Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Trudny przeciwnik


Ja Centy

Rekomendowane odpowiedzi

Dzisiaj Zbyś przyszedł z zerówki strasznie zdenerwowany. Rzucił plecak, usiadł po drzwiami i oznajmił, że nie jest godny i niczego nie będzie jadł. A w ogóle to idzie na dwór na rower. I siedział dalej w czapce, butach i kurtce, tej w szare paski. Nic będę nie jadł – powtórzył, chociaż nikt mu niczego nie proponował. Od razu było wiadomo, że w przedszkolu coś się wydarzyło. Coś niemiłego.

Mama i tata spojrzeli po sobie, dziadek podniósł głowę znad gazety, babcia załamała ręce a kot dwa razy zamiauczał. Nikt inny się nie odezwał. Wiedzieliśmy dobrze, że w takich sytuacjach lepiej Zbysiowi zejść z oczu.

W końcu mama zawołała, że kisiel jest już gotowy i jak ktoś ma ochotę, to może umyć ręce i usiąść na krześle przy stole.

Nie minęło 20 minut i Zbyś przyszedł na kisiel. Usiadł jednym pośladkiem na krześle, popatrzył do miseczki i stwierdził, że nie wygląda to ładnie i nie będzie jadł. I dodał, że już to mówił i nie rozumie, czemu go wszyscy namawiają na kisiel. Wtedy mama usiadła na drugim krześle i spytała tatę, czy mu smakuje. Odpowiedział, że bardzo mu smakuje i jak tylko szybko skończy, to zaraz zje kisiel Zbysiowi.

Oczywiście Zbyś nie mógł do tego dopuścić. Nigdy w życiu. Ponieważ tata miał przewagę Zbyś poszedł po większą łyżkę a nawet dwie, żeby więcej nabierać i wkładać do buzi. Nawet jeśli część zostawałby na brodzie. Nie minęła chwila i Zbyś poprosił o dokładkę. Tata bardzo się zdziwił, że Zbyś już wszystko zjadł, bo myślał, że będzie pierwszy. No i dla niego nie było już dokładki. Musiał zadowolić się chlebem chrupkim.

Kiedy Zbyś zjadł drugą porcję kisielu, wytarł usta rękawem i powiedział, że Damianek jest głupi, z dużym akcentem na ł. Brzmiało to jak głłłłłłłłłłłłupi albo jakoś tak. I że jutro nie pójdzie do zerówki. Mama zaraz spytała, dlaczego jest głupi ale Zbyś nic odpowiedział, tylko poszedł bawić się klockami Lego. Mamrotał coś pod nosem, coś jakby że Damianek jest głupi, głupi, głupi. A gdy zbudował już remizę powiedział, że Damianek cały dzień mu dokuczał, popychał, szczypał w pupę a na dworze rzucał w niego kamieniami.

Tata zaraz spytał co Zbyś wtedy zrobił a Zbyś odpowiedział, że mówił Damiankowi, że jest kupą i śmierdołą. I żeby poszedł sobie. Ale Damianka wcale to nie uspokoiło. Nawet jak mu Pani zwróciła uwagę, to dalej szczypał Zbysia w pupę. I tak cały dzień, cały!

Na to dziadek powiedział, że powinien temu Damiankowi zaraz oddać tak samo albo i dwa razy mocniej, co bardzo zdenerwowało Babcię, chociaż zupełnie nie wiem dlaczego. Dobrze byłoby zobaczyć jak Damianek ucieka przed Jasiem do pani i skarży się z płaczem.

Babcia miała za to inny pomysł. Mówiła, że można kupić jakiś samochodzik i dać temu Damiankowi, to wtedy będzie się ze Zbysiem kolegował ale Zbyś odpowiedział, że nie chce mieć takiego kolegi. A tata w tym czasie robił się coraz bardziej czerwony na twarzy, aż krzyknął, że jego syn nie będzie nikogo przekupywał i płacił za czyjąś sympatię! Babcia nic na to nie odpowiedziała tylko chwyciła szklankę i zaczęła pić wodę dużymi łykami. Jakby właśnie dotarła do oazy po długiej podróży po pustyni.

Tata jeszcze dodał, że nikt nie ma prawa Zbysia dręczyć i jutro pójdzie do zerówki i z tym Damiankiem sobie porozmawia. A jak się uspokoił, to spojrzał na Zbysia i powiedział, że przecież jest silnym i odważnym chłopcem i na pewno sobie z tym poradzi. Najlepiej niech go obejmie i ściśnie, aż zrobi z niego naleśnika. Nie dodał tylko, czy ma to być naleśnik z dżemem, czy z serem.

Na to Zbyś odpowiedział, że jest bardzo silny ale nie chce Pani i innym dzieciom przeszkadzać podczas tego radzenia sobie. Ale mama stwierdziła, że w takich sytuacjach najpierw musi myśleć o sobie a potem o innych i jak go ktoś zaczepia, to powinien się bronić. Zbyś stwierdził, że pomyśli o tym a teraz idzie na rower, bo jazda na dwóch kółkach jest bardzo fajna.

