Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

dokończony tryptyk


Rekomendowane odpowiedzi


po sezonie


jest to wiersz napisany późno, zainspirowany spacerem
pasją bardziej pożyteczną od poezji
podmiotem lirycznym jest tancerka - wiecznie niezdecydowana
po której stronie lustra stanąć

spotkałem ją w moim parku. podglądałem
miłość zaułków do spacerowiczów gruchających par i do niej
jak stroiła głupie miny
i babki z piasku

ręcznie nieczytelnie przeplatała techniki
wyłaniało się z tego coś co naznaczone fizyczną bliskością
kręciło mnie. chciałem ją mieć na gotowo. będzie dobra
książka. była

wyjątkowo gruba. na początku jakby zamknięta
onieśmielona przez efekty własnego łakomstwa
nie rozumiałem o czym tańczy ale czułem
jak rozbrzmiewa. udawałem że nie słucham
zatopiony w jej rozłożystość
ucztowałem



w momencie krytycznym uległa zauroczeniu a może to ja
wyzbyłem się cywilizacji. po długiej wędrówce bez widoku na cel
nawet słońce budziło niepokój

za to później otworzyła się przede mną na dobre
karmiłem się jej ciałem zżerałem od środka dotykałem
gładkości rozprzestrzeniałem w tancerce
wiecznie niezdecydowanej po której stronie lustra

stroi głupie miny i babki z piasku
a ja widzę tworzące się dzieło
wprawdzie nie ma w nim odcieni złota
ani udziału rąk mistrza
ale pomarszczona szarość sprawia
że przestaję wątpić w sztukę:

mamuś, jaka ślicna babecka!

gwiazdy. nigdy przedtem nie miałem ich tak blisko
zaplątany w rozpuszczone warkocze, poczułem coś
na oczach. ten wiersz (zrozumiałem, że natura potrzebuje wilgoci)

należy do moich ulubionych

pochylam się nad nim w ogródku
nieco przykurczony tak wyglądają powroty na piaskownicę
czuję siebie pośród słów:

żywiciel i pasożyt



***


dla przypomnienia, adres poprzedników:

www.poezja.org/wiersz,1,129950.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiersz mi się podoba i fajnie, że powstał, jako ostatnia część i podsumowanie Świetnie nawiązałaś do poprzednich. Jedno, co mnie razi, to ten wstęp. Wydaje mi się (być może błędnie mi się wydaje), że jest tu zupełnie niepotrzebny. W każdym razie opis, i to, że podmiot liryczny jest tancerką, umieściłbym po prostu w wierszu.
W obecnej wersji mam wrażenie, że pani przewodnik w muzeum trochę mi popsuła całą przyjemność podziwiania dzieła, objaśniając co i jak.
Czytając wiersz szukałam nawiązania do niektórych zachowań pana poety, który poprzednio "rozbrajał" swoim dość niekonwencjonalnym sposobem bycia. Miałem cichą nadzieję, że tutaj będzie o tym, choćby wzmianka. Może i równie niekonwencjonalna, bo teraz to z jego punktu widzenia obsrwujemy. Z drugiej strony, pan poeta (artysta poniekąd;) z własnych fanaberii może nie zdawać sobie sprawy. :)
Pewnie mnie zamordujesz (trudno, jakoś się z tym pogodzę ;) ale musiałem. To taka wersja wyłącznie na mój użytek. Tam , gdzie ukośniki powinna być kursywa (tutaj, z wiadomych względów niemożliwa do zastosowania)
Pozdrawiam.

spotkałem ją w moim parku podglądałem
miłość zaułków do spacerowiczów gruchających par
i do niej jak stroiła głupie miny
i babki z piasku

ręcznie nieczytelnie przeplatała techniki
wyłaniało się z tego coś co naznaczone fizyczną bliskością
mnie kręciło chciałem ją mieć na gotowo
będzie dobra książka

była
wyjątkowo gruba na początku jakby zamknięta
onieśmielona przez efekty własnego łakomstwa
nie rozumiałem o czym tańczy ale czułem
zatopiony w tę rozdygotaną rozłożystość jak rozbrzmiewa
cała



w momencie krytycznym uległa zauroczeniu a może to ja
wyzbyłem się cywilizacji po długiej wędrówce bez widoku na cel
nawet słońce budziło niepokój

za to później otworzyła się przede mną na dobre
karmiłem się jej ciałem zżerałem od środka
rozprzestrzeniałem dotykając gładkości

tej tancerki
wiecznie niezdecydowanej po której stronie lustra
stroi głupie miny i babki z piasku

widziałem tworzące się dzieło
nie było w nim odcieni złota ani udziału rąk mistrza
ale pomarszczona szarość sprawiła że przestałem wątpić w sztukę

