Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

przez pomyłkę przeczytałam wyglądam jak się czuję... a czasem również czuję, jakby mi brakło ramion - z tym, że w chwilowym braku wiary... więc może wiem już, jak wygląda zwątpienie... ale to takie moje, nieistotne ;)

bardzo mi się podoba Twój wiersz, z tak wymowną puentą.

kłaniam się z pozdrowieniem,
in-h.

Opublikowano

Wzajemne relacje są niezmiernie ważne w każdym środowisku życia,
'wyglądam jak się czujesz' - super!
Puenta pięknie zamyka wiersz; pełnią - spełnieniem - szczęściem.
Mało słów, dużo treści.
Serdeczności
- baba

Opublikowano

To jedna z wersji mimikry ;-). "Przerosty" są chorobotwórcze. Amebowate wpływania w każdy kąt zachcianek - także. Czytam wiersz (wybacz) obciążona ...zawód jakoś modeluje postrzeganie ;-)

Czuję bunt w tym wierszu. I to jest dobre. Pozdrawiam. E.

Opublikowano

Lubię Anno czytać twoje wiersze, a zwłaszcza to co między wierszami. Oj nie są one proste i łatwe. I to ich cały urok. I nie tylko to. Można popuścić wodze wyobraźni i wnikać po raz trzeci i dziesiąty bez względu na ilość napisanych przez Ciebie słów.
Wyobrażam sobie bezsiłę, kiedy kolejny raz przychodzi przypływ...
Pozdrawiam serdecznie
Lilka

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Istotne, Kaliope, bo to Twoje pod moim, a w puencie upchnęłam wszystko - rzut oka na chwilę, w której bardzo dobrze albo bardzo źle plecie się dla peelki.
Dziękuję za odebranie i pozdrawiam :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Izo, cieszę się, że odczytałaś - pewnie zgodnie ze swoją naturą - pozytywną stronę wierszyka. Jest i ciemna, ale o niej nawet peelka wolałaby zapomnieć ;)
Dziękuję i pozdrawiam :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O, to jest to, o co mi szło, a bałam się, że nie wypłynie ta "podwójność" peelki.
Pozdrawiam i dziękuję, Marku, za to, że pozwoliłeś sobie zamknąć się na chwilę w moim "pudełku" ;)
Opublikowano

"Ośmiornica" w ludzkim ciele, nie inaczej. Pełnia przyjdzie, nawet między pływami,
ale było coś, o czym bohaterka bardzo pamięta, skoro zabraknie ramion...
czytam pomiędzy, że to.. znów.. może być kolejnym i kolejnym wybaczaniem,
co nieraz nuży. Mam nadzieję, że nie pokręciłam za bardzo.
Anno, sprawne mini, spodobało mi się.
Pozdrawiam.... :)

Opublikowano

Czasami żałuję, że nie mam trzeciej pary rąk, ale z drugiej strony wiem, że gdybym miała, też by były obładowane na maksa i wyciągnięte do ziemi:)
Wiersz ma sporo wewnętrznych odniesień, przemyśleń i oddaje stan ducha peelki. Bardzo mi przypadł do gustu zwrot ""między pływami":)
Pozdrawiam.

Opublikowano

wczuwam się w odczucia Peelki i coraz bardziej ogarniają mnie "macki" ośmiornicy pomiędzy "pływami bez zmyślania pełni" a ...brakiem "trzech par ramion"...

dobry wiersz, Aniu :))