W końcu nie wiem, co Zbyś pomyślał. Na drugi dzień przyszedł z zerówki uśmiechnięty ale nikomu nic nie powiedział.

I nikt już więcej o Damianku nie usłyszał......

 

Edytowane przez Ja Centy (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @egzegetaNie ma sprawy Wiktorze. Wiktorze, czy z tego tomiku wierszy zakosztujemy kunsztu pisarskiego Twoich dzieł? 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Rozdział dziewiąty      Minęły wieki. Grunwaldzkim zwycięstwem i przejęciem ziem, wcześniej odebranych Rzeczypospolitej przez Zakon Krzyżacki, Władysław Jagiełło zapewnił sobie negocjacyjną przewagę w rozmowach ze szlachtą, dążącą - co z drugiej strony zrozumiałe - do uzyskania jak największego, najlepiej maksymalnego - wpływu na króla, a tym samym na podejmowane przez niego decyzje. Zapewnił ową przewagę także swoim potomkom, w wyniku czego pod koniec szesnastego stulecia Rzeczpospolita Siedmiorga Narodów: Polaków, Litwinów, Żmudzinów, Czechów, Słowaków, Węgrów oraz Rusinów sięgała tyleż daleko na południe, ileż na wschód, a swoimi wpływami politycznymi jeszcze dalej, aż ku Adriatykowi. Który to stan rzeczy z jej sąsiadów nie odpowiadał jedynie Germanom od zachodu, zmuszanym do posłuszeństwa przez księcia elektora Jaksę III, zasiadającego na tronie w Kopanicy. Południowym Słowianom sytuacja ta odpowiadała również, polscy bowiem królowie zapewniali im i prowadzonemu przez nich handlowi bezpieczeństwo od Turków. Chociaż konflikt z ostatnio wymienionymi był przewidywany, to jednak obecny sułtan, chociaż bardzo wojowniczy, nie zdobył się - jak dotąd - na naruszenie w jakikolwiek sposób władztwa i interesów Rzeczypospolitej. Co prawda, rzeszowi książęta czynili zakulisowe zabiegi, aby osłabić intrygami spoistość słowiańskiego imperium poprzez próbowanie podkreślania różnic kulturowych i budzenie  narodowych skłonności do samostanowienia, ale namiestnicy poszczególnych krain rozległego państwa nie dawali się zwieść. Przez co od czasu do czasu podnosił się krzyk, gdy po należytym przypieczeniu - lub tylko po odpowiednio długotrwałym poście w mało wygodnych lochach jednego z zamków - ten bądź tamten imć intrygant, spiskowiec albo szpieg dawał gardła pod toporem czy mieczem mistrza katowskiego rzemiosła.     Również początek wieku siedemnastego nie przyniósł jakiekolwiek zmiany na gorsze. Wielonarodowa monarchia oświecona, w której rozwój nauk społecznych służył utrzymywaniu obywatelskiej - nie tylko u braci szlacheckiej, ale także u mieszczan i chłopów - świadomości, kolejne już stulecie okazywała się odporna na zaodrzańskie wysiłki podejmowane w celu zmiany istniejącego porządku. W międzyczasie księcia Jaksę III zastąpił na tronie jego syn, Jaksa IV, pod którego rządami Rzeczpospolita przesunęła swoje wpływy dalej na zachód i na północ, ku Danii i ku Szwecji, zaczynając zamykać Bałtyk w politycznych objęciach, co jeszcze bardziej nie w smak było wspomnianym już książętom.     - Niedługo - sarkali - ten kraj będzie ośmiorga narodów, gdy Jaksa ożeni się z jedną z naszych księżniczek lub gdy nakaże mu to ich królik - umniejszali w zawistnych rozmowach majestat władcy, któremu w gruncie rzeczy podlegali. I którego wolę znosić musieli.     Toteż i znosili. Sarkając do czasu, gdy zniecierpliwiony Jaksa IV wziął przykład - rzecz jasna za cichym królewskim przyzwoleniem - przykład z Vlada Palownika, o którego postępowaniu z wrogami wyczytał niedawno z jednej z historycznych ksiąg... Cdn.      Voorhout, 24. Listopada 2024 
    • @Katie , ciekawie jest poczytać o tego typu uczuciach. A czy myślałaś o tym, żeby zrobić krótsze wersy? A może właśnie takie długie wersy spełniają jakąś funkcję w tym wierszu... .
    • Zostały nam sny Zostały nam łzy   Z poprzednich wcieleń   A prawda okazała się kłamstwem Zapisanym w pamiętniku   Tam głęboko gdzieś na strychu
    • Dziewczynie stojącej w szarych spodniach przy telefonie spadł przy rozmowie ze stopy... więzienny drewniak. Stuk było słychać sto kilometrów dalej.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...