Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
cz. I

Sam nieczęsto publikował
ceniąc czytelnika wielce.
Myśli sączył i przesiewał
lepiej dobrze niźli prędzej.

Mimo tak wielkiego trudu
efekt bywał różnoraki.
Raz przypominał poezję
raz go wstyd pokazać światu.

cz. II

Kiedyś usłyszał opinię:
"uwodzisz słowem mój Panie".
I choć było w tym przesady
niczym wody w oceanie.

To czytając liczne dzieła
(takie autorów mniemanie).
Bohater tej opowieści
mógłby popaść w zadufanie.

Z drugiej strony - trudno orzec
zadufanie czy frustracja:
Mnogość tekstów brak dystansu
słów niespójna kompilacja.

Jedno pewne - sam zachęcał
piszcie twórzcie to pomaga.
Licząc na intelekt Twórcy
o skromności nic nie gadał.

cz. III

Po tak długim wprowadzeniu
czas na wnioski, czas na finał!
Spośród morza licznych haseł
wyłoniła się maksyma:

Niewątpliwie - pisać warto
wszak pisanie rzecz podniosła.
Baczmy jednak, aby duma
nam twórczości nie przerosła.


Opublikowano

Mądra maksyma, to może się zdarzyć każdemu! Jaka odtrutka?
Nie wierzyć wszystkim, którzy chwalą, nie załamywać się krytycznymi uwagami: nauka i praca nad sobą - tu posłużę się cytatem z wiersza: lepiej dobrze niźli prędzej.
Trochę długi wiersz, mimo tego przeczytałam z zainteresowaniem.
Serdecznie pozdrawiam
- baba

Opublikowano

[u]Do:[/u]

Baba Izba

"Trochę długi wiersz" - tym bardziej doceniam poświęcony czas.
Pozdrawiam.


Anna N.

I tak czasem bywa.:) Dziękuję za poświęcony czas.
Pozdrawiam.


Anna Myszkin


Starałem się, aby osąd był szczery. Dziękuję za czytanie i cenne uwagi (nie wiem jak to przeoczyłem :( ).
Już poprawiłem. :)
Pozdrawiam.


Sylwester Lasota

Czyli sprostałem wyzwaniu. ;)
Miło mi.
Pozdrawiam.

Opublikowano

[u]Do:[/u]


teresa943

Witaj Krysiu.
Proszę, proszę... jakie jednomyślne.:)
Dziękuję za pozostawiony ślad.
Pozdrawiam


Kaliope X.

Witam:)
Najczęściej "zwyczajny sposób" jest szczery, więc bardzo dziękuję za dobre słowo.
Kłaniam się :)

Opublikowano

Duks pośmiało mi się, ale do wiersza przydługi owszem, ciekawy bardzo , no i ta puenta!
Resztę juz napisano , co w myśli tkwiło ale pokłonie się rymom -świetne!
Pozdrawiam!
+

Opublikowano

[quote]Kaliope X.

Witam:)
Najczęściej "zwyczajny sposób" jest szczery, więc bardzo dziękuję za dobre słowo.
Kłaniam się :)



zapewniam, że nie mam w zwyczaju oszukiwać zwyczajności - więc, zawsze szczery! :)

kłaniam się również,
in-h.
Opublikowano

[u]Do:[/u]


aluna

Dziękuję za tak pozytywny odbiór wiersza.
Miło mi, że wprawiłem Cię w dobry humor.
Pozdrawiam. :)


Kaliope X.

Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam. :)


