Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
dla MLC


oboje przestaliśmy być niewinni,
odkąd na zawsze wszystko nas dzieli.
dziś między nami lodowiec, zimny
jak słowa, któreśmy wypowiedzieli.
oboje przestaliśmy być niewinni.

dlaczego tak wiele obiecywałaś,
zanim czas dojrzał do zaklęć?
każda komórka twojego ciała
jest dziś, jak płynna, trująca rtęć.
dlaczego tak wiele obiecywałaś?

białą fregatą uciec w zapomnienie,
w pustce oceanu szukać otuchy.
obrazy wspomnień w kamień zamienić,
głęboko zagrzebać w sercu głuchym.
białą fregatą uciec w zapomnienie.

Opublikowano

Januszu, nie mogę rozpoznać formy, bo trochę jak villanella, ale nie do końca. Jest to jakaś Twoja forma ronda, w której powtarzasz pierwszy i piąty wers każdej strofy.
Jak zwał, tak zwał. Wiersz jest piękny. Brawo.

Cieplutko pozdrawiam,

Para:)

Opublikowano

wzruszający! porusza i zmusza do refleksji, więc zinterpretuję to, co czytam pomiędzy wersami: białą fregatą uciec w zapomnienie - czyli zapomnijmy słowa, któreśmy wypowiedzieli oboje przestaliśmy być niewinni, zacznijmy od nowa...wiem, że poszłam za daleko, ale w najtrudniejszym lubię szukać pozytywów...

dobry wiersz, Januszu, więc zapluszam :))

serdecznie pozdrawiam - Krysia

Opublikowano

Smutek i niespełnienie odczytuję z Twojego wiersza, Januszu. Brak stabilności, która dopełnia niewinność relacji, przeradza się w rozżalone pytania determinowane poczuciem niedosytu, niedogrzania, niedomówień...
gdy nie trzeba uciekać białą fregatą, czas powtarza magiczne zaklęcia, najpiękniejsze słowa, jednak, jeśli droga prowadzi tylko w zapomnienie, każde z nich rani jak echo wierszy, jak echo prawd, zwątpień i jedynych rozwiązań, powtarzanych sobie z niepokojem (wersy okalające strofy).

Januszu, wiersz z niełatwymi emocjami i myślą ujętą w ciekawą formę. Życzę peelowi otuchy - na bezpiecznym lądzie, nie w pustce oceanu.

pozdrawiam serdecznie,
in-h.

Opublikowano

Anno, każda woja pochwała to dla mnie potwierdzenie i zachęta. Dziękuję bardzo. Jeśli chodzi o formę, to pozwalam sobie czasem na małe eksperymenty. Dziękuję za czytanie i komentarz. Pozdrawiam serdecznie.
J.

Opublikowano

Stepie, czytelnik ma prawo czytać wiersze, jak mu się podoba (sam też tak czasem robię), więc nie ma żadnego przymusu. Upijanie się na smutno czy wesoło prowadzi tak czy inaczej do kaca na drugi dzień. Dziękuję za czytanie i zamieszczone refleksje. Pozdrawiam serdecznie.
J.

Opublikowano

Kaliope, bardzo dobrze odczytujesz ten wiersz. Peel zrozumiał beznadziejną sytuację i nie potrafi sobie z nią poradzić, więc, aby siebie ratować, wybiera ucieczkę. Dziękuję za analizę wiersza i życzenia. Pozdrawiam serdecznie.
J.

