci wdzięczny za wypunktowanie słabości wiersza. Dziękuję za czytanie i poświęcony czas. Pozdrawiam serdecznie.
J.

Opublikowano

Kaliope, jestem oczarowany Twoim lirycznym komentarzem. Rzadko takie otrzymuję. W swoich refleksjach masz rację, ale musisz przyznać, że nie wszystko zdarza się od razu. Niektóre sprawy potrzebują czasu, gojącego czasu. A dopóki myśli kołaczą i obijają się o ściany czaszki, trwa walka wewnętrzna z nimi. W takim właśnie stanie jestem. Czekam aż obrazy przepadną, głosy oddalą się i wyblakną wspomnienia. A do tego czasu pewnie napiszę jeszcze niejeden smutny wiersz. Dziękuję Ci serdecznie za przemiłe słowa. Pozdrawiam serdecznie.
J.

Opublikowano

Tak, czas jest potrzebny. Zabliźni rany, uspokoi myśli, wybieli wspomnienia.
Pozwoli odciąć spróchniałe gałęzie, aby nowe pędy wydały lepsze owoce. Tego Tobie życzę, Januszu.
Smutek jest też ważną emocją - zdwaja siłę radości, gdy tak bardzo oczekiwana, wypełni pustkę "po"!

wszelkiego spełnienia!
in-h.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Piękny, nostalgiczny wiersz, Januszu.
Wybacz, że czytam go po swojemu

obrazy odchodzą po spiralnym torze
i tą sama drogą wracają
jak mewy krążące z krzykiem
znudzone widokiem morza
nie potrafią porzucić zatoki

jak silny musi przyjść sztorm
żeby na zawsze przegonił ptaki
by już nie chciały wrócić
aby już wrócić nie mogły

groty słonecznych promieni
uderzają wodę zmarszczoną
w konwulsjach myśli
zawracają
kiedy leżę samotnie na piasku
pustej plaży
w objęciach horyzontu
tylko morze niczego nie pamięta
i sny przynosi spokojne

tak jak kochana kobieta
w snach
przynosi marzenia


Jeszcze raz przepraszam za "grzebanie", ale to wina wiersza...po prostu zafascynował obrazem :))

Życzę spełnienia marzeń i serdecznie pozdrawiam - Krysia
Opublikowano

Konwulsje myśli ? Eee tam, zwykłe wakacyjne widoczki... :)
Gdyby podejrzeć dowolny tekst z "kanonu", trudno się doszukać istotnych różnic. Jak to było u Czeronych Gitar ?

Morza szum, ptaków śpiew,
Złota plaża pośród drzew -
Wszystko to w letnie dni
Przypomina Ciebie mi.

Szłaś przez skwer, z tyłu pies
Głos Wybrzeża" w pysku niósł.
Wtedy to pierwszy raz
Uśmiechnęłaś do mnie się.

Odtąd już dzień po dniu
Upływały razem nam.
Rano skwer, plaża lub
Molo gdy zapadał zmierzch.

Płynął czas, letni czas,
Aż wakacji nadszedł kres.
Przyszedł dzień, w którym już
Rozstać musieliśmy się.

;)

Opublikowano

"Konwulsje myśli" to bardzo ładny tytuł (chociaż wydaje mi się, że już gdzieś coś w tym stylu słyszałem/czytałem), jednak moim zdaniem zbyt mało pasuje do obrazów przedstawionych w utworze.

"kiedy leżę samotnie na piasku
pustej plaży w objęciach horyzontu"
Ładne.

"tylko morze niczego nie pamięta
i sny przynosi spokojne
tak jak kochana kobieta
w snach przynosi marzenia"
Niepotrzebne.

Ogólnie utwór rozmyty i przegadany, najlepsza pierwsza strofa, z bardzo ładnym obrazem, po niej następuje znaczny spadek formy. Chociaż swój charakterek ma :)

--
Pozdrawiam
Michał Małysa
http://www.mojwierszownik.pl

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Witam - podoba się -                                           Pzdr.
    • @viola arvensis Dziękuję! Ciekawe, że skojarzyło ci się to z piosenką - bo właśnie takie jest przeznaczenie tego tekstu. Roboczo został wykorzystany w utworze ilustracyjnym na potrzeby pewnego przedstawienia.
    • Witam - a kiedy wrócisz spijemy nektar,  rozpalimy ogień. w najkrótszą noc - pięknie - fajny wiersz -                                                                                                           Pzdr.
    • Czytałem Johna Cage’a i przypomniałem sobie gnoja pytanie – czemu nie dzielisz wersów i oto dotarło do mnie, że podział jest formą istnienia – zdzielił mnie w twarz drab na ulicy argumentum ad personam i zastygł - tacy sobie stawiają pomniki za życia, cokoły pustoszeją. Coraz większy rozdźwięk społeczeństwa, coraz większy upadek. Coraz mniej w telewizji do obejrzenia. Przyszło mi żyć na pustkowiu. Fraternizacja z tłuszczą wychodzi mi bokiem jak grot po niedźwiedzim tłuszczu (stąd biorą się nazwy – panie docencie, doktorze - całe uczone słowotwórstwo, zniknął człowiek w plażowym ubiorze). Skończyłem pisać rozdział książki, odłożyłem to, co miałem wypić na później – za rok, może dwa, ile lat przede mną, za - szafą, czymkolwiek wspartym o ścianę znajdzie ktoś o imieniu nieznanym – z ang. NN, NoName - niedopitą szklankę (koniecznie jak u Brodskiego), zabierze do muzeum – cokoły pustoszeją, sami sobie stawiamy pomniki w narcystycznym zachwycie. Przy wtórze pochlebców, pociotków, pobratymców –  wyjców. Czytałem Kennetha Kocha –  wspomina o Kantorze, mój ojciec cenił Cricot, parasol w muzeum – na obrazie i ten, który zostawił przez roztargnienie w jakiejś mniej artystycznej spelunie - obaj nie żyją. Żyję na pustkowiu. Czytałem Johna Cage’a i jego opowieść o przekraczaniu rzeki przez Hindusa i Japończyka – i przypomniałem sobie gnoja, który mi mówił, że tak się nie pisze. Czy tylko dlatego, że się nie chodzi po wodzie mam schodzić na mieliznę? Chciałbym, by znaleziono wyżej wspomnianą - ww. (tylko tak się to pisze) szklankę na Manhattanie. Choćby w podrzędnym hotelu.  
    • Dyskretnie przemycasz, że gdzieś poza człowiekiem istnienie jeszcze jakiś wyższy mu obserwator. Poezja "współpracująca" z AI i nikt się nawet nie kapnie, że tak. A ona mogłaby odpowiedzieć gdyby umiała - dziękuję.   Nie istnieje poezja w oderwaniu od jego twórcy, życiorysu - taka jest nieprawdziwa. Zdecydowanie NIE, choć to miły w czytaniu wiersz.   (jakże nikt już niczego w poezji tutaj nie kwestionuje - tylko dlatego bez mojego głosu).   Pozdrawiam. :-)    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...