/mamuś jaka ślicna babecka/

gwiazdy
nigdy przedtem nie miałem ich tak blisko
zaplątany w rozpuszczone warkocze poczułem wilgoć mgłę
na oczach ten wiersz

ulubiony

pochylam się nad nim w ogródku
nieco przykurczony /tak wyglądają powroty do piaskownic/
tak czuję siebie pośród słów

/żywiciel i pasożyt/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grażyno, HAYQ zrobił tak detaliczna analizę tryptyku, że mnie pozostaje skromne jedno zdanie, żeby nie być posądzoną o megalomanię. To zdanie to: nie za bardzo potrafię wczuć się w klimat tej części. Może początek mnie zmylił, a może ostatnio wszelkie tancerki, mgła w oczach i pisanie o tym jakoś mnie zakleiły słodkością i mdlą. Nie w Twoich wierszach, ale kojarzy się. Pozdrawiam. mb.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


HAIQ, jesteś wielki!
Na pewno popracuję jeszcze nad tą częścią i już wiem, co chętnie bym uszczknęła z Twojej propozycji :))
Ale, wracając do wstępu, to nie miało tak wyglądać.
Poeta pisze wiersz, a jednocześnie go analizuje, może opowiada dziecku, tak jakoś... Takie swoiste résumé, lepiej późno, niż wcale.
Może nie od początku nadawali na tych samych falach, może dopiero uczyli się siebie. I napisali... życie.
Ale w dwu pierwszych, peelka jeszcze nie wiedziała, co będzie z nią, z nim, z nimi.
Dlatego nieco odmienny początek, ale i dlatego, że już w drugiej dla niektórych było nudno.
Tu chyba jednak też jest, wkradła się stabilizacja, o której wcześniej wspominałam, a która nieuchronnie powinna nastąpić, bo jakże by inaczej...
Tak najogólniej wyglądał mój zamysł, ale prawem czytelnika, będą zmiany :)))
Chwała Ci za śledzenie losów moich peelów i poświęcony czas na ich wyprostowanie:)
Zaraz biorę się do pracy.
Dzięki!
:)



Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i bardzo fajnie! Szalenie oryginalny wiersz o pisaniu wiersza i - chyba tym samym - o pisaniu miłości, wspólnego życia...
Od kilkudzisięciu chyba lat jest taki nurt w sztuce na odkrywanie swojego warsztatu, pokazywanie kulis, mówienie w dziele o tym, jak ono powstawało - to się widzi zarówno w filmach (zwłaszcza w końcówkach, gdzie pokazane są sceny z kręcenia), jak i w malarstwie (autoportrety przy sztalugach, malowanie wnętrza pracowni, zdjęcia poszczególnych etapów tworzenia obrazu w internecie i na wystawach), także w dramacie i w przedstawieniach, w powieściach; ale pierwszy raz widzę taki zabieg w wierszu. Bardzo to fajne, bo do tej pory "nieużywane" w poezji, poza tym u Ciebie świetnie pokazuje ewolucję uczuć Peela i jego bohaterki.
No i świetne zakończenie tryptyku, który w całości jest bardzo ciekawy i pełen humoru, ale także akcji i napięcia. :)
Oczywiście pluszam z przyjemnością.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Oxy, wspaniale potraktowałaś moje skrobanie, dzięęękuję!
Odczytałaś, tak jak chciałam, szczególnie "wstęp', który w zasadzie wstępem nie jest - jak słusznie zauważyłaś.
Ale poprawki jeszcze będą, tylko muszę pomyśleć, jak "wykorzystać" HAIQ :))))
Uściski i jeszcze raz podziękowania.
Grażyna
:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


wiersz jest Twój, Grażynko. Poprzestawiałem go wyłącznie na własny użytek - tak mi się po prostu lepiej czytało. Skorzystałaś, fajnie, cieszę się. A najbardziej z tego, że nie wytargałaś mnie za uszy, za to grzebanie ;)
Jest tylko jedna rzecz, na którą chciałem zwrócić uwagę, bo się teraz powtarza (j.w). Zabrałem to ze wstępu (w "wersji", jak wiesz, wstępu nie ma) i umieściłem w tekście, żeby jednak nic nie uszczknąć z wiersza. Więc może pomyśl, czy nie warto teraz tego usunąć.
Hej, pozdrawiam. :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...