serdecznie pozdrawiam -
Krysia

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ból Najgorszy ból to ten, który widzimy u bliskich Wszyscy czują jak zamykasz się w sobie i stajesz się niski Czujesz jak szpilki wbijają Ci się w serce, w oczach stają łzy A ty musisz być silny i wytrzymały jak kły Mimo wszystko kły też mogą się kruszyć Lecz trzymasz się dalej, nie toniesz, by tylko ich ruszyć Oni muszą ruszyć się z miejsca i dalej żyć, bo gdy ktoś umiera Stają w miejscu i czują jak ten ktoś ich ze sobą zabiera.  
    • @Waldemar_Talar_Talar wąż wymyślił śmierć
    • Pamięć bezdenny kielich na ołtarzu myśli pełen łez i uśmiechów idących bez końca bez początku powroty zdarzeń trucizna gorąca schronienie tych obecnych co dopiero przyszli krucze skrzydła złowrogie w głowie szalejące w szatni ptaki zamknięte piórem połamane karmiąc się wspomnieniami nietoperze szklane powracają głodne zamknięte w oczu zagadce a ja wciąż niosę w dłoniach tę ciszę rozdartą jakby była kluczem do drzwi których nie ma pod powieką rośnie las — splątana ziemia gdzie każdy krok budzi echo snów odkarmionych stratą próbuję wrócić tam gdzie nigdy nie byłem śledząc tropy pozostawione przez własne odbicia ale one uciekają w głąb czasu — bez liczenia bez bicia jakby znały prawdę której ja dotknąć nie umiem i tylko wiatr co przewraca karty nieistniejących ksiąg pyta szeptem czy pamięć to dar czy przeklęta droga a ja mu odpowiadam — wciąż szukając Boga w niedomkniętych chwilach w których mieszka błąd
    • Gęste pnącza, coraz skuteczniej zniewalają bieg. Blokują już i tak trudną drogę. Na domiar złego kawałki ścian i wszelkich innych śmieci, jeszcze bardziej utrudniają parcie do przodu. A jest ono przemożne, bo też cel dla mnie istotny. Niestety. Ilość przeszkód powiększa nieustannie skale trudności.          Powstają wciąż nowe i bardziej upierdliwe. Blokują uparcie drogę. Jakby coś mnie chciało zniechęcić, wyrzucić poza nawias, gęsto zapisanej kartki, dając do zrozumienia, że jestem niepotrzebnym elementem w tej całej układance, w której nie wiem, co jest grane. Czy fałszuje orkiestra, czy wręcz przeciwnie – nie pasuję, do tonacji i rytmu świata, a cały mój wysiłek, pójdzie na marne.      Może na szczęście, nie dla całego, ale i tak, trudno mi przebrnąć przez ten, nieprzychylny tunel. Poza tym, nie mam pewności, czy warto, chociaż przeminą bezpowrotnie, jakiś bliżej nieodwracalne chwile.    Jednak  promień przywołujący, coraz słabiej, acz stanowczo, wyznacza drogę. Cel jest tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Czynniki utrudniające, przytłaczają ze wszystkich stron. Kolczaste druty jaźni, dławią i ranią niemiłosiernie.      Pomimo, że  wołanie już trudno słyszalne, odczuwam jakieś dziwnie rozpaczliwe przynaglenie. Mówi o tym, że za chwilę może być za późno. A wystarczy tak niewiele. To właściwe już tylko same echa, powtarzają wciąż to samo.   A jednak. Niemożliwe, może byś możliwym. Jeszcze trochę rozgarniania przeszkód i wchłonę sensowne wytłumaczenie. Może jeszcze nie wszystko stracone. Widzę przysłowiowe światełko w tunelu. Błyszczy daleko, lecz odległość, jakby krótsza. Mam w sobie więcej energii, spotęgowanej widocznością celu, lecz może to tylko, złudzenie.       Cholera. Światełko zaczyna zanikać. A przecież w jakiś niepojęty sposób, jestem prawie u celu podróży. Nawoływanie było przecież bardzo silne. Aż prawie bolało. Nie chcę popełniać błędów, ale czasami tak mam. Mylę cel. Może teraz, zmylił, mnie?    Jestem wewnątrz umysłu. Niestety. Przybyłem chyba za późno, bo raczej już po sprawie. Nie mogę nic na to poradzić. Czuję się jak ścierwo, wyciągnięte z zamrażarki, którym ktoś stuka, o kant przegapionej powinności.   Mogłem bardziej uwierzyć w przeszkody, by mieć większą pewność, że je pokonam, chociaż trochę wcześniej. Dupa ze mnie, a nie empatia! Może wystarczyło kilka słów zrozumienia. Przepraszam – wypowiadam w myślach – patrząc na nieruchomą ciszę.  
    • Widziałem ją w śnie? Była na ulicy? Znałem ją?   W innym śnie: Jawił się jej zarys na krętych schodach. Prowadzą one do krzywej wieży…    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...