Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

"od dna do pierwszej zapałki
z pustego pudełka
"

Powyższe to niemożliwość raczej - może przemieścić:


"grzebię się w letnim popiele
odgadując kalambury z milczenia
dla wygranej przerzucę czas
od dna do pierwszej zapałki

na tak mrugnij dwa razy
albo nie tak patrz
z pustego pudełka"

Ale i tak nie rozumiem całości ;)

Opublikowano

Tak widzę się czytając ten niedługi wiersz: przy ognisku cofa się czas. obok mnie siedzi ten drugi i milczy. próbuje spomiędzy godzin czy dni wyszukać jego słowa, które coś by znaczyły. Szukam drogi do niego. I - albo da znać, albo nie. Myszkino - powtarzam, prosty mój umysł próbuje szukać dróg dzięki Twoim wierszom i prostować swoje zakręty. Ten wiersz jest dociekliwy :) Pozdro-uścisk. Elka.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie przerzucamy, bo to czas jest przerzucany od chwili bieżącej, która dla peelki jest dnem, od którego albo się odbije, albo nie - albo potrafi wskrzesić płomień, albo zostanie z pustym pudełkiem.
Tym nie mniej, dziękuję za czytanie i dociekanie, Andrzeju.
Pozdrawiam :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ty, Elu, jesteś dociekliwa, za co jestem Ci wdzięczna. Bliziutko, tyle że sytuacja mogłaby mieć miejsce gdziekolwiek, również przy ognisku, bo popiół pochodzi z dogasającego ogniska relacji między nimi.
Dziękuję za wczytanie się i pozdrawiam :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Pewnie masz rację, ale wyobraziłam sobie zdesperowaną obojętnością, wciąż zakochaną peelkę, taką na krawędzi samobójstwa.
(Teraz widzę literówkę w tytule - "samospalenie" stanąć miało :(

Dziękuję, Magu, i cieszę się z podobasia.
Pozdrawiam :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Anno, wszystkie chwyty dozwolone, ale najbardziej przypadła mi płenta:)))
ściskam!!
Cieszę się i z tego, Sławo, bo przecież czasem wystarczy, gdy ktoś popatrzy inaczej, mimo że my, kobiety, taka bardzo lubimy słowa.
Pozdrawiam :)
Opublikowano

Anno, nietuzinkowy tytuł, po prostu dobry.
Wydaje mi się, że kwintesencją tego krótkiego wiersza jest wers...

...dla wygranej przerzucę czas...

pozostałe, to doszukiwanie się samej siebie ze wszystkimi dopowiedzeniami.
"nieco przewrotna", ale właśnie dlatego - dobra puenta.
Pozdrawiam... :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Bożena De-Tre Z szacunkiem schylam głowę :) Wszystkiego pięknego :)
    • @Migrena Mam „ wrażliwcom” co wiedzą jak smakuje kawa o poranku….niech płynie wszystko-:)od

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      życzę….
    • Piłaś siebie z jego ust jakby każde słowo było toastem. Był zachwycony – do pierwszego haustu. Potem już tylko pił. I pił. Nie rozróżniał roczników, nie czytał etykiet. Szukał ciężaru w ciele, nie w tym, co dojrzewało latami. A ty – dumna jak burgund w kryształowym kieliszku – stałaś się wodą w plastikowej szklance. Nie dlatego, że przestałaś błyszczeć. Lecz dlatego, że on patrzył tylko przez szkło.
    • @Annna2Bardzo dziękuję! Masz rację  - Człowiek poraniony w dzieciństwie, często nie może się odnaleźć w dorosłym życiu. 
    • Zacząłem od rekonesansu - począłem subtelnie zataczać wokół niej kręgi, przyglądając się jej z każdej strony, uważając, aby przypadkiem nie pokazać mojego zainteresowania. Uważałem wtedy naszą domniemaną bliskość za dosyć intymną, za delikatną i gotową do rozsypania się w drobne kawałki pod nieuważnymi, obcymi dłońmi, ponaglającymi ruchami nie cierpiącymi subtelności. Dopiero potem skojarzyłem te spacery z orbitowaniem, choć byłem raczej księżycem (a ona nie była słońcem!), bowiem o ile pozwalała mi na to okazja, moją twarz cały czas kierowałem ku niej, starając się łapać wszystkie refleksy, które mogły mi rzucać poroztrzaskiwane szyby, czy fragmenty gołej blachy. Nie zliczyłbym ile takich okrążeń zdołałem wykonać przed powrotem do domu, lecz pewny byłem wszystkich uzyskanych informacji - całkowicie pustej framugi po oknie na parterze, idealnego miejsca na wtargnięcie do środka, otoczonego z trzech stron samą fabryką, tworzącą w tym miejscu odrobinę prywatności, z dala od pustych przechodniów jak i wścibskich oczu lokatorów przyległych do niej bloków. Następny tydzień spędziłem na wyczekiwaniu - w drodze do szkoły nadal ją mijałem, tym razem bez tak wcześniej nierozłącznego ze mną wstydu, obnażyłem się już przed nią, byłem już w pełni winny dokonanej myślozbrodni, która już w sobotę miała stać się czynem. Siedząc w ławce starałem się zadowolić rudymi włosami koleżanki siedzącej dwa rzędy przede mną, nawet starałem się docenić jej urodę, to jak słońce wpadało jej we włosy, lecz zacząłem brzydzić się tym, jak starałem się zastąpić nasze uczucie takim substytutem, brzydziłem się moją młodzieńczą naiwnością, myślą, że będę mógł doznać tej samej przyjemności w ramionach byle dziewczyny, że próbuję sprowadzić namiętność bliskiego kontaktu z istotą tak skomplikowaną jak ona do czystej sensacji dotyku.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...