Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Mnie jest jeszcze milej, Nowo, jeśli przywołałam piękne wspomnienia. Dziękuję za odwiedziny i podzielenie się refleksją. Tak - dobre, ciepłe obrazy z dzieciństwa to najtrwalszy fundament pod budowę własnego, dorosłego życia. One stanowią taką przestrzeń, ciche "miejsce" w każdym z nas, do którego wraca się ze wzruszeniem. Nietknięte zębem czasu.

Pozdrawiam serdecznie,
in-h.
:)
  • Odpowiedzi 45
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

czytam i osobiście "powracam" do miejsc "grudami ojcowskiej, wysiłkiem zdobytej." ta moja już tylko wspomnieniem szeleści, ale...

dopóki mój dom we wspomnieniu da nieba,
dopóki mi jeszcze na ganku róż trzeba.


przepiękny wzruszający wiersz, Kaliope!
:)))))

cieplutko pozdrawiam - Krysia

Opublikowano

Kaliope, zachęcił mnie tytuł.. co tutaj może być.? a tu pełno wspomnień, zastosowałaś nietypowy układ rymów,
nie znam się na takim, więc zaczytałam się treścią. Jest melnacholia bycia tam, ponownie.. ciepłe wspomnienia,
trzy środkowe zwrotki, i ta oasobliwa chęć posadzenia róż, które znów będą przypominać dawne chwile.
Wiersz b. przyjemny w czytaniu. Pozdrawiam... :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Magdo, a wiesz... że tytuł miał być zupełnie inny, jeszcze sprzed XIX wieku, ale nie miałam śmiałości. Więc jeżeli odnalazłaś choć kawałek z tego okresu, to mnie uśmiechasz :) Dziękuję!

równie serdecznie pozdrawiam,
in-h.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Miło czytać, że mogłam przyczynić się do takich "powrotów", jeśli przyniosły kawałek błękitu :) Krysiu, serdecznie dziękuję za odwiedziny i Twoją piękną refleksję.

Pozdrawiam ciepło - Kinga.

in-h.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nato, dziękuję za opinię, bardzo dla mnie ważną. Swoim "przyjemnym zaczytaniem" sprawiasz mi radość - forma rzadko przeze mnie stosowana, ale i z taką chciałam się "zmierzyć". A w zwyczajnej sobie dopowiem...

różany ganek, taki codzienny,
na fotografii zakwitł znów żywo,
wiosną w pastelach, w sepii jesienny,
czaru nie traci, choć róż ubywa.

Raz jeszcze dziękuję, pozdrawiam z uśmiechem,
in-h.
:)


Opublikowano

Wiersz Twój przypomniał mi, zakopane w dzieciństwie 'skarby' (kolorowe szkiełka), i próbę odnalezienia ich po wielu latach.
Miejsce po domu znalazłam, skarbów - niestety nie.
Ładny, sentymentalny wiersz!
Serdeczności
- baba

Opublikowano

Kaliope,
Dwie pierwsze zwrotki bardzo przemawiające do mojej wyobraźni, do wspomnień, do młodości, do historii. Trzecia i czwarta nawiązuje już klimatem do wierszy pozytywistów. Nie przepadam za takim przedstawieniem, ale doceniam twoje intencje i wysiłek.
Puenta znów zaskakuje i to jest fajne.
Pozdrawiam ciepło
Lilka

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Babo, sentymentalne wycieczki są czasem miłą "odskocznią" od codzienności. Twoje kolorowe szkiełka odnajdziesz zawsze - nawet jeśli tylko - we wspomnieniach. Dziękuję, że się nimi podzieliłaś.
Ja zakopałam kiedyś zapasowy kluczyk od futerału skrzypiec. Wiem gdzie, ale nie miałam okazji sprawdzić...

pozdrawiam ciepło,
in-h.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Lilko, dziękuję za opinię. Cieszą mnie te dwie zwrotki i puenta :) Nie patrzyłam pozytywistycznym okiem, miałam inne intencje. Bardzo dziękuję, że doceniasz nawet, jeśli wiersz nie trafił do końca w Twój klimat. Dziękuję za czytanie i poświęcony czas!

pozdrawiam najserdeczniej,
in-h.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Anno, napiszę podobnie, jak Lilce - za dwie pierwsze wdzięcznie się kłaniam. Za resztę - jeszcze bardziej! :)
Powiedz proszę, co konkretnie jest "do naprawy". Plus nie jest najważniejszy.