Lilka Laszczyk

Dziękuję za wierszowany komentarz, pozdrowienia i... uśmiech oczywiście.:)
Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Pewnego razu żył pewien drwal.   Miał dom i ogród, na którym rosły różne krzewy, kwiaty oraz warzywa. W zagrodzie były rózne sprzęty, którymi posługiwał się na codzień, starannie wykonując nimi meble, donice, wycinając deski pod dach chroniący go przed deszczem. Codziennie chodził do lasu pozyskując nowy materiał dla potrzeb wytwarzania kolejnych dóbr.   Tak mijał czas, a drwal i jego życie obfitowało.   Pewnego razu na jego posesję padło ziarno by po kilku dniach zakiełkować. Roślina niepostrzeżenie rosła, tworząc łodygę i puszczając liście.   W końcu została dostrzeżona przez właściciela, lecz nie wiedział on jaki jej gatunek.   Czas wciąż płynął, a roślina przybierała coraz to większych rozmiarów. Ze względu na to, że drwal miał wiele obowiązków i nie przywiązywał dużej wagi do wznoszącej się wśród innych - zieleniny - za każdym razem, kiedy odwiedział owe miejsce był bardzo zdziwiony tempem w jakim rosła.   Codziennie słońce rzucało promienie na usytuowane w kącie posesji drzewo, deszcz je podlewał, a noc przynosiła mu wytchnienie.   Było to silne drzewo - wichry i burze nie zrobiły mu krzywdy. Z każdym dniem w drwalu rosła ciekawość - co to za drzewo i czy w zależności od tego wyda jakieś owoce.   Mijały lata - ukazał się pień, wyrosły gałęzie, w cieniu drzewa można było zaznać ochłody. W końcu, jesienią pojawiły się i owoce - małe zielone kulki, jabłoń.   Dojrzały, a drwal z przyjemnością je zerwał i spożył, zadziwiony ich niezwykłą słodyczą.   Czynił tak co roku, rozkoszując się coraz to obfitszymi plonami. W końcu drzewo stało się na tyle duże, że pośród jego gałęzi ptaki uczyniły sobie gniazda, a w jego pniu wydrążyła sobie norkę wiewórka. Życie wokół drzewa obfitowało.   Drwal chętnie zbierał owoce, lecz brakowało mu motwyacji i czasu, by zbierać je wszystkie, dlatego zaprosił do pracy swoje dzieci i znajomych, darując im prawo by również je spożywały.   Gdy drzewo osiągnęło wielkich rozmiarów, zimą opadały z niego usychające gałęzie, którymi drwal palił w piecu w pokoju swojego domu grzejąc swoje ciało oraz oraz swoich najbliższych.   Przyszły jednak lata, kiedy deszcz padał coraz rzadziej i rzadziej. Plony były coraz mniej obfite, a nie podlewane przez nikogoo drzewo w końcu nie dało owoców. Zapuszczało jednak skromnie liście, gdy drwal zastanawiał się co z nim zrobić.   W końcu, po dłuższym namyśle, stwierdził ostatecznie, że drzewo należy ściąć. Decyzję tę podjął dużym trudem - bowiem jego pień był bardzo szeroki i silny, a samo drzewo na tyle wysokie, że ze strachem rozważał, gdzie upaść powinna jego korona, by nie uszkodzić znajdujących się w pobliżu: domu oraz sprzętów, a także ogrodzenia.   Nadszedł sądny dzień.   Drwal, po przyjemnej, kojącej nocy, wypoczęty i w pełni sił, wstał z łózka, spożył obfite śniadanie i z siekierą w ręce dumnie ruszył w kąt ogrodzenia.   Stając przed drzewem przyjrzał się jego pniowi, skrupulatnie oczami szukając miejsca, w które wbić ostrze. Dostrzegając odpowiednie miejsce, zatarł ręce, chwycił narzędzie i podszedł bliżej by zadać pierwszy cios. Aby wziąć zamach odchylił daleko ramiona, biorąc swoim siermiężnym nosem głęboki oddech.   Uderzył raz. Uderzył drugi raz. Uparcie uderzał z całych sił, bez tchu, bez żadnych wątpliwości, będąc zdeterminowanym by drzewo obalić. Błyskawiczna przerwa, szybka szklanka wody, zagrycha - uderza dalej, znów bez tchu i bez namysłu - drzewo musi zostać ścięte.   Walcząc aż do póżnego popołudnia, w końcu został tylko fragment pnia, który pozwalał na jego złamanie. "Teraz wystarczy wziąć linę, zarzucić poniżej korony i lekko pociągnąć, łatwa sprawa" - pomyślał. Szybko pobiegł do stodoły po sznur. Wrócił spokojnym i dostojnym krokiem, po czym rzucił grubą nicią, wydając przy tym odgłos wysiłku.   Lekko już zmęczony podszedł pod drugi koniec liny i zaczął ciągnąć. Pień, lekko już uschnięty łamał sie pod naporem niewielkiej siły. Odlatująca kora i fragmenty drewna wydawały pękający dźwięk. W końcu pękły ostatnie wrzeciona, odsłaniając wieloroczne słoje jabłoni, po czym drzewo ze świstem i hukiem, trzaskiem pękających gałęzi zostało obalone.   Zadowolony drwal tyłem odszedł kilka kroków aby spojrzeć na swoje drzewo. Nie było to dla niego nic szczególnego. Kątem oka jednak zwrócił uwagę na nadlatujące z zachodu chmury, a jego dłoń musnął powiew chłodnego, jesiennego wiatru. Był to okres zbiorów.   Jego twarz, z zadowolenia przemieniła się - nieco spoważniała i posmutniała. Po chwili, z nieba spadły krople deszczu, a drwal stojąc w bezruchu i spoglądając na wystający z ziemi, ściety pień gorzko zapłakał...
    • I namokłe dyby mamy bydełkom Ani
    • Ule dam, a sad, dom okrutny syn Turkom odda sam, Adelu
    • @tie-break To świetny wiersz: mądry, dojrzały, pisany z wielkim wyczuciem formy i znaczeń. Łączy intymność z uniwersalnym doświadczeniem odchodzenia od słów, które miały dawać schron.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...