Opublikowano

Odkąd wszystko dzieli, na zawsze, ucieczka białą fregatą wydaje się być jedynym rozwiązaniem...
.. "obrazy wspomnień w kamień zamienić".. gdyby tak można... Smutny wiersz. Powtórzenia wersów nie przekonują mnie, pewnie to składnia danej formy... cóż.
Serdecznie pozdrawiam... :)

Opublikowano

Piękny, przejmujący wiersz. Przeżyć coś podobnego - to musi boleć. Bardzo boleć. Ech, można zobojętnieć, zapomnieć, ale to wszystko gdzieś w środku jest i może wybuchnąć... Oby nie...
Ciepło pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jesteś niemożliwy:). Nie wiem wprawdzie, jak to odbiorą dziewczyny, bo mają jednak większe doświadczenie. Pozdrawiam.
    • @KOBIETA @M jak Malkontent również milo
    • @Migrena  Nie znam się… chociaż, nie zawsze jest tak, jak tutaj „Przeglądowo/okresowo”
    • W poczekalni pachnie lękiem i lawendą, jakby ktoś spryskał powietrze zapachem wszystkich tajemnic, które kiedykolwiek urodziły się w ciele kobiet. Siadam na krześle, które trzeszczy jak archiwum kobiecych wnętrz, jakby jego śrubki znały alfabet ud, miednic i brzuchów, z których powstawały małe światy, wielkie dramaty i czasem tylko zwykłe „wszystko w normie, proszę pani”. Wchodzi on - ginekolog, nawigator po oceanie kobiecego świata, pół‑detektyw, pół‑astronom macicy, który nawet cień owulacji potrafi wyczytać z mapy kosmosu, jakby szukał sygnałów życia w galaktyce, gdzie kosmici zapomnieli wysłać instrukcję obsługi ciała. - Proszę się położyć, mówi, tonem nauczyciela cyrku, który zaraz pokaże sztuczkę, ale z delikatnością kota na rozgrzanej blasze. Rozchylam nogi, odsłaniając wszystko tak dokładnie, że czuję się jak eksponat w świetle reflektorów, a on wchodzi z uśmieszkiem jak ktoś, kto właśnie dostał dostęp do części świata zwykle zamkniętej na trzy zamki, z narzędziem, które wygląda jak miniaturowy teleskop do planet rodzących życie i dramat jednocześnie. Przesuwa się delikatnie, a moje ciało otwiera się jak mapa nieznanych galaktyk. Tam, gdzie światło reflektora pada najczułej, kryje się punkt G - maleńka, pulsująca perła, jakby sam wszechświat zostawił w tym zakątku tajemnicę radości, miniaturową gwiazdę gotową rozbłysnąć. Łechtaczka - subtelna świątynia przyjemności - rozkwita w mikroskopijnym rytmie życia, otwierając się jak kwiat poranka, którego zapach zna tylko kosmos i ja. Ginekolog spogląda z powagą astronoma, który odkrywa nowe planety w galaktyce wnętrza kobiety, z zachwytem notując każdy puls, każdy fałd, każdą drobną tajemnicę, jakby patrzył na arcydzieło, które powstało z najczystszej geometrii życia. - Hm…  mruczy jak stary kocur, który właśnie odkrywa nowe królestwo myszy. - To jest prawdziwa galeria natury! Każda fałdka, każdy zakamarek, każdy sekret - arcydzieło! Czuję, że moje ciało staje się mapą starożytnych labiryntów, a on jest Minotaurem‑przewodnikiem, który wie, gdzie czai się każdy strach i każda nadzieja. - A tutaj…  wskazuje narzędziem - -  kwitnie życie i… ewentualnie mała niespodzianka. Chichotam w duchu, bo w tej ceremonii nie ma miejsca na wstyd, tylko na absurd i kosmiczny zachwyt nad ludzkim wnętrzem. Na koniec odchodzi z miną człowieka, który własnie zgarnął złoty medal w konkursie „Co kryje się w środku?”, odbierając statuetkę z miniaturowym teleskopem i konfetti z hormonów. A ja zostaję tam - pół naga, pół święta - leżąca jak robot na przeglądzie technicznym, bez osłony, gotowa na diagnozę życia, z nogami otwartymi jak szuflada w warsztacie, zastanawiając się, czy życie naprawdę jest tak proste, że wystarczy jeden ginekolog, żeby zrobić mi tylko przegląd okresowy i powiedzieć z entuzjazmem: „Wszystko działa, proszę pani, proszę tylko nie zapominać o smarowaniu.”    
    • @Berenika97

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...