Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dąsają się chmury, jasne jak płomień świtu,
Przestwór zdał się być taflą gwiezdnego zwierciadła...
Tam! Szafirowa czeluść już słońce ukradła,
Z czary księżyca rozlał się diament błękitu.

Cóż to za góra lśni się szkarłatem u szczytu? -
To igła Rys! Ostatnia skra na nią upadła;
Głębina dolin głuchą pół-czernią pobladła,
Słychać szepty cisz tlących się w gmachach niebytu.

Próżno spoglądać tam, na te przestrzenie blade!
W nich góry drżą jak martwej przeszłości kryształy,
Smutek... tam podmuch śnieżnych łez toczy gromadę,

Spod powiek turń się białym strumieniem rozlały,
Wskrzeszają wieczność - przed śmiercią poproś o radę,
Teraz milczą... ach, milczeniem niemal zagrzmiały!

Opublikowano

Bez przesady, kilka dobrych rymów w wierszu można znaleźć i jakiś obraz też się rysuje.
Taki utwór nie powstaje tak łatwo jak niejeden tzw. wiersz biały, trzeba trochę pracy włożyć, więc myślę, że należy docenić trud Autora. A że iskry zabrakło? Cóż może w następnym zabłyśnie.
Powodzenia

Opublikowano

To prawda namęczyć się trzeba. Ułożyć rymy, utrzymać rytm i sylabizację. Gdzieś na pewnym forum spotkałem się z wypowiedziami, że wiersze rymowane są degradowane do rangi zera. Cóż widać takie czasy. Większości z tych białych nie rozumiem bo akurat autorowi coś rozbłysło i tak napisał. Przypominają często opowiastki w dodatku głupie tylko powersyfikowane.

Opublikowano

forma sonetowa do czegoś zobowiązuje i autor wykonał swoją pracę, choć ta wydaje się wbrew wykrzyknikom dynamizującym wypowiedź peela okrutnie mozolna i wtórna frazeologicznie;
nadmierny estetyzm dzisiaj nuży czytelnika - i doprawdy Tetmayer wydaje się świeższy i żywszy...
DLATEGO trzeba uciekać od naśladownictwa i pararelizmów, bo nie wiedzieć kiedy zaczyna autor mówić cudzym, sztucznym głosem, co staje się nieznośne już po 4 wersach...
warto mówić swoim - dzisiejszym i naturalnym językiem, naprawdę warto - namawiam!


J.S

Opublikowano

dobre!


[quote]Nadąsane chmury, jakby w płomieniach świtu,
Przestwór zdał się być taflą gwiezdnego zwierciadła...
Tam! Szafirowa czeluść słońcu blask wykradła,
Czarę z księżyca stawia na obrus z błękitu.





pozwoliłem 'se chlapnąć' ;) che che che

pozdrawiam
z humorkiem ,')

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ładnie   chłodne spojrzenia poranków pochmurne deszczowe dni a przecież nie raz się trafi że słońce kasztan da mi   na krzakach żółci się pigwa pod drzewem niejeden grzyb nad nami czerwień jarzębin wiatr z liśćmi rozpoczął gry ...
    • @Somalija stałaś tam, stojąc w słońcu. a wiatr rozwiewał ci włosy. to było wtedy, kiedy o wieczorze liliowe zapalały si,e obłoki, w którymś lipcowym dniu gorącego lata, w którejś znojnej godzinie podwieczornego skwaru...
    • @Nata_Kruk

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       A ja Ciebie i Twoje komentarze :)
    • głody ciebie tworzą omamy lśnienia podbite hormonami  puste przebiegi  złe noce alkoholicznej zorzy    poprzez łzy  widzę niewiele  dłońmi mogą sięgnąć jedynie  już wilgotniej małej  i rozlewać zimne orgazmy    noszę smutne ciało  przeniknięte tęsknotą  z pragnienia zatracam     siebie           
    • ...A potem wiła się z bólu...                     Prosiła by więcej już nie...     Krzyczała, błagała... Dwóch nogi   trzymało... Kolejny sposobił się...   Ksiądz modlił się w kościele za   wiarę i ojczyznę miłą...                            I jedyne co było słychać w parku,   to jak dzwony głośno biły...                  Policja gnała na sygnale by kraj oczyszczać z przemocy , a ja.      gapiąc się w okno, myślałem, jak    miło by było powłóczyć się wśród drzew nocą...                                                                                                                          Gdy wreszcie została sama.     ogarnęła się, jak to dziewczyna...      Stringi podniosła.., włosy.       poprawiła.., i powlokła się z.       zawstydzoną miną...                                                                                                         Wieczorami, gdy chłostam wódę,   przychodzi, częstuje się...                     I płacze.., naprawdę                       nieapetycznie.., i opowiada.., ze   szczegółami..,i pyta,czy wierzę jej. Jest wtedy taka dumna.., i taka nieszczęśliwa...                                         Ja kiwam głową ze zrozumieniem, z ubolewaniem.., polewam.., mrucząc - bywa...                                                                                                                A ksiądz wciąż modli się w.     kościele za wiarę i ojczyznę                   I policja wciąż gna na sygnale, by kraj oczyszczać z przemocy...        A ja, gapiąc się na nią, myślę - jak miło by było być z nią w parku nocą...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...