Pozdrawiam niezmiennie,
in-h.
Opublikowano

zamysł dobry, wspomnienia dotyczą wszystkich i zazwyczaj wspomina się dobre dzieciństwo dobre czasy. technicznie do dopracowania.
również treść do uporządkowania. ot choćby w pierwszej zwrotce.
do głośnych, największych, a ciszą malutkich
w kołyskach, huśtawkach - w szczebiotów początek,

do naszych, pradawnych, wciąż żywych w pamięci
i nocą strojonych pyłkami dmuchawca.

do czego konkretnie? o czym tu napisałaś?
"żywych w pamięci" to o osobach bliskich, reszta chaotyczna.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar dzięki   jesień owszem zadowoli jeśli ładna jest i młoda słodko może cię ukoić ale kasy potem szkoda :)))       @violetta od czego jest kobietka tego nie wie sam Bóg raz wściekła raz kokietka nieobliczalna i już :)))  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To przepiękna zwrotka warta najlepszych poetów ! I ostatnia też złota warta. Gdyby udało się dotrzymać kroku pozostałym ... 
    • @Poezja to życie Dobrze prawisz i rym jest...  
    • @Jacek_Suchowicz Piękny wiersz o zbliżającej się jesieni. Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • W koszulce pirackiej i mycce z czaszką, Pochylony nad balią z praniem, Pianę wzbijałem ku niebu – chlup, chlup, Wiosłem szarpałem ocean zbyt spokojny.   Wichry w koszulę łapałem na kiju, Kurs obierałem – ahojj! – wołałem. Ster trzymał mój język, nie ręce, Żagiel inspiracją: tam, gdzie wiatr dmie!   Świat zmierzyłem bez lunety i bez map, Z oceanem biłem się z tupotem i krzykiem. Gwiazdom nie wierzyłem, bo mrugają okiem. Ja wam dam, wy żartownisie, dranie!   Na Nilu mętnym, wezbranym i groźnym, Szczerzyłem kły z krokodylem rozeźlonym. Ocean zamarł, gdy dryfem szedłem – skarpetki prałem, Rekin ludojad nad tonie morskie skoczył i zbladł.   Na prerii mustang czarny jak moje pięty, Ogonem zamiótł mi pod nosem – szast! Wierzgnął, kopytem zabębnił, z nozdrzy prychnął, Oko puścił i w cwał – patataj, patataj!   Na safari gołymi przebierałem piętami – plac, plac! Słoń zatrąbił, nie uciekłem, w miejscu trwałem. W ucho dostał, ot tak – i odstąpił: papam, papam. Został po nim tylko w piasku ślad i swąd.   Lew zaryczał – też nie pękłem, no nie ja! W pierś bębniłem – bim, bam, bom – uciekł w dal. Ciekawskiej żyrafie, mej postury chwata, W oczy zaglądałem – z dumy aż pękałem.   A na kontynencie płaskim i gołym, Jak cerata w domu na stole świątecznym, I strusia na setkę przegoniłem – he, he! Bo o medal z kartofla to był bieg.   Aż tu nagle: buch, trach, jęk – strachem zapachniało! Coś zatrzęsło, coś tu pękło – to nie guma w gaciach... Łup! okrętem zakręciło, bryzg mi wodą w oko, Flagę z masztu zwiało i na tyłku cumowałem.   Po tsunami pranie w błocie legło, Znikły skarby i trofea farbą plakatową malowane, Z lampy Aladyna duch też nawiał – łotr i tchórz, Kieł mamuta poszedł w proch, złoto Inków trafił szlag.   Matka w krzyk „Ola Boga!” – ścierą w plecy chlast! Portki rózgą przetrzepała jak to dywan. Aj, aj, aj, aj! chlip, chlip! to nie jaaaa... Smark, smark, łeee – nawyki to z przedszkola.   Z domku, skrytym w kniejach dębu, ot kontrola lotów. Słyszę łańcuch jak klekoce, rama trzeszczy. Dzwonek – dzyń! błotnik – dryń! szprychy aż pękają. Kłęby kurzu w dali widzę – nie, to nie Indianie.   To nie szeryf z gwiazdą pędzi na rumaku, To nie szalik śwista (z klamrą...? e tam) Ojciec w drodze z wywiadówki – coś mu śpieszno. Aż mnie ucho swędzi, no to klapa, koniec pieśni...  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...